60. Wina

641 51 14
                                    

-Co ty robisz?! -krzyknęłam, kiedy zobaczyłam, że Karolina trzyma w ręku mój telefon.

-Nic nie robię! -zawołała i gwałtownie odskoczyła od szafki.

-Po co ci mój telefon? -wyrwałam jej urządzenie z rąk.

-Boże, nie spinaj się tak. Chciałam tylko sprawdzić godzinę -nerwowo prychnęła.

-Takie bajki to sobie możesz, wiesz... -powiedziałam rozwścieczona. W ostatnim czasie w ogóle nie rozmawiamy. Karolina udaje obrażoną i do nikogo się mnie odzywa. Nagle przyjeżdża do szpitala wielce zatroskana o moje zdrowie i bierze mój telefon. Co ona planuje? Mogłaby się już ogarnąć, a nie doprowadzać wszystkich moich znajomych do szału. Co się z nią stało? Nawet dla nauczycieli jest niemiła.

-Dziewczyny spokój! -rozdzieliła nas wychowawczyni.

-Do dyrektora z nimi -zaśmiał się któryś z chłopaków.

-Już w porządku -powiedziałam i usiadłam na szpitalnym łóżku. Dobry humor opuścił mnie całkowicie.

Zauważyłam, że Julka była szczególnie zła na Karolinę. Moi znajomi ze szkoły po około godzinie pojechali. Z mojego śledztwa wynikało, że moja "przyjaciółka" szukała w telefonie jakiegoś numeru. Lecz jakiego - nie miałam pojęcia. Nawet się nie domyślałam, po co jej jakiś numer. Moja lista kontaktów jest bardzo uboga. Większość numerów, które mam ja, ma także Karolina. Wątpię, żeby potrzebowała skontaktować się z moją rodziną lub ludźmi całkowicie dla niej obcymi. Choć sama już nie wiedziałam, co chodzi po tej jej główce. Moja mama utknęła w jakiś korkach w mieście, więc zostałam sama. Postanowiłam pójść spać. Sen zawsze działał kojąco na moje nerwy. Wieczorem miałam jeszcze dwa badania, które na szczęście nic nie wykazały. Oznaczało to, że wracam do domu, a za półtora tygodnia miałam zgłosić się do lekarza. Wtedy ustali, co zrobić z moją ręką. Przyznam szczerze - miałam już dość szpitalnego klimatu, tych ścian, rozmów pielęgniarek i kroplówek. Jak to się mówi, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Kiedy w końcu znalazłam się w ukochanym mieszkaniu, oddałam się rozmowom z bliźniakami: Marcus i Martinus oraz Max i Harvey. Moje kochane dzieciaczki.


*dwa tygodnie później*


Udało się! Ale Kamila, co się udało? Otóż nie miałam już gipsu i nie wystąpiły żadne komplikacje. Jednak dopiero teraz rozpoczęła się prawdziwa walka z czasem. Został niespełna tydzień do konkursu. Wystąpimy w nim pod warunkiem, że opanujemy ukad do perfekcji. Chyba każdy się domyśla, jak ciężko ogarnąć coś zupełnie nowego w tak krótkim czasie. W dodatku figury, które mieliśmy wykonać były mega trudne. Może i Kacper nie miał z tym większego problemu, ale ja byłam zwykłą amatorką! Treningi odbywały się codziennie. Pracowaliśmy bez wytchnienia, zarówno w szkole jak i po lekcjach. Nauczyciele zgodzili się zwolnić nas z prac i nauki na dwa tygodnie. Chyba jeszcze nigdy nie byłam im taka wdzięczna. Oprócz tych wszystkich ćwiczeń pod nadzorem instruktorów, spotykaliśmy się także w domu. Zdałam sobie sprawę, że kontakty prywatne z partnerem wpływają na to, jak się razem tańczy. My ostatnimi czasy dogadujemy się świetnie. Nadszedł dzień występu. Każdy się stresował, a najbardziej nasi instruktorzy. Gdybyśmy przeszli dalej, mieliby niezłą opinię. Kiedy zaczęłam tańczyć, cały stres minął. Po prostu wczułam się w rytm. Niestety nie do końca byłam zadowolona z naszego występu. Czułam, że mogliśmy zrobić to lepiej. Czułam, że ja nie powinnam występować i znajdowałam się na nieodpowiednim miejscu. Powiatowe igryszka taneczne to zdecydowanie za dużo jak na moje umiejętności. Powiedziałam o tym Kacprowi, jednak on stwierdził, że tańczyć może każdy i żebym nie gadała głupot. Wyniki konkursu miały przyjść do szkoły dopiero w nowym roku, czyli spora przerwa. 

Z niecierpliwością wyczekiwałam świąt i Nowego Roku - momentu, kiedy znów ujrzę Martinusa i cała rodzinę Gunnarsenów. W okresie przedświątecznym większość czasu spędzałam na nauce i rozmowach z bliskimi. Często widywałam się z Kacprem. Dużo konwersowałam także z Martinusem i Harvey'm. Miałam na prawdę super kontakty z nimi. Moim jedynym problemem była Karolina, która stała się dla mnie i moich znajomych zagadką. Jej zachowanie doprowadzało mnie do szału. 

Pewnego dnia leżałam sobie spokojnie na łóżku, gdy nagle dostałam wiadomość.

Martinus:

Co ty do cholery zrobiłaś?


Kochani! Oto kolejny rozdział! Co tam u Was słychać? Możecie mi polecić jakieś komedie o nastolatkach i szkole? Bo tak się nudzę i obejrzałabym jakiś film. Pozdrawiam!

OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz