Ujrzałam Martinusa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nie tak dawno napisał, iż jest w Berlinie. Właściwie to mógłby przylecieć do Stuttgartu odrzutowcem, gdyż zaistniała nieprzewidziana sytuacja, ale myślmy racjonalnie. Pierwszym moim odruchem było podejście do chłopaka, lecz zauważyłam, że stoi z jakąś dziewczyną. Uznałam, że to nie on i chciałam odejść. Wracając wzrokiem w przeciwną stronę, natrafiłam na Marcusa. Nie mogło mi się tylko wydawać. To byłby zbyt duży zbieg okoliczności. Spojrzałam jeszcze raz i ujrzałam bliźniaków stojących obok Lisy i Leny. I Martinus... Martinus całował którąś z nich. Nie w policzek - namiętnie w usta. Przetarłam oczy, lecz obraz się nie zmienił. Spotrzegłam szyderczo uśmiechającego się Marcusa, który patrzył wprost na mnie. Wydawało mi się, że Martinus też na mnie zerknął przez ułamek sekundy, ale... Ale mnie już tam nie było. Pobiegłam przed siebie i schowałam się w toalecie. Miałam czas, aby to wszystko na spokojnie przemyśleć.
"O co w tym wszystkim mogło chodzić? To na pewno był Martinus? Nie, to niemożliwe. Przecież jest w Berlinie. Po co miałby kłamać? A może powinnam tam jeszcze wrócić? Nie, nie. Nie trzeba. To był on. Niestety, to był on. Przecież wiem, ale może... Dlaczego sama siebie oszukuję? To był MARTINUS. Ale dlaczego? Dlaczego nie powiedział prawdy, i dlaczego się całował z jakąś dziewczyną? Co miało oznaczać zachowanie Marcusa? Czy wiedział o wszystkim i też oszukiwał?" Stałam przed lustrem a z moich oczu płynęły łzy. Nigdy nie życzę nikomu takiej sytuacji. Osoba, którą kochasz i, która ciebie również kocha, a tak ci się przynajmniej wydawało, wbija ci nóż w plecy. Za co? Jednocześnie byłam wielce wkurzona, a także przygnębiona. Nie mogłam się pogodzić z tym, co zobaczyłam. Miałam ochotę czymś rzucić, wyżyć się, ale musiałam stłumić emocje w sobie, co chyba nie było dobrym wyjściem. Otarłam łzy, ale sekundę później z moich oczu wypłynął kolejny strumyk. Zamknęłam się w toalecie i zaczęłam cicho szlochać. Nie byłam osobą, którą łatwo doprowadzić do płaczu, ale też mam uczucia. W przeciwieństwie do Martinusa. Czy on w ogóle o mnie myślał, całując się z Lisą lub Leną, czy już kompletnie o mnie zapomniał? Najchętniej powiedziałabym mu wszystkie moje myśli, dobre i te nieprzyjemne, prosto w twarz, ale nie miałam odwagi. Nawet nie miałam odwagi wyjść z toalety i wrócić do miejsca, gdzie ich widziałam.
Nagle zadzwonił mój telefon. "Gdzie ja się podziewam? Kaśka odlatuje." Musiałam wracać czym prędzej do rodziny. Przemyłam oczy wodą i pobiegłam do rodziców, którzy właśnie żegnali się ze swoją córką. Chwilę później ja ją mocno przytulałam, starając się pozostać niewzruszoną.
-Widziałam. Będzie dobrze -powiedziała szeptem Kaśka i odeszła. Na koniec nam wszystkich pomachała, a ja już nie byłam w stanie zahamować potoku łez, więc odpuściłam. Czy ten dzień może być jeszcze gorszy?
-Nie rozklejaj się tak. Przyleci za miesiąc lub dwa -oznajmiła mama a tato poklepał mnie po plecach. Ku mojemu zdziwieniu, tylko matka uroniła kilka łez. Naprawdę? Spodziewałam się, że przeżyją to rozstanie trochę bardziej emocjonalnie. Zwłaszcza moja rodzicielka, która nie chciała dopuścić do wyjazdu Kaśki.
Przez te kilka dni, podczas gdy zwiedzaliśmy Niemcy, nie uśmiechałam się wcale. Nie mogłam. Czasami zdarzały mi się nagłe napady płaczu, kiedy myślałam o Martinusie. Starałam się tego unikać, ale to było ponad moje siły. Rodzicom wmawiałam, że to przez odjazd Kaśki. Uwierzyli. Nie chciałam im mówić, o tym co zobaczyłam w piątek. Nie chciałam nikomu mówić. Kaśka, Kaśka wiedziała. To o to jej chodziło, mówiąc, że "widziała". Czułam się jak wrak człowieka. Za dużo przykrych sytuacji wydarzyło się w ostatnim czasie, lecz Martinus przebił wszystko. Zamiast pozować do zdjęć przed bramą Brandenburską, wolałam myśleć o kimś, komu na mnie nie zależało. Byłam potwornie zła na Norwega. Tak bardzo żałowałam, że nie pocałowałam Gabriela. Wtedy nasze rachunki wyrównałyby się. Skoro on mógł latać za inną dziewczyną, to czemu ja nie mogłam za chłopakiem? Dlaczego tego nie zrobiłam? Tak bardzo mnie kusiło, ale specjalnie się nie dałam dla Martinusa. Tak, dla niego. Szkoda, że on nie myślał tak jak ja...
Podczas zwiedzania i podroży miałam wiele czasu na rozmyślania. W końcu rozwiązałam tę zagadkę. Zacznijmy od początku. Wszystko zaczęło się psuć pomiędzy mną a Martinusem na przełomie maja i kwietnia. Nie mieliśmy czasu na rozmowy. Norweg zapomniał o moich urodzinach. Mama bliźniaków słyszała rozmowy młodszego z braci z jakąś dziewczyną. Martinus unikał powiedzenia prawdy, a kiedy zdecydował się już na wytłumaczenie, ciągle się motał i jąkał. Wtedy uznałam to za objaw skruchy, ale teraz już wiedziałam, że to było kolejne kłamstwo. Cieszył się na spotkanie z Lisą i Leną. Widziałam jak całował jedną z sióstr. Czy to nie układa się w spójną całość? To nie był przypadkowy buziak. Oni... Oni coś do siebie czuli i to od dłuższego czasu. Jeśli byłoby inaczej, Martinus by nie kłamał. Chociaż sama już nie wiedziałam, czego się mogę po nim spodziewać. Dlaczego mi po prostu nie napisał, że to koniec naszej przyjaźni? Czułam się jak najnaiwniejsza osoba na Ziemi. "Co ja sobie w ogóle wyobrażałam, zakochując się w przystojnym, sławnym chłopaku? To było oczywiste, że nie ma dla nas szans." Te wszystkie płytkie, jak by się wydawało, przypuszczenia, okazały się prawdą. Nie istnieje coś takiego jak związek "celebryty z wieśniaczką". Życie to nie film - po raz kolejny się o tym przekonałam.
Hej kochani!
Dziś trochę inny dzień niż pozostałe, więc postanowiłam zrobić Wam niespodziankę i dodaję rozdział. Nie musicie już dalej żyć w niepewności, zastanawiając się, co się wydarzyło na lotnisku.
Dziękuję Wam za to, że to czytacie. Ja bym prawdopodobnie odpuściła po 50 rozdziale 😂😁. Dzięki Wam mam obecnie czwarte miejsce w #poland a kilka dni temu miałam pierwsze! Nie wierzę w to! Nadal mam przed oczami moment, gdy odświeżałam stronę, aby zobaczyć, czy już wybiło 10 wyświetleń a teraz? Dziękuję Wam z całego serca i życzę miłej niedzieli 💟💗.
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...