Ostatnio okazało się, że rozdział numer 17 był przez długi czas niewidoczny dla niektórych czytelników. Działo się w nim dużo i jeśli go nie przeczytaliście, możliwe, że nie do końca rozumieliście, co dzieje się w kolejnej części. Z tego względu proszę, abyście spojrzeli na 17 rozdział i jeśli go nie widzieliście to przeczytajcie! Bardzo przepraszam za tę usterkę.
Link do rozdziału numer 17:
https://www.wattpad.com/452476965-ok-spójrzmy-na-to-z-drugiej-strony-m-m-17-united
🚧🚧🚧🚧
Pierwsza część maratonu
🚧🚧🚧🚧
Nic mu nie odpowiedziałam, jakie to wszystko jest głupie... Ta cała Emilie, ten udawany sekret i moje zachowanie... to jest tak głupie, że aż śmieszne.
-I tak jesteś głupi -zaśmiałam się i przytuliłam do Tinusa.
-Też jesteś głupia -odpowiedział mi żartem. -Mam jeszcze jedno pytanie...
.........
-Tak, o co chodzi? -spytałam.
-Naprawdę uważasz, że jestem rozpieszczonym przez pieniądze chłopakiem? -zapytał Tinus a mi odebrało mowę.
-Nie, nie uważam tak -odpowiedziałam po chwili.
-To dlaczego tak powiedziałaś?
-Martinus, byłam na ciebie zła. Nie uważam tak, po prostu mnie zdenerwowałeś -wytłumaczyłam się.
-A może jednak tak uważasz, skoro tak powiedziałaś? -w dalszym ciągu chłopak się mnie dopytywał.
-Nie, Martinus, naprawdę tak nie uważam, przecież wiesz... -odpowiedziałam i zaczęło mi się robić głupio z powodu, że go tak nazwałam. W nerwach człowiek mówi różne rzeczy, lecz ja mogłam zranić Tinusa. Już miałam potworne wyrzuty sumienia, gdy odezwał się ponownie blondyn.
-Na pewno? -kontynuował temat.
-No nie, Martinus! -chciałam przeprosić Tinusa, ale chyba się domyślił i mi ponownie przerwał.
-Spokojnie, wiem, że tak nie uważasz. Po prostu uwielbiam, jak zwracasz się do mnie Martinus. To tak uroczo brzmi -powiedział rozbawiony nastolatek.
-Brzmi uroczo, bo seplenię?
-Skądże, mówisz bardzo wyraźnie i wcale nie seplenisz, wcale -powiedział i z jego słów dało się wyczuć sarkazm.
-Ej, mówię wyraźnie, tylko ty masz takie głupie, trudne imię.
-Mam proste imię, tylko ty s e p l e n i s z -Tinus zaśmiał się i zaczął mnie łaskotać po brzuchu.
-Dziecko przestań! I chciałam zauważyć, że ty nie potrafisz powiedzieć mojego imienia i zastępujesz je skrótem "Kamcia". No i co teraz powiesz? -nie mogłam już powstrzymać śmiechu.
Wkrótce potem przyjechał nasz bus i wróciliśmy do domu. To jest takie niesamowite, jak szybko się potrafimy pogodzić. No dobra, może po kłótni o Maxa i Harvey'ego nie było tak kolorowo, ale nasza pierwsza sprzeczka i ta teraz? To jest naprawdę niesamowite. Zapominamy o tym, co było źle i idziemy dalej. Może wróćmy do realnych wydarzeń. Po powrocie do domu nie działo się nic szczególnego. Na następny dzień nie mieliśmy niczego zaplanowanego. W sumie zaplanowaliśmy, że będziemy się nudzić. Tak naprawdę jesteśmy leniwi i uznaliśmy, że wolimy spędzić czas w swoim towarzystwie w domu. Znaczy się tak uznałam jak z Martinusem.
Wstałam około godziny 8, dzięki Tinusowi, który przyszedł do mojego pokoju i położył się na moim łóżku. Leżeliśmy razem do godziny 12 i oglądaliśmy jakieś filmiki lub słuchaliśmy muzyki. Jak widzicie - nic ciekawego. Po obiedzie poszliśmy pospacerować po Trofors. Wieś jest położona wśród malowniczych wzgórz. Nie brakuje tu rzek i jezior jak w większości Norwegii. W sumie można powiedzieć, że Trofors to takie Zakopane, tylko że w wersji mini. Mimo to krajobraz bardzo mi się podobał, ponieważ było tu niezwykle spokojnie. Podczas przechadzki głównie rozmawialiśmy o sobie. Do tej pory, mieliśmy może z pięć razy okazję do porozmawiania i poznania się, choć wiedzieliśmy o sobie bardzo, bardzo dużo - ja dzięki internetowi, a Martinus dzięki moim znajomym. Mimo to chętnie słuchaliśmy swoich historii, bo tak naprawdę, zaledwie kilka razy rozmawialiśmy o sobie bezpośrednio. Czas najwyższy, aby bardziej się poznać. Po czterogodzinnym spacerze wróciliśmy do posiadłości i wykorzystaliśmy Internet, aby jeszcze więcej dowiedzieć się o własnych upodobaniach. Robiliśmy jakieś quizy i pytania typu 'co wolisz?'. Muszę przyznać, że do tej pory myślałam, że znam całkiem dobrze Martinusa, jednak tamtego dnia dowiedziałam się o nim tak wielu ciekawostek, których nigdy bym się nie spodziewała. Blondyna również zadziwiały poszczególne informacje o mnie. Gdzieś około godziny 17 zaczęliśmy oglądać filmy i spać na zmianę. Nie zrobiliśmy nic produktywnego i ciągle leniuchowaliśmy. Przynajmniej zgodnie z planem. Po godzinie 21 przenieśliśmy się do mojego pokoju, gdzie leżeliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. To był chyba jedyny dzień do tej pory, który spędziłam tak właściwie tylko z Tinusem. Godzinę później do pokoju przyszła Kaśka i Marcus. Właśnie, gdzie oni byli przez cały dzień? Otóż Kaśka teraz ciągle spotyka się się tym chłopakiem, którego nie kojarzę, ale znam. Z kolei Mac był dzisiaj na treningu. Gdy dowiedziałam się, że Martinus zrezygnował ze spotkania ze znajomymi i pogrania w piłkę, aby spędzić ze mną dzień, byłam w szoku. To naprawdę cudowne i urocze z jego strony. Jest naprawdę kochany. Wracając do wydarzeń. Kaśce i Marcusowi również nie chciało się nic robić.
-Może zagramy w butelkę? -zapytała moja siostra, gdy już kompletnie nie mieliśmy pomysłu, co robić.
-No dobra, może być -zgodzili się bliźniacy.
-Wiesz, że nie lubię grać w butelkę? -zwróciłam się do mojej siostry.
-Bez przesady, ja ci nie będę dawać takich wyzwań -odpowiedziała Kaśka.
-Takich, znaczy jakich? -zainteresowali się Marcus i Martinus. -Nie żeby nas to jakoś szczególnie interesowało, po prostu chcemy wiedzieć -dodali po chwili, abym nie pomyślała, że są ciekawscy. Jednak ja uważam, że są ciekawscy... podobnie jak ja. Niby mnie coś nie interesuje, ale jednak chciałabym wiedzieć, o czym mowa.
-No takich głupich, typu całowanie kogoś w policzek, patrzenie sobie w oczy przez ileś tam sekund, itp... To bardzo krępujące -odpowiedziałam.
-Patrzenie się na mnie przez kilkanaście sekund chyba nie byłoby takie złe, co nie? -zażartował Marcus.
-Ej! Nie podrywaj mi przyjaciółki! -zaśmiał się Tinus, lecz jego ton brzmiał już nieco poważniej. Bliźniacy mówią czasami takie głupoty, że cała się czerwienię i nie wiem, co odpowiedzieć.
-Już spokojnie, jesteś czerwona jak burak -zauważył szczery Marcus. "No to fajnie" - pomyślałam.
-W Norwegii gramy w przyzwoitą butelkę -powiedział Tinus teatralnym głosem i zamachnął się ręką.
-W Polsce również, tylko mam głupich znajomych, którzy grali w butelkę na całowanie przy nauczycielach -odparłam.
-Co? Całowałaś Miłoszewskiego przy nauczycielach? -Kaśka wybuchnęła nieposkromionym śmiechem.
-Dziecko! Ile razy mam ci mówić, że ja go nie całowałam? -również się zaśmiałam. Gdy sobie przypomnę głupotę mojej klasy z podstawówki to nie mogę powstrzymać śmiechu.
-Co? Kogo całowałaś? -spytał zaskoczony Martinus.
-No nikogo, po prostu jak w podstawówce graliśmy w butelkę to często było wyzwanie, aby pocałować najprzystojniejszego chłopaka w klasie. Wszystkie laski się w nim podkochiwały i go całowały. To było strasznie głupie.
-W sumie taka patola -stwierdziła Kaśka. -Wiesz jaką przykrość mu sprawiłaś, gdy go nie pocałowałaś? -znowu wybuchnęła śmiechem.
-Domyślam się, ale przez niego odpadłam z gry...
-Czyli nikogo nie całowałaś? -spytał Martinus.
-No nie -głośno się zaśmiałam.
-Ufff -odetchnął z ulgą Martinus. To zabrzmiało tak, jakby się cieszył z tego faktu.
-Ty się kiedyś podobałaś temu chłopakowi? -zaciekawił się Mac.
-Kamila jemu, on Kamili -odpowiedziała moja siostra.
-To czemu wtedy go nie pocałowałaś? -zapytał Marcus.
-Bo mi się już wtedy nie podobał. Przestał mi się podobać jakoś w 5 klasie a to wszystko działo się w 6 -wytłumaczyłam i zauważyłam, że na twarzy chwilowo zdenerwowanego Martinusa znowu zagościła ulga. Dziwnie się zachowuje. Co jeśli wtedy podczas meczu nie kłamał i ja naprawdę mu się podobam? Przeraża mnie to... On niby też mi się podoba, ale to jest ponad mnie. A może ja mu się jednak nie podobam?
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...