2.119. Zaproszony

367 38 39
                                    

Wieczorem wyszłam z Martinusem na ciastko. Po wspólnym wieczorze, chłopak odprowadził mnie pod hotel o przyzwoitej godzinie. Przyzwoitej, czyli przed 22. Nie chciałam odbywać po raz kolejny kary, choć ostatnie sprzątanie nie było aż takie złe. Gdy weszłam do pokoju, wszystkie dziewczyny spały, oprócz Judyty. Domyślałam się, że było to spowodowane wyczerpującym treningiem. Mimo że ja również tańczyłam tyle samo co one, miałam jeszcze wystarczająco energii na kolejne kilka godzin aktywnych zajęć. Judyta leżała w łóżku z otwartymi oczami i ilekroć nie spojrzałam w jej stronę, ciągle się na mnie patrzyła. Było to nieprzyjemne. Zastanawiałam się, czym przyciągam jej uwagę, czy zrobiłam coś złego. Czułam się jak jakiś przestępca. Chciałam nawet zapytać, czy coś nie tak, ale w ostatniej chwili rozmyśliłam się. Stwierdziłam, że to ja sobie coś ubzdurałam, więc postanowiłam zignorować moje myśli. Schowałam się pod kołdrą i odwróciłam w stronę ściany. Napisałam do Harvey'ego i zdałam mu sprawozdanie z dwóch ostatnich dni, ograniczając rolę Martinusa do minimum. Ani słowem nie wspomniałam o tym, że zaprosiłam Norwega na ciastko w ramach "nowego początku". Harvey nie zrozumiałby, byłby niezadowolony. Zaczęłam odczuwać malutkie wyrzuty sumienia, że nie jestem z nim do końca szczera. Przecież obiecywaliśmy sobie, że nie będziemy mieć przed sobą żadnych tajemnic. Kiedy Harvey napisał mi na pożegnanie, że mnie kocha, ufa mi i szykuje dla mnie niespodziankę, zrobiło mi się słabo. Dosłownie. Gwałtownie wstałam z łóżka, odczuwając przy tym zawroty głowy, i udałam się łazienki. Posiedziałam tam 5 minut, przemyłam twarz zimną wodą i wróciłam do łóżka. Chwyciłam za telefon i pożegnałam się z Harvey'm. Przed zaśnięciem spojrzałam jeszcze na Judytę, która miała zamknięte oczy, ale na jej twarzy malował się dziwny uśmiech.

Rano obudziłam się z zapuchniętymi oczami i w wyjątkowo złym humorze. Wcale to nie był początek okresu. Wynikało to raczej z tego, że czułam się podle, oszukując Harvey'ego i w nocy kilkakrotnie przebudziłam się, zaczynając cicho łkać, by nie zbudzić współlokatorek. Mimo że zdawałam sobie sprawę, że moje zachowanie nie jest w porządku, nie zamierzałam go zmieniać.

Kiedy weszłam do studia, zostałam zaczepiona przez Martinusa, zaprowadzona w ustronne miejsce i przywitana pocałunkiem w policzek. Poczułam wewnątrz ciepło i radość, ale w momencie gdy pomyślałam o Harvey'm, zaczęłam być na siebie jeszcze bardziej wściekła. Podczas nagrań byłam nieswoja, co zostało zauważone przez reżysera, kamerzystę, moich instruktorów, część znajomych oraz Martinusa. Podczas przerwy podszedł do mnie Norweg i zaczął wypytywać o mój stan.

-Co się dzieje? Zachowujesz się dziwnie -zauważył.

-Nic, po prostu nie wyspałam się w nocy -skłamałam.

-A te przekrwione oczy?

-Nie mogłam zasnąć, więc włączyłam sobie bardzo smutny film.

-No dobrze -oznajmił Martinus po chwili przyglądania się mi.

-Może odpuścisz sobie dzisiejszy występ? Kierownicy zrozumieją, a jeśli nie, to ja im to wytłumaczę.

-Nie ma mowy -uśmiechnęłam się.

-A może przynieść ci tutaj lunch? Może chcesz coś słodkiego zjeść?

-Nie musisz być taki miły dla mnie.

-Po prostu chce nawiązać z tobą dobre relacje. Jest mi głupio z powodu tego, jak się zachowywałem na początku...

-Och, przestań! -powiedziałam. -Ja już nic z tego nie pamiętam. Poza tym, jak będziesz o tym ciągle mówił, to ja też dostanę wyrzutów sumienia.

-Dobrze, dobrze. Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr. Zapominamy o wszystkim, co było kiedyś.

-Dokładnie -pokiwałam głową.

-To może wyskoczymy dziś razem na miasto?

