2.101. Cenne włosy

317 45 15
                                    

Pobiegłam do drzwi jako pierwsza. Właściwie to nikt inny nie pobiegł, bo nikogo specjalnie nie zainteresował dźwięk dzwonka do drzwi. Otworzyłam wrota, wpuszczając przybyłych gości do środka i witając się z każdym po kolei. Zdążyli się już nawet rozebrać z zimowych butów, kurtek, czapek nim przyszli inni krewni, by ich powitać. Zostali zaprowadzeni do salonu, gdzie na stole czekał na nich skromny poczęstunek. 

Po godzinie lub dwóch kwadransach rozmowy od stołu odeszła moja siostra, Sebastian i cała reszta starszego kuzynostwa. Ja poszłam w ich ślady i również wyszłam, wyciągając ze sobą Maxa i Harvey'ego. Zaprowadziłam ich do mojego pokoju, który dzieliłam z siostrą. Usiedliśmy na łóżku i włączyliśmy jakiś koncert kolęd w telewizji. Zaczęliśmy żwawo rozmawiać, bardzo gestykulując przy tym rękoma. Po pewnym czasie - może 10 minut, pół godzinie, godzinie - nie mam pojęcia, gdyż, będąc w towarzystwie tych bliźniaków, traci się poczucie czasu, usłyszeliśmy krzyk a następnie głośny płacz. Nie mogłam połapać się, o co chodzi w przeciwieństwie do Maxa, który natychmiast wstał i wyszedł z pokoju. Harvey przez chwilę siedział w skupieniu, nasłuchując czegoś, a następnie wrócił do rozmowy.

-Tilly płacze -stwierdził krótko Harvey. -Max ją za bardzo rozpieszcza.

-Te współczesne dzieci -zaśmiałam się sztywno i dopiero po chwili dotarło do mnie, jak bezsensowne było to, co powiedziałam.

-Ja to bym inaczej wychowywał swoje dzieci. Z pewnością nie pozwalałbym im na wszystko, uczyłbym ich szacunku i pracy. Tak jak mnie uczono.

-Zgadzam się -pokiwałam głową, śmiejąc się. -Dorastałeś w ciężkich warunkach, biedaczku.

-Myślisz, że teraz dzieci potrafią w wieku 10 lat prasować ubrania lub usmażyć jajecznicę? Bo ja potrafiłem -powiedział dumnie chłopak.

-Nie, w tym wieku z pewnością dzieci nie potrafią nawet herbaty zaparzyć. Miałeś wyjątkowe zdolności. Podziwiam cię -odpowiedziałam sarkastycznie.

-Cii, to moja ulubiona kolęda -krzyknął Anglik i zasłonił mi ręką buzię, po czym zaczął śpiewać.

-Już skończyłeś? -spytałam i uniosłam brwi.

-Jeszcze jedna -oznajmił Harvey i zaczął niemiłosiernie wyć.

-Przestań, proszę -jęknęłam i zatkałam uszy poduszką.

-Przecież żartowałem -zaśmiał się chłopak i wydarł mi poduszki. -A może razem coś zaśpiewamy? -zaproponował i zaczął mnie łaskotać.

-Zaśpiewaj jakąś normalną piosenkę. I śpiewaj normalnie -pogroziłam brunetowi palcem.

-I've been looking at girls, girls, gir... Przepraszam -powiedział po kilku sekundach.

-Nie masz za co -uśmiechnęłam się. -Ale zaśpiewaj może coś... Fajnego?

-A to nie by... ?

-I nie zadawaj głupich pytań -dodałam prędko.

-Rozumie się, szefowo -zaśmiał się Harvey i zaczął śpiewać jakieś wesołe piosenki, a ja w tym samym czasie podziwiałam jego anielski głos i przeglądałam portale internetowe. Ten miły czas przerwał tato bliźniaków, który zawołał nas na otwieranie prezentów.

-To już dziewiętnasta?! -zdziwił się Harvey, patrząc na zegarek. -Nie idziesz? -skierował pytanie do mnie nastolatek.

-Przyjdę za chwilę -odparłam.

-Musisz otworzyć swoje prezenty -oznajmił i zepchnął mnie z łóżka.

-Ja nie dostałam żadnych prezentów. U mnie w rodzinie nie wręczamy sobie żadnych upominków.

OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz