Harvey przyjechał do nas 3 dni przed dniem pogrzebu. Dzień później w domu zameldowali się pozostali, spodziewani członkowie rodziny. Moja cała uwaga skupiła się, zaraz po żałobie i zmarłej babci, na Harvey'm. Muszę jednak przyznać, że za dużo sobie wyobrażałam. Prawda wyglądała tak, że nie w głowie nam były pogaduszki, ploteczki, wyznania, żale i inne tego typu rzeczy.
Pogrzeb to dla mnie strasznie przykra uroczystość, podczas której uświadamiam sobie, że dana osoba odeszła. Na zawsze. I nie wróci. Już nigdy. Na tych czarnych ceremoniach bywałam najczęściej jako małe dziecko. Choć wiele z nich wtedy nie rozumiałam i płacz uczestników wydawał mi się dziwny i przesadzony, tak jako już prawie dorosła osoba było mi znacznie ciężej. Jedyną, dobrą rzeczą, jaką wtedy dostrzegałam, było to, że przygotowałam się na śmierć mojej babci. Jakkolwiek to brzmi - tak było. Kiedy pojawiła się informacja o chorobie, dotarło do mnie, że muszę wzmocnić więzi z krewną. Nigdy nie była mi szczególnie bliska. Mieszkała daleko i nie wiedziałam o niej za dużo. Dlatego też obiecałam sobie, że muszę to koniecznie zmienić, bo niedługo może jej zabraknąć. Udało mi się. Może nie w stu procentach, ale po części. Nie wyklucza to natomiast tego, że wiadomość o niespodziewanej śmierci babci była wstrząsem, a pogrzeb - trudnym, bolesnym wydarzeniem. Moi rodzice totalnie się rozkleili i nieudolnie próbowali się nawzajem pocieszać. Mojego brata wspierała żona, a siostrę - Romeo z Norwegii. Ja zostałam sama. Lecz nie na długo. Harvey, widząc całą sytuacją, poszedł i mnie objął. Staliśmy w milczeniu, co jakiś czas pociągając nosem, ale było jakoś raźniej.
Nastroje trochę zmieniły się tydzień po pogrzebie. Wszyscy tymczasowi goście opuścili już dom i "wrócili" do życia. Ja jednak nie chodziłam jeszcze do szkoły, a to wszystko przez Harvey'ego, który był wyjątkiem i postanowił pozostać w Polsce. Jego rodzina wyleciała do Anglii po trzech dniach od pogrzebu. I tu kolejny brylant - Max. On też został, by dotrzymywać bratu towarzystwa. Bliźniacy, znaczy nierozłączni. Ponure humory już powoli nas opuszczały, ale z tyłu głowy nadal zostawała przygnębiająca świadomość.
-Przyszła ci jakaś wiadomość! -krzyknął Harvey z sąsiedniego pokoju.
-Mógłbyś ją mi przeczytać? -spytałam zajęta prasowaniem ubrań.
-Użytkownik Martinus cię zablokował -przeczytał Anglik i stanął w progu, patrząc na mnie ze zdziwieniem. No tak, poczułam, że już dłużej tego nie uciągnę i nastała ta chwila, w której będę musiała wszystko Harvey'emu streścić.
-Tak po prostu powiedział, że byłaś dla niego zabawką? -zadał pytanie Brytyjczyk, kiedy skończyłam mu opowiadać o ostatnim spotkaniu z Martinusem.
-Ujął to trochę inaczej, ale sens był taki sam -wzruszyłam obojętnie ramionami. Wewnątrz nie było mi jednak wszystko jedno. Serce mnie kuło, gdy wypowiadałam imię Norwega, żołądek chciał zwrócić obiad, a mózg płakał nad moją naiwnością i głupotą.
-Wiesz, co chciałbym teraz powiedzieć?
-Że jestem kretynką, biorąc pod uwagę całokształt moich decyzji i to, że nabrałam się na jego słodkie słówka? Zgadzam się z tym.
-Nie, absolutnie! Nie będę cię oceniać. Poza tym, sama masz tego świadomość. Ja chciałem tylko przypomnieć, że Martinus nie zasługuje na prawdziwą miłość. Nie dojrzał jeszcze do tak silnego uczucia i jest po prostu za głupi.
-Dziękuję -zaśmiałam się i objęłam Harvey'ego. -Nie wiem, jak to robisz, ale zawsze potrafiłeś poprawić mi humor i nadal ci to zostało.
-Zawsze do usług. Dla ciebie to nawet za darmo, po starej znajomości.
-Mam do ciebie jedno pytanie. Skoro niemalże od początku byłeś pewny swoich teorii o Martinusie, to dlaczego tak bardzo się zdziwiłeś, kiedy powiedziałam ci o jego romansie z Emilie?
-Dlaczego? Bo zapewniał mnie, że cię kocha.
-Że co? -myślałam, że się przesłyszałam.
-Wygadałem się? -spytał Harvey lekko speszony.
-Tak jakby -kiwnęłam głową.
-Pamiętasz, gdy podczas wakacji w Warszawie musiałaś za karę posprzątać halę? Kazałaś wtedy Martinusowi porozmawiać ze mną. Wcale się nie pogodziliśmy. Martinus powiedział mi o swoich uczuciach do ciebie. Mówił tak romantycznie i zapewniał o miłości do grobowej deski -słysząc to, głośno prychnęłam.
Wiedziałam, że nikogo to nie interesuje, a zwłaszcza Norwega, ale przez tę sprawę jeszcze bardziej stracił on w moich oczach. Nie dość, że łamacz serc, to jeszcze zawodowy kłamca, krętacz i niszczyciel relacji międzyludzkich. Tylko dlaczego Harvey mi tego od razu nie powiedział?
Hej kochani!
Mam dla Was ważną informację. Wielkimi, naprawdę wielkimi krokami zbliżamy się do zakończenia książki i... i właściwie, to nie wiem, co mogłabym tu jeszcze dodać.
Piosenka w mediach skojarzyła mi się z dzisiejszym rozdziałem, więc postanowiłam ją wstawić. Ktoś zna?
Dziękuję bardzo za wszystko!!! <3
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...