2.118. Nowy początek

320 38 10
                                    

Myślałam, że wszystko wraca na dobre tory, a tu taki nagły zwrot akcji? Czy on mówił poważnie? Miałam wiele do przemyślenia.

Wyszłam pośpiesznie z budynku, ale wcale mi się nie śpieszyło do hotelu. Szłam zadziwiająco wolnym krokiem. Chciałam sobie przemyśleć słowa Martinusa, ale nie potrafiłam. Nie umiałam też się skupić na czymkolwiek innym.

Dotarłam do hotelu przed 20. Na zewnątrz dopiero zaczynało się ściemniać. Gdy weszłam do pokoju nikogo nie było. Zapewne wszyscy poszli na kolację lub właśnie skończyli ją jeść i teraz wspólnie rozmawiali. Postanowiłam, że daruję sobie ostatni posiłek i poświęcę tę chwilę, kiedy nikogo nie ma na rozmowę. Zadzwoniłam na początku do rodziców, a następnie do Maxa, ponieważ Harvey nie odbierał, co było do niego niepodobne. Martwiłam się odrobinę, ale jego brat bliźniak uspokoił mnie, że poszedł po prostu wyprowadzić psy. Harvey zawsze spotyka na spacerze któregoś ze swoich znajomych i w ten sposób z kilkunastu minut przechadzki robi się nagle co najmniej godzina.

Kiedy skończyłam rozmowę z Maxem, do pokoju wróciły dziewczyny. Były w wyśmienitym humorze do żartów. Pomogły mi się zrelaksować i "odmóżdżyć". Zorganizowałyśmy krótki, babski wieczór. Odpadłam z towarzystwa pierwsza i poszłam spać. Gdy kładłam się do łóżka, zobaczyłam, że Harvey oddzwania, ale nie miałam już sił i możliwości do rozmowy, dlatego odrzuciłam połączenie.

W poniedziałek opiekunowie dali nam godzinę dłużej pospać. Do studia pojechaliśmy dopiero o godzinie 11, a pracę zaczęliśmy po zjedzeniu lunchu. Około godziny 14 zrobiliśmy pierwszą przerwę. Udałam się w tym czasie do szatni, aby się czegoś napić i napisać do mojego chłopaka. Gdy grzebałam w torbie, do pomieszczenia wszedł Martinus, a ja podskoczyłam ze strachu.

-Jeju, ale mnie przestraszyłeś -wymamrotałam, patrząc w sufit.

-Przepraszam. Chciałem porozmawiać. Chyba trochę cię wczoraj speszyłem -zaczął Norweg.

-Odrobinę -powiedziałam z ironią.

-Nie o to mi chodziło. Nie chciałem stawiać cię w niekomfortowej sytuacji. Wiem, że masz chłopaka, ale po prostu chciałem, żebyś wiedziała, co myślę o tobie, o nas. Chciałem powiedzieć prawdę.

-Nie wiem, co ci odpowiedzieć. Zaskakujesz mnie. Jednego dnia zachowujesz się zupełnie inaczej niż poprzedniego. Codziennie widzę twoją nową odsłonę.

-Zwyczajnie przepraszam za to, co powiedziałem. Wiem, że nie będziemy już nigdy razem, ale pamiętaj, że zasługujesz na kogoś wyjątkowego, kogoś, kto będzie cię traktował jak księżniczkę. Szkoda, że ja tego nie rozumiałem.

Skąd wiesz, że nigdy nie będziemy już razem? Nie, nie, Kamila. Dobrze powiedział -skarciłam się w myślach.

-Nie chcę być traktowana jak księżniczka. Przestań w końcu mówić o tym, co było kilka lat temu złego -powiedziałam i zasłoniłam Norwegowi usta, by nie przerywał mojej wypowiedzi. -Byliśmy wtedy... Dość młodzi, niedojrzali. Pewnie za parę lat będę mówiła to samo o teraźniejszości, ale ciągle się zmieniamy. Po tobie świetnie to widać. Nie jesteś taki jak kiedyś. To trochę zaprzecza temu, co powiedziałam wcześniej, ale... Ale może zapomnimy o tym, co było dawniej? Wiesz, tak na poważnie -zaproponowałam, akcentując ostanie zdanie.

-Nie będziemy więcej o tym wspominać?

-W ogóle. Nawet z tej dobrej strony.

-Wchodzę w ten układ.

-Jeszcze jedna sprawa. Nie będziesz takim wrednym chłopaczkiem, jak kilka dni temu.

-Przysięgam. To był efekt mojego złego humoru.

-To mam nadzieję, że ten humor już więcej się nie powtórzy, bo jest nie do zniesienia -zaśmiałam się.

-Dobrze. Zgoda?

-Zgoda, kolego -uśmiechnęłam się i podałam mu rękę. -To może pójdziemy dziś na ciasto? Tak na dobry początek.

Kamila! Co ty robisz? Dlaczego mu to zaproponowałaś? Ta cała sytuacja zaszła za daleko -pomyślałam.

-Z chęcią -pokiwał twierdząco głową i w tym samym momencie dostaliśmy sygnał, że koniec przerwy.

Trudno było mi się skupić przed kamerami. Próbowałam przeanalizować wszystko, co się przed chwilą wydarzyło.

Zrobiło mi się szkoda Martinusa. Wydawało mi się, że ciągle zadręcza się przeszłością i to go zabija od środka. Gdzieś tam głęboko słyszałam cichutki głosik, który mówił, że Martinus się zmienił i żałuje. Moja intuicja bywała mylna, ale nawet gdyby okazało się, że Norweg nadal był podłym łamaczem serc, miałabym to gdzieś. Nie myślałam o tym wtedy. Zapomniałam też o jego głupim zachowaniu i równie durnych tekstach. Nie chciałam tylko patrzeć, jak chodzi smutny i się obwinia. To był najgorszy widok.

Miałam wyjaśnienie, dlaczego zdecydowałam się zacząć wszystko od nowa i nie docinać bliźniakowi niepotrzebnymi, niemiłymi tekstami odnoszącymi się do przeszłości. Nadal jednak nie potrafiłam znaleźć powodu, dla którego zaproponowałam mu wypad na ciastko. Czy całkowite pogodzenie się nie wystarczyłoby?

Byłam w szoku, ile wydarzyło się w ciągu 6 dniu w moim życiu. Choć chyba nie tylko w moim. Z znienawidzonej przeze mnie osoby, Martinus zmienił się w kolegę, który nie był ani zły, ani dobry. To było niezwykle dziwne, nawet brzmiało niedorzecznie, więc zdecydowałam się nic nie mówić Harvey'emu. Uznałam, że muszę poczekać aż przyjdzie na to odpowiedni moment.


Hej kochani!

Jak Wam minął tydzień?

Szczęśliwej, złotej jesieni! <3


OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz