Zacznę od początku. Proponowałam Justynie wyjazd nad jezioro, jednak ona oznajmiła, że w tym czasie ma już zaplanowane z rodzicami wakacje we Włoszech i nie chce z tego zrezygnować. Poza tym, jej tato absolutnie nie zgadza się na takie wypady ze znajomymi. Trochę zdziwiło mnie, że wcześniej nie wspomniała o swoich letnich planach, ale cóż. No trudno. Nie może to nie. Odpuściłam. Okazało się jednak, że w rzeczywistości wygląda to trochę inaczej. Justyna nie wybierała się do Włoch tylko w góry z Kacprem, swoim chłopakiem. Jakaż zdziwiona byłam, gdy się o tym dowiedziałam. I jej tato się na to zgodził? Wakacje córki z chłopakiem są w porządku, a ze znajomymi już nie? Dlaczego tak? A może tak naprawdę jej ojciec nie miał nic przeciwko temu wypadowi nad jezioro? Tak czy inaczej, poczułam się zdradzona. Justyna mnie okłamała. Justyna, która nie znosiła kłamstw. To jeszcze mogłam przeżyć, ale wybrała chłopaka od najlepszej przyjaciółki? Wydawało mi się, że się od siebie oddalamy. Zdaję sobie sprawę jak okrutnie może to zabrzmieć, ale nawet mi to nie przeszkadzało i nie miałam zbytniej ochoty tej przyjaźni ratować. Skoro sama tak wybrała... Jej decyzja. W ostatnim czasie prawie w ogóle nie rozmawiałyśmy, bo Justyna ciągle miała coś do zrobienia. Nie miałam zamiaru walczyć o nasze dobre relacje po raz kolejny. Już kiedyś musiałam zmierzyć się z Jowitą, która koniecznie chciała rozdzielić mnie i Justynę i tylko ja to widziałam.
Przekazałam tę informację Harvey'emu, który był na bieżąco z wszystkimi newsami z mojego życia i mocno się zdziwił. Kiedy zdradziłam też tajemnicę Maxowi, chłopak oznajmił, że prawdopodobnie zakończyłby taką przyjaźń. Moim zdaniem trochę przesadna reakcja. Ja wolałam poczekać na to, co przyniesie los.
Mimo że cała nasza piątka powinna pójść spać o racjonalnej porze, zdecydowaliśmy, że pooglądamy jeszcze sobie filmy. Jeśli już jesteśmy w tak doborowym towarzystwie, to czemu by się trochę nie zabawić? To mnie przekonało. Postawiłam na stoliku dwa opakowania chipsów i misę z owocami. Wiecie, tak dla bilansu. Zasiedliśmy na kanapach i rozpoczęliśmy ten maraton. Ostatecznie wszyscy zasnęliśmy przy oglądaniu trzeciego filmu. Niektórzy wcześniej, inni później. Na szczęście Harvey przebudził się w nocy, bo moje łokcie zaczęły wrzynać mu się w brzuch. Chłopak przy okazji obudził mnie. Z początku nie wiedziałam, co się dzieje i dlaczego jestem w salonie. Sprawdziłam godzinę i okazało się, że powinniśmy już wstawać i zbierać się na wyjazd. Wyciągnęłam Harvey'ego do kuchni, aby pomógł mi zrobić śniadanie i przygotować kanapki na drogę. Zjedliśmy spokojnie, następnie poszliśmy się odświeżyć i spakować do walizek ostatnie rzeczy. Kiedy uznaliśmy, że jesteśmy już w miarę ogarnięci, obudziliśmy pozostałych towarzyszy, a sami usiedliśmy na krzesłach, obserwując i komentując pośpiech oraz panikę naszych przyjaciół. Mieliśmy z Harvey'm spory ubaw, widząc jak Julka kłóci się z Maxem o to, kto powinien wejść pierwszy do łazienki. Następnie, wszyscy w świetnych humorach, a ja z Harvey'm w jeszcze lepszych, wyszliśmy z domu i udaliśmy się na przystanek, skąd zabrał nas bus ojca Kornela. W środku panowała niesamowita atmosfera. Wszyscy się śmiali i żartowali. Co chwilę zamienialiśmy się miejscami, aby wszystkich poznać i z wszystkimi porozmawiać. Na miejsce dotarliśmy około godziny ósmej rano. Zajęliśmy trzy domki letniskowe. Ja z moją czteroosobową grupą i sześcioma innymi osobami z klasy wybraliśmy pierwszy najładniejszy i najmniejszy domek. Wszystkie te chatki musiały należeć do jednego właściciela, bo były urządzone mniej więcej w podobny sposób i znajdowały się dosłownie pięć kroków od siebie i jakieś 50 metrów od plaży. Zostawiliśmy bagaże w przedpokoju i pognaliśmy nad wodę. Zapowiadał się naprawdę piękny i słoneczny dzień. Na niebie nie było ani jednej chmurki. Rozłożyliśmy się na plaży. Od czasu do czasu wchodziliśmy do jeziora, ale główną atrakcję stanowiły dwa wolne boiska do siatkówki plażowej. Oczywiście nie mogliśmy nie skorzystać z okazji i je zajęliśmy. Graliśmy do późnego popołudnia. Kiedy skończyliśmy, zebraliśmy swoje rzeczy i wróciliśmy do domków. To był pierwszy dzień, a ja już czułam jak piecze mnie skóra. Na kolację udaliśmy się do pobliskiego baru i zjedliśmy pizzę. Gdy zrobiło się ciemno, rozpaliliśmy ognisko. Śpiewaliśmy przy nim stare, biesiadne piosenki lub opowiadaliśmy swoje życiowe przygody. Przed snem udałam się jeszcze na spacer po plaży z Harvey'm. Trochę się zagadaliśmy i kiedy wróciliśmy do domku, spali wszyscy z wyjątkiem Maxa. Na nasz widok uśmiechnął się, a następnie pożegnał ze mną i razem z Harvey'm zniknęli za drzwiami swojego pokoju. Ja zrobiłam dla siebie jeszcze kanapkę i pięć minut później poszłam do pokoju, który dzieliłam z Julką. Wydawało mi się, że dziewczyna śpi, ale, kiedy tylko usiadłam na łóżku, odezwała się do mnie zachrypniętym głosem. Pomimo że obie byłyśmy okropnie zmęczone, poplotkowałyśmy jeszcze przez chwilę i zasnęłyśmy.
Drugi dzień wyglądał podobnie jak pierwszy z tym wyjątkiem, że nie było ogniska. Zamiast tego poszliśmy na imprezę. Będąc na plaży, natknęliśmy się na reklamę klubu, gdzie codziennie były organizowane dyskoteki. Postanowiliśmy, że tam właśnie spędzimy koniec dnia, tańcząc i śpiewając. Na początku, kiedy w klubie przybywało mało osób, było nawet fajnie. Z czasem przybyło więcej ludzi i tańce z obcymi mężczyznami stały się nieuniknione. Trafiłam na jednego, nieźle porąbanego gościa, który nie chciał mnie puścić. Inteligentnie ocalił mnie od niego Kornel, narażając się tym samym na niebezpieczeństwo. Przez resztę imprezy starałam się przebywać w towarzystwie znajomych chłopaków, by ponownie nie paść ofiarą natarczywych gości. Im późniejsza godzina dochodziła, tym więcej dziwnych, pijanych osób się pojawiało. Śmiało mogę stwierdzić, że pod koniec bójka wisiała w powietrzu. Ciągle widziałam agresywne ruchy lub wyzwiska. Usiadłam przy barze i starałam się unikać kontaktu wzrokowego z kimkolwiek. Zauważył mnie Harvey. Podszedł i wyciągnął mnie z tego potwornego, głośnego i zatłoczonego miejsca. Przespacerowaliśmy się po ulicach i około trzeciej w nocy wróciliśmy do domku.
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...