Moi boje pomogli mi wstać i po godzinie wróciliśmy do domu w doskonałym humorze.
Pierwsze, co zrobiłam po powrocie do domu, to założyłam najcieplejsze ubrania, jakie miałam i zaparzyłam herbatę. Wzięłam kubek gorącego napoju i udałam się do salonu. Usiadłam na moim ukochanym fotelu z futerkiem. Naprzeciw mnie położył się Martinus.
-Ale masz czerwony nos i policzki też -zaśmiał się chłopak i wskazał na mnie palcem.
-Ty nie wyglądasz lepiej -skomentowałam. -Ojej, zapomniałam oddać Kacprowi szalik.
-Właśnie! Ten Kacper jest bardzo fajny -stwierdził Tinus a kiedy zobaczył, że tylko wzruszyłam ramionami, zaczął dalej mówić swoje spostrzeżenia. -Jak go zobaczyłem pierwszy raz, myślałem, że jest to taki typowy paniuś, który boi się wszystkiego. Pozytywnie się zaskoczyłem. Powiem ci, że nawet go polubiłem. Myślisz, że on mnie też?
-Wydaję mi się, że też cię polubił, ale nie jestem pewna. Nie znam go za dobrze.
-Jest naprawdę spoko. Można z nim normalnie porozmawiać. Taki kolega na równi. Ej, on mówił, że ty coś mu o mnie wspominałaś.
-A tak, mówiłam coś tam o tobie, ale same dobre rzeczy -uśmiechnęłam się.
-Wierzę ci. W 100 procentach.
-Jest! Odwołali dzisiejszy trening po południu! -w przypływie emocji przytuliłam chłopaka. -Pomożesz mi w norweskim? -spytałam i pociągnęłam Martinusa za rękę.
Miałam cały dzień wolny, ponieważ odwołali zajęcia a w szkole byłam zwolniona z nauki do końca tygodnia. Żyć nie umierać. Mogłabym leniuchować cały dzień, ale wiedziałam, że za niedługo konkurs z norweskiego i muszę trochę ćwiczyć. Właściwie to miałam pisać go w tym tygodniu, ale został przeniesiony na kolejny. Martinus starał się mi coś wytłumaczyć, ale kończyło się tak, że schodziliśmy na zupełnie niezwiązane tematy. Marcus był zdecydowanie lepszym nauczycielem. Następnego dnia było jeszcze zimniej, więc miałam przestrogę, że trzeba się naprawdę ciepło ubrać. Wyglądałam jak pączek, ale przynajmniej nie zmarzłam. Wiecie co się stało? Autobus zastępczy utknął w jakiejś olbrzymiej zaspie i nie mógł nas dowieźć do szkoły. Kiedy część uczniów się o tym dowiedziała, zrezygnowała z pójścia na lekcje i wróciła do domu. Sama bym tak zrobiła, ale miałam te nieszczęsne tańce. Wiedziałam, że gdybym opuściła zajęcia, instruktorzy byliby źli. I to bardzo. Tak więc poszłam, z pozostałymi na przystanku ludźmi, do gimnazjum. Dotarliśmy już po 45 minutach. Przebrałam się, posiedziałam chwilę obok grzejnika i udałam się na zajęcia.
-Rzęsy ci zamarzły -spostrzegł Kacper.
-Hej -przywitałam się.
-No witam, szłaś na nogach?
-Nie miałam innego wyjścia -wzruszyłam ramionami.
-Z przystanku aż do szkoły w taki mróz? -zdziwił się. -Ja bym wrócił do domu -dodał.
-Ale ja jestem dzielna i odważna. Kilka osób jeszcze ze mną szło.
-Nie wątpię. Co tam u Martinusa? -spytał Kacper.
-Chyba dobrze. Pewnie jeszcze śpi.
-Przyjdzie dzisiaj po ciebie?
-Nie mam pojęcia, a czemu pytasz?
