Kiedy rozejrzałam się już po całej posiadłości i ogarnęłam mniej więcej, gdzie co się znajduje, nie zostało mi nic innego jak rozpakować się i czekać na 24. dzień grudnia. Jednak szybciej miała pojawić się tu Kaśka.
W domu zawsze jakoś wolniej leciał mi czas przed świętami. W Anglii miałam ręce pełne roboty. Dziadek zarządzał potrawami. Wymyślił sobie jakieś pierniczki, ciasteczka i inne dziwne rzeczy - było to zajęcie dla mnie. Tak więc spędzałam większą część dnia w kuchni. Potem razem ze mną przy stole siedziała Kaśka i bawiła się z robieniem lukru. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak się za nią stęskniłam. Nie pokazywałam tego po sobie, ale nigdy wcześniej nie brakowało mi kogoś tak bardzo, jak jej. Może nie byłyśmy idealnymi siostrami, ale czy musimy takimi być?
W dzień przed Wigilią przyjechała ciotka Lucyna z mężem, Sebastianem i Anusią. Ciocia przywiozła kilka sałatek, ciast i przekąsek. Śmiało mogę stwierdzić, że Pałac był zapchany jedzeniem. W dużej lodówce brakowało miejsca na wszystkie smakołyki. Przydał się wtedy balkon na piętrze, gdzie składowaliśmy część rzeczy. 24. grudnia do domu przybyło rodzeństwo mojego taty. Mój tato miał cztery siostry i dwóch braci. Nikt z nich nie chciał mieszać w Wielkiej Brytanii i, kiedy zaistniała taka możliwość, wrócili do Polski. To jest powód, dla którego babcia mieszkała jedynie z dziadkiem w Pałacu. Dzieci wyfrunęły z gniazda i zostali sami w wielkiej posiadłości. Mimo iż mój tato posiadał tak liczne rodzeństwo, żadna z jego sióstr, ani żaden z braci nie mieli dzieci w moim wieku. Dlatego też wolałam rodzinę od strony mamy. Z rodziną mojego taty widywałam się praktycznie tylko na wielkich zjazdach rodzinnych, choć mieszkali oni w Polsce. Może kilka razy w ciągu całego życia odwiedziłam ich w ich własnych mieszkaniach. W wolnym czasie próbowałam też zliczyć, ile osób średnio przyjeżdża na wielkie zjazdy rodzinne, jednak pogubiłam się przy 80. Wiedziałam, że na pewno sporo, gdyż zapraszano rodzinę małżonków z rodzeństwa mojego taty, a babcia z dziadkiem lubili spraszać siódmą wodę po kisielu. Nie zawsze jednak każdy gość mógł przyjechać i odmawiali. Za każdym razem na wielkich zjazdach rodzinnych widziałam nowe twarze, a brakowało starych. Uznałam, że te zjazdy to świetny pomysł godzien podziwu, gdyż cała rodzina może się spotkać, lecz według mnie zapraszano za dużo niepotrzebnych osób. Mimo wszystko i tak kochałam te spotkania i w przyszłości sama planowałam podobne organizować.
Odnośnie Wigilii powstało wiele kontrowersji, czy robić takową wieczerzę, czy nie. Ostatecznie jednak wyszło, że jako Polacy będący w Anglii, uczcimy wieczór przed narodzinami Pana Jezusa.
25 grudnia dowiedziałam się, że przyjeżdża ktoś, kogo obecność bardzo umili mi pobyt w Anglii. Wiedziałam, że już się nie będę nudzić, choć to nie tak, że wcześniej narzekałam na monotonię. Wiedziałam też, że prawdopodobnie cały czas będę się śmiała, bo czy w towarzystwie Maxa i Harvey'ego można chodzić smutnym? Nie. To są jedyne osoby na planecie, które poprawią Ci humor, nawet jeśli wydaje się, że jest to niemożliwe. Chyba już to kiedyś mówiłam... Ale prawdę można powtarzać bezustannie. Właściwie to mogłam się spodziewać, że jednego dnia nas odwiedzą. Mieszkali przecież jakieś 40 kilometrów od Pałacu.
Wstałam wcześnie rano, aby pożegnać się z moją mamą oraz ciotką Lucyną i Anusią, gdyż wylatywały one do Polski, gdzie rodzina mojej mamy spędzała święta. Potem ponownie położyłam się do łózka, ale nie udało mi się zasnąć, więc wstałam i zaczęłam krzątać się po domu. Podałam babci leki, zrobiłam z dziadkiem śniadanie, porozmawiałam z wujkami i ciotkami, pobawiłam się z młodszym kuzynostwem, posiedziałam chwilę z Kaską i starszymi kuzynami, mimo iż kompletnie nie interesował mnie temat, na który rozmawiali. Około godziny trzynastej usłyszałam dzwonek do drzwi. Czyżby tak długo wyczekiwani goście raczyli przyjechać?
Hej kochani!
Przysięgam, że to ostatni taki nudny rozdział-pogadanka. Nie zabijajcie. Kolejny będzie inny.
Piękny dziś numer rozdziału, prawda?
Oglądaliście wczoraj zaćmienie Księżyca? Zrobiliście ładne zdjęcia?
Dziękuję Wam za wszystko!
Pozdrawiam <3
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...