Zaczęłyśmy się bujać w rytm muzyki i śpiewać wraz z innymi. Do niektórych piosenek przyłączyli także nauczyciele. Promienie słoneczne oświetlały nasz radosny autobusik wiozący nas w siną dal...
-Czterdzieści dziewięć minut i dwadzieścia siedem sekund, czterdzieści dziewięć minut i dwadzieścia sześć sekund, czterdzieści dziewięć minut i dwadzieścia pięć sekund, czterdzieści dziewięć minut i dwadzieścia...
-Kamil, zamilcz wreszcie! -krzyknęła Julka zdenerwowana zachowaniem chłopaka, który odliczał czas do przyjazdu do niemieckiego miasta.
-Czterdzieści dziewięć minut i dwie sekundy, czterdzieści dziewięć minut i sek... -powiedziałam, drocząc się z przyjaciółką.
-Przestań -zawołała i mnie popchała.
-Milczewska! Chodź tu na chwilę! -krzyknęła nauczycielka.
-O nie, nienawidzę was -szepnęłam zrozpaczona i udałam się do pani pedagog z obawą, że za chwilę usłyszę tyradę za nic.
-Rozdaj te kartki z informacjami wszystkim uczniom -nakazała nauczycielka, nawet na mnie nie spoglądając.
-Ok -wymamrotałam i zaśmiałam się sama do siebie.
Kiedy wykonałam polecenie, wzięłam do rąk swoją kartkę. Napisany na niej był adres, imię dziewczyny, z którą zamieszkam, plan miasta, numery alarmowe i kilka innych podstawowych informacji.
-Mathilda Hoffmann, a ty kogo masz? -spytała Julka.
-Gisela Schwarz -odpowiedziałam.
-Gisela? Kto tak nazywa swoje dziecko? -zaśmiała się Julka.
-Cicho siedź, Królik.
-E, ty -szturchnęła mnie Julka.
-Jak to się czyta? -krzyknął Kamil, strasząc mnie, Julię i jeszcze kilka innych osób.
-Dzieci, właśnie przejeżdżamy obok jednego z najokazalszych zamków epoki renesansu. Powstał w pierwszej połowie XVI wieku, zbudowany przez księcia... -oznajmiła donośnym tonem nauczycielka, lecz i tak mało kto jej słuchał.
-Ona zawsze miała taki skrzeczący głos? -zapytał Kamil, wpychając głowę pomiędzy fotele.
-Zostało 30 minut drogi -oznajmił drugi nauczyciel, ignorując przemowę swojej koleżanki z pracy. Na jego słowa, wszyscy uczniowie zaczęli bić brawo.
-To teraz "Miłość w Zakopanem"! -krzyknął którychś z chłopaków, wstając i wyciągając rękę, a jego koledzy zapodali repertuar.
-Boże Święty, w końcu -powiedziałam sama do siebie, wysiadając z autobusu, w którym przez ostatnie pół godziny słuchałam uczniów śpiewających do hitu Sławomira.
-Miłość, miłość w Zakopanem, polewamy się szampanem... -podśpiewywała sobie przyjaciółka, wyciągając walizkę.
-Julka! -skarciłam dziewczynę.
-No co? -wzruszyła ramionami i zaśmiała się.
Poznałam Giselę oraz jej ojca, który zawiózł nas do mojego tymczasowego domu. Okazało się, że Gisela przyjaźni się z Mathildą, dziewczyną, do której trafiła Julka i obie mieszkają kilometr od siebie w miejscowości oddalonej od Stuttgartu o 15 minut. Miałyśmy ogromne szczęście. Gisela wydawała się być bardzo sympatyczna i zabawna. Była niską i dość pulchną przedstawicielką rasy aryjskiej. Jej cera była jasna niczym porcelana. Twarz charakteryzowała się idealnym kształtem, zgrabnym noskiem i brakiem niedoskonałości. Z wyglądu - zupełne przeciwieństwo mnie, ale za to, jak się okazało, miałyśmy podobne upodobania i gust. Czułam, że świetnie się dogadamy.
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...