-Bo gdyby przyszedł po ciebie, to bym z wami wracał. On jest bardzo fajny. Nie wiem, dlaczego Kub... -zaczął coś mówić, ale nagle się zatrzymał.
-Dlaczego, co Kuba? -spytałam, bo mnie to zaciekawiło.
-Nie Kuba, tylko dlaczego dopiero teraz go poznałem?
-Ja swoje słyszałam. Powiedz o co chodzi -nalegałam, ale on patrzył się na mnie niepewnie. -Przecież wiesz, że nikomu nie powiem. Ja nawet znajomych nie mam -dodałam żartem.
-Na pewno nie powiesz?
-Na pewno.
-Kuba coś kiedyś wspominał o Martinusie, ale w niezbyt korzystnym świetle.
-A, rozumiem -nie chciałam dopytywać dokładnie, co mówił. Poniekąd się domyślałam. Zawsze był taki zaciekawiony rozmowami z Martinusem. Wypytywał moje koleżanki o niego. Mogłam się spodziewać, że potem to komuś opowiada. Nie wiem tylko, dlaczego akurat Kacprowi. Czemu tego chłopaka miałoby interesować życie Norwega? Niewykluczone, że komuś jeszcze o tym mówił.
-Ale Martinus jest naprawdę spoko. Z tego, co słyszałem to jest raperem/piosenkarzem, prawda?
-Zgadza się -zaśmiałam się.
-Skąd on pochodzi? Bo na pewno nie jest Polakiem.
-Z Norwegii.
-Jak się poznaliście? -spytał Kacper. Na początku dyskutowaliśmy o Martinusie. Kacper stwierdził, że blondyn jest bardzo fajny i się nie wywyższa. Potem zaczęliśmy rozmawiać o geografii a skończyło się na podróżach. Cieszyłam się, że po kilku latach znów mam jakiś tam kontakt z nastolatkiem.
Na zajęciach skończyliśmy przerabiać trzeci układ, który trwał niecałe 2 minuty. Instruktorzy dali nam trochę luzu i od czasu do czasu robili nam krótkie przerwy. Można było też spokojnie rozmawiać z innymi. Wypuścili nas do domu po 6. lekcji i ogłosili, że dziś już odbędzie się wieczorny trening. Nieodwołalnie. Marcus i Martinus przyszli po mnie do szkoły. Oni są głupi. Kacper, kiedy ich zobaczył, stwierdził, że wraca z nami. W tym dniu po 6 godzinach kończyła także moja klasa, do której chodziłam z Justyną i Karoliną. Mojej najlepszej przyjaciółki nie było w szkole, gdyż zachorowała. Widziałam, że Karola szła w stronę autobusu szkolnego, ale gdy nas zobaczyła, zwróciła. Stwierdziła, że także z nami wraca. Chwilę później dołączyła do nas także Julka. Na początku wracało się świetnie. Przecież z fajnym towarzystwem nie może być źle. Ale potem jednak było. Muszę powiedzieć, że to wina Karoliny. Szła pomiędzy bliźniakami. Kiedy zaczęliśmy schodzić z górki, rozpoczęła swój popis. Ciągle udawała, że się potyka i przewraca. Tylko po to, aby Marcus i Martinus ją łapali. To było żenujące. W dodatku piszczała, żeby zwrócić na siebie uwagę. Nie znałam jej od tej strony. Chyba wszyscy mieli tego dość. No może oprócz bliźniaków. W pewnym momencie Julka zwróciła jej uwagę, aby się ogarnęła. Wtedy dziewczyna się obraziła. Przestała się odzywać do mnie, Julki a nawet do Kacpra. Wspomnę także, że Karolina nie była osobą, która się "fochała" co chwilę. Tym razem zachowywała się inaczej. Szła kilka kroków przed nami, pomiędzy blondynami. Złapała ich za ręce. Marcus nie miał nic przeciwko, ale Martinus próbował uwolnić swoją dłoń. Co jakiś czas spoglądał w moją stronę z niezadowoloną miną. Śmiem twierdzić, że Karolina zepsuła cały klimat.
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...