81. Kto by się spodziewał?

369 29 0
                                    

-Kamila, pomóc ci? -spytała moja siostra, wchodząc do pokoju.

-Jeśli ci się chce. Mogłabyś przynieś mi kosmetyki z łazienki? Są na dole w rozsuwanej szafce. Dzięki -powiedziałam i westchnęłam.

Usiadłam na łóżku, aby chwilę odpocząć od pakowania na jutrzejszą wymianę i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Nic, nadal nic. Żadnej wiadomości od Martinusa, a przecież obiecał, że zadzwoni następnego dnia. Powoli już traciłam nadzieję na to, że się odezwie pierwszy. Analizując nasze wcześniejsze konwersacje, wyciągnęłam wniosek, że to ja przeważnie pierwsza do niego pisałam. Nie wiedziałam, co się dzieje, ale bardzo mi się to nie podobało. Zależało mi na nim i nie zamierzałam pozwolić, aby nasz kontakt przepadł. Może inaczej, nie chciałam pozwolić na to, żeby nasz kontakt przepadł. Na to, jak potoczą się nasze losy miałam tylko połowiczny wpływ. Reszta leżała w ręku chłopaka. Najgorsze było to, że oddaliliśmy się od siebie, a ja nic nie mogłam z tym robić. Dzieliło nas kilka tysięcy kilometrów.

-Przyniosłam ci kosmetyczkę -oznajmiła Kasia i machnęła mi przed nosem saszetką.

-Dzięki -odpowiedziałam i wstałam, aby dokończyć pakowanie.

-Kamila, pamiętaj, że możesz na mnie zawsze liczyć i wszystko powiedzieć -wyznała i mnie przytuliła.

-Ej siostra, co ci się dzieje? Pamiętaj, że jestem tylko młodszym gówniarzem, który niszczył ci zabawki, gdy był mały -zaśmiałam się i odwzajemniłam uścisk. Słowa siostry dodały mi pewnego rodzaju otuchy, ale wydały mi się dziwne, ponieważ nigdy nie byliśmy z rodzeństwem dla siebie zbyt ckliwi.

-Tak mnie jakoś wzięło. Co się dzieje u ciebie? Chodzisz jakaś taka smutna -wzruszyła ramionami Kaśka.

-Nic wielkiego. Z Martinusem trochę się nie dogadujemy i stresuję się wyjazdem.... Będzie mi ciebie brakowało, gdy wyjedziesz do Norwegii -wyznałam.

-Mnie też was wszystkich będzie brakowało -powiedziała i totalnie się rozpłakała.

-Ej, przestań. Przecież będziemy się widywać co kilka miesięcy -próbowałam pocieszyć siostrę, ale sama dałam upust emocjom, kiedy zorientowałam się, że to kilka miesięcy to nie jest kilka dni i zostanę sama. Byłam przyzwyczajona, że zawsze w pokoju obok jest siostra, moja siostra a teraz? Będzie jakoś tak pusto w domu. Tylko ja i rodzice. Z rodzeństwem bywa różnie, ale jedno jest pewne - lepiej z nimi niż bez nich. -Poradzisz tam sobie? -spytałam po chwili.

-Tak, norweskie uczelnie gwarantują dużą pomoc obcokrajowcom. Gorzej, bo nie będzie tam was -dodała i jeszcze mocniej się objęłyśmy. Chwilę później do pokoju weszła nasza mama.

-Co tutaj się dzieje? -spytała, widząc nas całe zapłakane. W pośpiechu wytarłyśmy łzy. -Na obiad was wołałam, córeczki moje kochane.

-Już idziemy -odpowiedziałam. -Jakoś to będzie -szepnęłam do siostry na ucho.

Po obiedzie dostałam wiadomość od przyjaciół, że jest spotkanie na placu obok sklepiku i koniecznie muszę przyjść. Mówiąc szczerze, nie miałam ochoty na pogaduszki. Wolałam zostać w domu, spokojnie się spakować, porozmawiać z rodzicami i cieszyć się obecnością siostry zanim wyjedzie na kilka lat do Norwegii. Liczyłam także, że Martinus zadzwoni i chciałam być wtedy pod telefonem. Niestety, a może stety, po kwadransie usłyszałam pukanie do drzwi i zobaczyłam Kubę. Zaciągnął mnie na miejsce spotkania, gdzie czekali już Piotrek, Julka i Justyna. Pochodziliśmy trochę po wiosce a następnie wróciliśmy do punktu początkowego. Już mieliśmy rozejść się do domów, gdy nagle moi przyjaciele otoczyli mnie i stałam sama w kółku.

OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz