Zatrzymałam się pod jedną z latarni na niewielkim wzniesieniu i spojrzałam na Księżyc odbijający się w jeziorze. Tuż obok tafli wody zobaczyłam dwie sylwetki - dziewczyny i chłopaka.
Wyciągałam głowę jak żyrafa, żeby zobaczyć, kto to jest. Prawdopodobnie i tak nie znałam tych osób i nie potrafię wytłumaczyć swojej ciekawości. Było zbyt ciemno i znajdowałam się za daleko od tajemniczych postaci, by móc dostrzec ich twarze. Ani nie byłam wariatką, ani tak bardzo zainteresowana, aby podejść bliżej. Po prostu zapomniałam o całej sytuacji i kontynuowałam spacer. Trofors z pewnością do dużych miejscowości nie należy, ale - jak wszyscy wiemy - życie kocha płatać figle i nas zaskakiwać, tak więc po 20 minutach znów wpadłam na tę parę. Tym razem znajdowałam się w lepszej pozycji. Nawet bez specjalnego wyglądania zobaczyłam, kim były te osoby. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu rozpoznałam zarówno chłopaka, jak i dziewczynę. Na ławce siedział Martinus oraz Emilie - była partnerka Wiktora, tego upierdliwego chłopaka, któremu od początku nie podobała się moja relacja z młodszym Gunnarsenem. Emilie podobno była równie uciążliwa jak jej dawny chłopak. Tak przynajmniej opisywał ją Martinus, który stał się kiedyś ofiarą jej zalotów.
Kiedy zobaczyłam ich razem, nie wiedziałam, co o tym sądzić. Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony byłam otępiona, a z drugiej - połączyłam fakty i domyślałam się, o co tu może chodzić.
Stałam za nimi może z dwie minuty. Po tym czasie Martinus pocałował Emilie i odszedł. Wyglądało to na pożegnanie. Wydawało mi się, że stoję w cieniu, ale kiedy Martinus tylko się odwrócił, od razu mnie zobaczył. Postanowiłam, że nie wykonam żadnego kroku i poczekam na jego reakcję. Oboje wyglądaliśmy na zdziwionych i zarazem trochę obojętnych. Wszystko działo się tak szybko. Martinus podszedł do mnie i wtedy zaczęła się chyba nasza najgorsza rozmowa.
-Może pogadamy? -spytał.
-Chcę to zrobić od kilku miesięcy -westchnęłam cicho. -Najwyższa pora -dodałam.
-Co chcesz wiedzieć?
-Co ja chcę wiedzieć? -oburzyłam się. -Co ty chcesz mi powiedzieć?
-Może usiądziemy, bo czuję, że to nie będzie łatwa rozmowa.
-Dlaczego się do mnie nie odzywałeś?
-Odzywałem. Cały czas -odparł pośpiesznie.
-Rozmawiajmy szczerze i poważnie. Nie odzywałeś się. Unikałeś mnie. Dlaczego?
-Zaskoczyłaś mnie, gdy napisałaś, że pomiędzy tobą a Harvey'm wszystko skończone.
-Rzeczywiście, to od tego momentu zachowywałeś się podejrzanie. Ale co do tego wszystkiego ma Harvey? Chyba czekałeś na nasze rozstanie, nieprawda?
-Niby tak, ale nie spodziewałem się tego w najbliższym czasie. Idealnie do siebie pasowaliście. Poza tym, nie życzyłem wam źle -oznajmił Martinus, a ja miałam w głowie coraz większy mętlik. Nie potrafiłam tego wszystkiego zrozumieć.
-Podczas wakacji mówiłeś zupełnie coś innego. Nawet gdy byłam w Anglii u Harvey'ego, dawałeś mi wyraźnie do zrozumienia, że nie życzysz nam szczęśliwej przyszłości. To dlaczego nie ucieszyłeś się, kiedy oznajmiłam ci, że twoje oczekiwania się spełniły?
-Jak już mówiłem - nie spodziewałem się tego. Czułem, że po tym znów będziesz chciała nawiązać ze mną bliższe relacje, a mi związek z tobą nie był na rękę.
-Słucham!? To co miały znaczyć te wszystkie podchody?
-Wiesz, jesteś bardzo ładna, inteligenta i masz dobry charakter, ale nie jesteśmy dla siebie stworzeni. Przez chwilę naprawdę myślałem, że coś jeszcze z tego może być, ale szybko się przekonałem, że się mylę. Ty jesteś idealna dla Harvey'ego. Ja chciałem tylko z tobą trochę poflirtować. Nic więcej.
-Nie wierzę -oznajmiłam stanowczo, a krew się we mnie gotowała. Chciałam wykrzyczeć mu prosto w twarz, co o nim myślę, ale nie po to tyle lat uczyłam się kontrolować emocje. -Nie wierzę, że mógłbyś tak udawać. Nie jesteś na tyle dobrym aktorem.
-A jednak. Bardzo mi przykro z powodu twojej sprawy.
-Przykro ci? Chyba sobie ze mnie żartujesz. Kolejny raz mnie wykiwałeś. Powiedz mi chociaż szczerze, czy za pierwszym razem coś do mnie czułeś, czy też grałeś?
-Pierwszy raz był prawdziwy. Myślę, że gdyby nie Lisa, do dziś bylibyśmy razem.
-Jesteś idiotą! Harvey mnie przed tobą ostrzegał! -w pewnym momencie nie wytrzymałam.
-Przepraszam. Wiem, że z perspektywy osoby trzeciej to, co ci zrobiłem, wygląda okropnie, ale najwyraźniej nie jesteśmy sobie pisani. Musimy się z tym pogodzić.
-Ty już najwyraźniej się pogodziłeś, a teraz bawisz się uczuciami innych dziewczyn. Ja myślałam, że to Emilie jest zła, ale ty jesteś tysiąc razy gorszy od niej. Mam nadzieję, że nigdy sobie nie znajdziesz żony!
-Rozumiem, że jesteś wkurzona, ale uspokój się i nie rób scen.
-Możesz mi jeszcze powiedzieć, za co Marcus jest na mnie zły?
-Trochę nakłamałem mu na twój temat, po tym jak spotkałem Lisę i Lenę. Nawet trochę bardzo.
-I mam rozumieć, że nie zamierzasz tego odkręcić?
-Za daleko to zaszło. Jeśli teraz powiem mu prawdę, to mnie własny brat znienawidzi -pokiwał przecząco głową.
-Świetnie! -wykrzyczałam. -Myślisz jedno, mówisz drugie, a robisz jeszcze coś zupełnie innego. Nie potrafię znaleźć dla ciebie wytłumaczenia. Mam w głowie jeszcze wiele pytań, które chciałabym ci zadać, ale wiesz co? Boję się poznać odpowiedzi -powiedziałam podniesionym głosem i pobiegłam w stronę domu Gunnarsenów.
-Poczekaj! Wrócimy razem! -zawołał za mną Martinus.
-Pieprzcie się wszyscy!
W mojej głowie minął ułamek sekundy i już znalazłam się pod domem. Ale przecież nie mogłam tam wejść. Nie w tej chwili. Pobiegłam dalej, dokładnie nie wiedząc gdzie, bo łzy płynęły mi z oczu strumieniami
Jak Martinus mógł mi to zrobić? I dlaczego? Przecież dawał mi zupełnie inne znaki. Zachowywał się podejrzanie. Między jego tokiem myślenia było wiele sprzeczności i brakowało logiki. Czy on mówił szczerze? Jak mogłam ponownie mu zaufać?
Znów zostałam oszukana. A może znów okazałam się być zbyt naiwna i łatwowierna? To już nieistotne. Wiedziałam, że muszę to zakończyć. Wiedziałam, że muszę całkowicie wyeliminować Martinusa z mojego życia i wszystko, co z nim związane. Musiałam się też pozbyć uczucia do niego - jakiekolwiek by nie było. Koniec z tym. Nigdy więcej się nie nabiorę na piękne oczy i teksty chłopaka. Poczułam żal do siebie za wszystkie złe decyzje, jakie podjęłam. Okazało się, że było ich mnóstwo
Hej kochani!
Z góry przepraszam, że przedstawiłam Martinusa w takim złym świetle. Na początku miałam zupełnie inny pomysł, ale wyszło jak wyszło.
Pozdrawiam serdecznie! <3
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...