-Wreszcie zaczynasz mówić mądrze. Chętnie -zaśmiałam się. -Pewnie nasze spotkanie poprawi mi baaardzo humor.

Nie, nie poprawi. Spotkania z Martinusem to właśnie to, co rujnuje ci nastrój. Dlaczego to zrobisz? Dlaczego w to brniesz, Kamila?

-To jesteśmy umówieni. O siedemnastej będę czekał pod hotelem.

Kręcenie skończyło się po 15. Był już wtorek, czyli równo tydzień od przyjazdu do Warszawy. Na planie było coraz luźniej i nie mieliśmy już takiego nawału pracy jak na początku, więc kończyliśmy szybciej. Na czwartek zaplanowano wielki finał teledysku. Miotały mną sprzeczne emocje. Z jednej strony cieszyłam się, że to już koniec, a z drugiej było mi przykro, bo w końcu zaczęłam odczuwać z występowania w teledysku radość i zabawę.

Wróciłam szybko do hotelu, zjadłam, przebrałam się i w pół do 17 mogłam już wychodzić. Im późniejsza godzina dochodziła, tym bardziej zaczęłam się zastanawiać, czy postępuje słusznie. Nie, czekajcie. Wiedziałam, że nie postępuję słusznie. Byłam wewnętrznie rozdarta, bo nie chciałam okłamywać Harvey'ego, ale pragnęłam się spotykać z Martinusem, ponieważ, przyznaję to z trudem, uznałam, że brakowało mi Norwega. Obie te rzeczy się wzajemnie wykluczały. No, może nie, ale ja nie byłam na tyle odważna, by ten problem rozwiązać. Zaginanie prawdy nie było rozwiązaniem. Nie chciałam sprawiać przykrości Harvey'emu i go ranić, ponieważ on na to w ogóle nie zasługiwał. Niestety, nie zdawałam sobie sprawy, że kłamstwem ranię go jeszcze bardziej.

Siedziałam na łóżku, opierając głowę o poduszkę i rozmyślając. Nie było łatwo wyrzucić kogoś ze swojego życia. Kogo, kto wywarł na nie taki wpływ. Martinus pojawił się tak nagle, znikąd, w złym momencie. Miałam już zostać w hotelu, odwołać spotkanie, przeprosić Harvey'ego, ale niespodziewanie poczułam, że powinnam pójść.

Posłuchałam się intuicji i wstałam z łóżka, ruszając do drzwi. Tam zderzyłam się z Judytą.

-Też wychodzisz? -zagadnęłam, uśmiechając się.

-Tak. Nie chce mi się ciągle siedzieć w tym pokoju. Jadę się zabawić i odprężyć -odparła dziewczyna.

-To tak jak ja. Miłej zabawy -pożegnałam się i pobiegłam po schodach do wyjścia.

Na zewnątrz czekał już na mnie Martinus. Jego widok sprawił, że moje niedawne rozterki odeszły w niepamięć. Zapomniałam o tym, że jeszcze chwilę temu byłam bliska odwołać spotkanie. Ogarnął mnie spokój i poczucie bezpieczeństwa. Pojechaliśmy razem do centrum. Włóczyliśmy się kilka godzin po mieście, dobrze się bawiąc. Kiedy mieliśmy już wracać, natknęliśmy się na klub, z którego wydobywała się głośna muzyka. Wymieniliśmy się krótkimi spojrzeniami, pokiwaliśmy głowami i weszliśmy do środka.

-Przypomniała mi się Tajlandia -oznajmiłam, gdy po kilku wspaniałych godzinach tańczenia, opuściliśmy imprezę.

-Mieliśmy nie mówić o przeszłości.

-Ale to miłe wspomnienie -dodałam.

-Odprowadzić się do hotelu? -zaproponował Martinus.

-Nie, lepiej nie. Dziękuję za dzisiejszy wieczór. Dawno się tak dobrze nie bawiłam.

-Ja też. To do jutra -przytulił mnie Norweg.

-Do jutra -odparłam, ściskając go jeszcze mocniej.

-Ej! ktoś nam robi zdjęcia -zawołał Martinus, wskazując ręką na drugą stronę ulicy.

-To pewnie jakaś fanka. Masz tu dużo fanek -stwierdziłam, zlewając sprawę.


Hej kochani!

Co u Was słychać?

Co myślicie o Judycie?

A może lepsze pytanie? Jak podoba się Wam nowa piosenka M&M? Mi szczególnie nie przypadła do gustu, ale teledysk jest fantastyczny! Widziałam, że utwór był na 50. miejscu na czasie a komentarze należą dla Polski, więc brawa dla nas, haha.

Pozdrawiam <3


OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz