2.107. Miłość czy przyjaźń?

282 35 17
                                    

Dzień trzeci, czwarty, piąty wyglądały podobnie jak te dwa pierwsze. Pogoda dopisywała, więc staraliśmy się jak najwięcej korzystać ze słońca i ciepłej wody. Poznałam wtedy lepiej Kornela, jego przyjaciół, znajomych z klasy i nawet bliźniaków, choć wydawało mi się, że znam ich na wylot. Dowiedziałam się na przykład, że Max zawsze nosi białe skarpetki w dni robocze, a podczas weekendu zakłada inne kolory, przeważnie czerń. Za to Harvey zawsze wyłącza Internet w telefonie i zmniejsza jasność na 0 na noc.

Wieczorami dzieliliśmy się na dwie grupy: ci, którzy idą na dyskotekę i ci, którzy zostają w domkach. Ja wybierałam tą drugą opcję, podobnie jak Harvey i Piotrek. Julka i Max preferowali zabawę w klubie. Powierzyłam Julce opiekę nad Maxem, bo wiecie, był on w obcym kraju. Mógł się czuć trochę nieswojo. Wiedziałam jednak, że sytuacja będzie wyglądała odwrotnie. Max będzie dbał o to, by mojej przyjaciółki nikt nie zaczepiał na imprezie. Poza tym Julka to bardzo nierozgarnięta dziewczyna i większa szansa była, że to ona prędzej zgubi się w Okunince niż Max.

Osoby, które wolały zostać w domkach, około godziny 20 zbierały się na zewnątrz razem. Szliśmy na teren boiska do piłki nożnej, gdzie trochę graliśmy. Najbardziej podobało mi się to, że mimo iż pół grupy stanowiły dziewczyny, to żadna nie narzekała, że jeszcze złamie sobie paznokcie lub się spoci, jak to bywa, tylko każda chętnie grała, nawet jeśli nie potrafiła. Kiedy robiło się tak ciemno, że nie było widać piłki i komary atakowały zewsząd, udawaliśmy się do jednego z zajętych przez nas domków. Rozkładaliśmy jakieś gry planszowe, które Kornel ze sobą wziął na wyjazd i tak się bawiliśmy. Moim zdaniem było to lepsze niż tańczenie z natarczywymi facetami śmierdzącymi alkoholem.


Nasze spotkanie kończyło się przyjściem drugiej grupy i krótką rozmową z nimi. Jednak dla mnie to nie był jeszcze koniec dnia. Ostatnią rzeczą było pójście na spacer z Harvey'm. Dopiero po tym wydarzeniu kładłam się spać. Pewnej nocy zbudziło mnie światło wychodzące z pokoju zajmowanego przez bliźniaków. Chwilę później usłyszałam też ich rozmowę. Byłam zła, że nie potrafią uszanować, że ktoś chce się wyspać, lecz byłam zbyt zmęczona, by do nich pójść i ich uciszyć.

Szóstego dnia, z powodu deszczowej pogody, zdecydowaliśmy się pojechać do parku wspinaczkowego. Ogólnie świetnie się wszyscy bawiliśmy. Pod koniec miało miejsce mało przyjemne wydarzenie. Nie stało się nic poważnego i nie doszło do żadnej kłótni. Harvey, ciamajda, zagapił się przy wychodzeniu z budynku i pominął dwa schodki, upadając na bruk. Nie miał żadnej otwartej rany, ale bardzo bolała go noga. Kulał na nią. Kiedy wróciliśmy do domku, zajęłam się biedaczyskiem. Nasi znajomi rozpalili potem ognisko, na którym byliśmy z Harvey'm tylko przez godzinę. Następnie poszliśmy do chatki. Zaprowadziłam Anglika do jego pokoju, a sama udałam się do kuchni, by zaparzyć mu herbatę. W trakcie, gdy czekałam aż woda się zagotuje, przyszedł do mnie Max.

-Widzę, że opiekujesz się moim bratem -zauważył Max.

-Staram się. Szkoda mi go. Musi go to bardzo boleć.

-Od dziecka był nieostrożny i często sam robił sobie krzywdę.

-Cały Harvey -zaśmiałam się.

-Naprawdę chce ci się ciągle koło niego latać i mu pomagać? -spytał nagle chłopak.

-Oczywiście. Jestem pewna, że gdyby mnie stało się coś takiego, Harvey również by się mną opiekował -uśmiechnęłam się.

-Masz rację na pewno by tak zrobił.

-Zazdroszczę ci tak wspaniałego brata.

-Ja czasami mam go dość. Życie z nim 18 lat męczy. Jednak to mój brat i muszę przyznać, że fajny z niego facet. Zazdroszczę mu... wybranki -powiedział Max i na mnie spojrzał.

-Nie rozumiem.

-Ja też nie rozumiem, jak mogłaś tego nie zauważyć.

-Możesz jaśniej?

-Naprawdę nie widzisz, że pomiędzy Harvey'm a tobą jest coś więcej niż tylko przyjaźń?

-Nie wydaje mi się...

-Jesteś taką inteligentną dziewczyną i tego nie zauważyłaś? Zwierzacie się sobie ze wszystkich swoich problemów, mówicie sobie praktycznie o wszystkim. Harvey po rozmowie z tobą chodzi po domu uśmiechnięty przez następną godzinę. Patrzycie się na siebie jak na jakieś bóstwa, tak ty też na niego zerkasz w ten sposób, więc nie wierzę, że jest dla ciebie tylko przyjacielem. Harvey oddaje ci swoje bluzy, gdy jest ci zimno. Chodzicie codziennie w nocy na spacery i wracacie po kilku godzinach. W dodatku raz wróciliście, trzymając się za ręce i widziałem to na własne oczy. Nawet się uśmiechnąłem z tego powodu. A teraz ty zajmujesz się Harvey'm, bo ta łajza zrobiła sobie coś w nogę. To nie wygląda na zwykłą przyjaźń -powiedział Max, a ja zaniemówiłam. -Zrób coś z tym, proszę. Dzisiaj pół nocy nawijał o tobie i, co gorsza, nie robił tego pierwszy raz. Chciałbym się kiedyś wyspać. Porozmawiaj z nim.

"To o tym rozmawiali w nocy". Max odszedł, zostawiając mnie oszołomioną z burzą myśli. Nim zdążyłam wszystko przemyśleć, woda, która się zagotowała, dawno już wystygła.

To, co powiedział Max to była szczera prawda. Dokładnie tak się zachowywaliśmy. Traktowałam Harvey'ego jak swojego najlepszego przyjaciela i czasami myślałam, że już zazdroszczę jego przyszłej dziewczynie tak wspaniałego chłopaka. Nigdy jednak nie pomyślałam, że to ja mogę być tą dziewczyną. Odkryłam, że w głębi duszy chciałabym, żeby było to coś więcej niż tylko przyjaźń. Miałam siedemnaście lat i nie wiedziałam, jak wygląda prawdziwa miłość. Może to właśnie ta nasza relacja to była miłość? Może tak powinno być, że z najlepszej przyjaźni rodzi się mocniejsze uczucie? Może to miało wyglądać tak, a nie tak jak to było z Martinusem?


Kochani, przepraszam za to duże opóźnienie. To wszystko przez Internet. Pisałam te rozdziały w Wordzie, a następnie wklejałam na Wattpada, kiedy Internet działał jako-tako. Przy pisaniu pierwszej części tego rozdziału, zamknęłam program i musiałam zacząć od nowa. Druga sprawa to, że moi rodzice rozpalili grilla, przyjechała rodzina, a następnie moje przyjaciółki wyciągnęły mnie na przejażdżkę rowerem. Trzecia, najważniejsza przyczyna, to moje lenistwo, bo mogłam zacząć pisać wcześniej niż w sobotę. Przepraszam.

Wiem, że miało być pięć rozdziałów, ale te dwa obiecuję dodać jutro, bo dziś już nie dam rady ich dokończyć pisać.

Jeszcze raz dziękuję za 50 tysięcy!!! <3

OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz