-Ej! ktoś nam robi zdjęcia -zawołał Martinus, wskazując ręką na drugą stronę ulicy.
-To pewnie jakaś fanka. Masz tu dużo fanek -stwierdziłam, zlewając sprawę.
Udałam się w powolną drogę powrotną do hotelu. Na dworze zrobiło się bardzo zimno, więc ostatecznie musiałam przyśpieszyć kroku. Znajdując się blisko budynku, moje serce zabiło szybciej. Uświadomiłam sobie, że już dawno minęła godzina, o której miałam wrócić. Nie chciałam ponownie odbywać kary, więc musiałam się skradać do pokoju. Na początku dobrze mi szło. Na piętrze, gdzie znajdował się mój pokój, był także Pawlik. Siedział na krześle tuż obok drzwi do pomieszczenia i czytał jakąś gazetę. Jego latarka rozświetlała cały korytarz owiany ciemnością. Od czasu do czasu wstawał i rozglądał się na około, po czym znów powracał do swoich czynności. Czułam się jak szpieg albo przestępca. Bardziej jak to drugie. Ukryłam się za zasłoną i próbowałam wymyślić jakiś chytry plan. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że nie uda mi się nic wykombinować. Liczyłam, że w końcu Pawlik zaśpi a mnie się poszczęści. I los się do mnie uśmiechnął. Po kwadransie siedzenia cichutko jak mysz, nauczyciel udał się do toalety. Wykorzystałam szansę i podczas jego chwilowej nieobecności pobiegłam do pokoju.
Położyłam się na łóżku i głęboko westchnęłam. Nie minęła minuta, a usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Do środka weszła Judyta. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że nie było jej w pokoju. Wymieniłyśmy się kilkoma zdaniami, pożartowałyśmy o Pawliku a na końcu poszłyśmy spać.
Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Myślałam, że to alarm, ale, gdy wysiliłam swój mózg trochę bardziej, dotarło do mnie, że to przychodzące połączenie. Zdziwiłam się, gdyż nie było nawet godziny 5. Nim zdążyłam odebrać, ta osoba się rozłączyła. Zobaczyłam również, że mam dwie nowe wiadomości od Harvey'ego. Bałam się, że stało się coś poważnego. W Anglii dochodziła dopiero 4 rano. Poza tym Harvey lubił sobie długo pospać, więc to na pewno musiała być pilna sprawa. Prędko otworzyłam czat.
Harvey:
Harvey wysłał(a) zdjęcie
Czy na tym zdjęciu jesteś ty?
Przybliżyłam telefon do twarzy, by się przyjrzeć fotografii. To byłam ja. I to w dodatku nie sama. Na zdjęciu przytulałam się z Martinusem. Nie wyglądało to na taki zwyczajny, kumpelski uścisk. Bardziej na uścisk "mocno-przyjacielski" lub nawet "zakochany". Poczułam się tak głupio. Po co ukrywałam prawdę przed Harvey'm? Istniał jednak jeszcze inny problem. Skąd Harvey ma to zdjęcie? Domyślałam się, że zostało one zrobione przez tą fankę, ale jak otrzymał je mój chłopak? O naszym związku wiedziało jedynie ścisłe grono osób. Nawet Justyna o nas nie miała pojęcia.
Ja:
Tak, to ja.
Harvey:
Tylko tyle chciałem wiedzieć. Dzięki.
Te słowa mnie bardzo zabolały. Nie było w nich nic takiego, ale właśnie o to chodziło. Już wolałabym, aby Harvey na mnie nakrzyczał, powiedział, że stracił do mnie zaufanie lub zasypał niemiłymi pytaniami o to zdjęcie. On jednak ograniczył swoją wypowiedź do minimum. Taki właśnie był Harvey.
Ja:
Harvey.
To nie tak jak myślisz.
Pozwól mi się wytłumaczyć.
Harvey:
Kochanie, z niczego nie musisz się tłumaczyć.
Tak na poważnie czy on żartuje? Wydawało mi się, że to, co zobaczył go zabolało, ale to, co właśnie mi odpisał nasiąknięte było dziwnym spokojem i szczerością.
Streściłam mu to wszystko, co wcześniej przed nim ukrywałam. Opowiedziałam o tym jak Martinus zachowywał się wrednie na początku, o naszym pierwszym spotkaniu, przeprosinach Norwega, wyrzutach sumienia, które mi towarzyszyły, kiedy Martinus obarczał się całą winą i co ja czułam oraz myślałam. Napomknęłam również o naszych kolejnych spotkaniach i "nowej" znajomości. Nie chciałam, by Harvey pomyślał sobie Bóg wie co, patrząc na to zdjęcie. Wydawało mi się, że gdy mu wszystko opowiem, to jakoś to zrozumie i nie będzie zły.
Z drugiej strony moje wyznanie mogło jeszcze bardziej pogorszyć sytuację i zranić Harvey'ego. Przecież nie dość, że spotykałam się z Martinusem, to jeszcze go okłamywałam. Jak on musiał się czuć? Dlaczego byłam taka głupia?
Gdy zobaczyłam, że Harvey odczytał wiadomość, ale minęło kilkanaście minut i nic nie odpisał, stwierdziłam, że to już koniec. Nie uwierzył mi. Zepsułam wszystko. Nie zasługiwałam na Harvey'ego. Łzy napłynęły mi do oczu.
Hej kochani!
Bardzo przepraszam, że nie dodałam rozdziału w sobotę i, pomimo zapewnienia, wczoraj też nie dodałam. Wystąpiły pewne problemy z Internetem i dopiero teraz powrócił on zza światów. Następny rozdział w sobotę, czyli tak jak powinno być.
Jak Wam minął tydzień? Mój nie należał do najprzyjemniejszych, ale dało się przeżyć.
PS: Umie ktoś pisać ładne opisy sytuacji? Potrzebuję opisu sytuacji na polski, haha. Pozdrawiam serdecznie! <3
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...