K: Jutro o 16 trening. Dobranoc 😀
"O mój Boże! Kompletnie zapomniałam. Przez moją rękę mogę nie wziąć udziału w konkursie tanecznym. Do występu zostało zaledwie 3 tygodnie. Czy to wystarczająco czasu, aby kości się zrosły? Czy nie będzie potrzebna potem rehabilitacja? Co jeśli pojawią się komplikacje? Nigdy nie pomyślałabym, że złamanie ręki, które spotyka tak wiele ludzi, może nieść za sobą duże konsekwencje." Byłam przerażona. Nie wiedziałam, co powinnam odpisać mojemu partnerowi. Po tym, jak udało nam się dostać do kolejnego etapu miałam tak po prostu napisać, że nic z tego? Oboje bardzo się cieszyliśmy, że jednak wystąpimy, a teraz to wszystko może rozpaść się jak domek z kart. W głębi serca miałam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży. Napisałam do Martinusa. On zawsze służył jakąś dobrą radą i od razu poprawiał mi humor. Kiedy poczułam się trochę lepiej, poszłam spać. W końcu z problemami trzeba się przespać. Następnego dnia obudziłam się wcześnie rano. Od zawsze miałam problem ze snem w szpitalu. Nie lubiłam takich miejsc. Zaczęłam pisać z moimi znajomymi z klasy. Pewien chłopak przypadkowo nagrał mój upadek. Muszę przyznać, że wyglądało to naprawdę groźnie. Dowiedziałam się także, że planują dzisiaj mnie odwiedzić w szpitalu, ale to niespodzianka i nie powinnam o tym wiedzieć. Coś niestety się nie udało. Kiedy ja czekałam na izbie przyjęć, Karolina odwaliła jakąś akcję. Nie wiem dokładnie, co się wydarzyło, ale wszyscy byli zdziwieni jej zachowaniem. Ehhh, gdy mnie nie ma w szkole, dzieje się coś ciekawego. Za każdym razem tak jest.
Z niecierpliwością czekałam aż przyjedzie do mnie moja klasa. W międzyczasie odwiedziła mnie mama, która przywiozła jeszcze kilka rzeczy, aby mi się nie nudziło. Posiedziała chwilkę a następnie pojechała na zakupy. Niedługo po jej wyjściu pojawiła się grupa osób z mojej szkoły. Przyjechała pani wychowawczyni, część mojej klasy, Julka, Piotrek oraz kilka osób ze starszych klas, w tym Kacper. Ucieszyłam się na widok moich znajomych. To bardzo miłe ze strony nauczycielki, że zdecydowała się zorganizować te odwiedziny i bardzo miłe ze strony uczniów, że chcieli przyjechać. Nie do końca byłam zadowolona z obecności Karoliny. Ona również nie zdawała się skakać z radości na mój widok. Poczułam się dziwnie także, kiedy ujrzałam Kacpra. Po pierwsze: kilka miesięcy temu w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy i to był dla mnie trochę szok - ta cała nagła zmiana w naszych relacjach, ale cóż... wszystko się zmienia. Po drugie: wiedział już, że prawdopodobnie nie wystąpimy w konkursie. Obawiałam się jego reakcji. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Nie znałam go za dobrze i nie miałam pojęcia, jak się zachowa. Wydawało mi się, że raczej nie oskarży mnie i nie zacznie wyzywać od najgorszych. To zupełnie nie w jego stylu, lecz mój mózg nie odrzucił całkowicie tej możliwości. Wszystkie moje wątpliwości rozwiała jedna sekunda. Sekunda, w której usłyszałam od Kacpra "Hej, jak się czujesz?". Kamień spadł mi z serca. Przynajmniej się odzywał.
-W porządku. Gdyby nie ta ręka, czułabym się jak młody bóg -odpowiedziałam.
-Dobrze, że tylko ręka. Mogło się skończyć o wiele gorzej.
-Ale wiesz, że to nas...
-Że to nas eliminuje z występu w dalszym etapie konkursu. Wiem. Szkoda, ale trudno -pocieszył mnie Kacper.
-Nie jesteś zły? -spytałam zdziwiona.
-Chyba żartujesz. Oczywiście, że nie. To mogło równie dobrze przytrafić się mnie. To nie jest twoja wina. Nie mógłbym być zły na ciebie za coś, na co nie miałaś wpływu. Nie jestem takim kretynem.
-Ale tak bardzo ci zależało...
-Cholernie mi zależało. Ale trudno. Nie musimy zawsze wygrywać. Przynajmniej miło spędziliśmy razem czas na treningach. Wiem, że tobie też zależało na tym, aby przejść dalej. To jednak nie jest najważniejsze. A jeśli moje słowa jeszcze nie poprawiły ci humory, to pomyśl, że jeszcze nie wszystko stracone. Twierdzą, że nadzieja jest matką głupich, ale warto ją mieć.
-Kamila! Zaprowadź nas do sklepu! -krzyknęła Ada, koleżanka z klasy, wyrywając mnie z rozmowy z nastolatkiem. Poszłam z prawie czterdziestoosobową grupą ludzi do malutkiego sklepu. W trakcie zakupów spostrzegłam, że brakuje Karoliny. Spytałam się, gdzie ona jest, lecz moi znajomi tylko wzruszyli ramionami. Po wielkich zakupach wróciliśmy na salę. Weszłam pierwsza do pomieszczenia.
-Co ty robisz?! -krzyknęłam.
Witajcie kochani! Pliska, nie zabijajcie mnie za to, że przez 3 tygodnie nie było rozdziału. Miałam naprawdę dużo nauki i zadań. Poza szkołą również wiele się działo i nie mogłam znaleźć czasu na pisanie. Miałam także wenę, ale musiałam ją przeznaczyć na pisanie sprawozdania z polskiego. Teraz jednak wracam pełna siły i motywacji. Muszę nadrobić trochę zaległości na Wattpadzie. A tak ogólnie. Za dwa tygodnie święta! Cieszycie się? Co dostaliście na Mikołajki? Jest u Was śnieg? Bo u mnie pada od rana. Ktoś z Was idzie na koncert naszych chłopaków w Polsce? Pozdrawiam! ❤😙
PS. W przerwie świątecznej planuję zasypać Was rozdziałami! <3
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...