-Nie chcę się chwalić, ale moja intuicja jest niezawodna. Masz zamiar coś z tym zrobić?
-Na wszystko przyjdzie czas...
W jednej chwili do mojej głowy przypłynęło milion pomysłów, jednak każdy z nich był irracjonalny. Właściwie to żaden nie był możliwy do zrealizowania. Nie jestem typem osoby, która lubi się mścić, wręcz przeciwnie. Natomiast postępowania Judyty kompletnie nie mogłam zrozumieć i chciałam, by przez chwilę poczuła, że nie jest bezkarna a jej plan się nie powiódł. Ponadto, nurtowało mnie pytanie: "Czym jej podpadłam?".
Mimo wszystko nie zamierzałam pokazywać jej w tym oto momencie, podczas kolacji, że już przegrała, bo o wszystkim wiem i niczego nie zniszczyła w moim życiu. Przynajmniej tak mi się wydawało, że Judycie o to chodziło - o namieszanie.
Wróciłam na salę i usiadłam w swoim towarzystwie, cały czas dyskretnie obserwując Judytę. Ona robiła dokładnie to samo co ja. Spodziewałam się, że uda mi się wyczytać coś z jej oczu, zachowania, może nawet mimiki twarzy, ale najwyraźniej przestałam być specem w tej dziedzinie, gdyż nie dostrzegłam żadnego znaku. Po długo wyczekiwanym deserze, którego ostatecznie nie skosztowałam, nastał czas na uroczystą przemowę i podziękowania. Marcus i Martinus wymienili ze sto nazwisk. Każdej osobie musieliśmy oczywiście wyrazić szacunek oklaskami. Po ponadgodzinnym monologu doczekaliśmy się w końcu tego momentu, którego każdy wyczekiwał - potańcówka. No może ja trochę mniej się tym cieszyłam. Czułam, że będę się nudziła, ale podobało mi się, że na sali zrobi się ciemno i nie będę praktycznie widoczna. Kiedy podgłośnili muzykę i wyłączyli lampy, usiadłam na wygodnej sofie i wyciągnęłam telefon. Udawałam, że jestem czymś bardzo zajęta i nie mam czasu, by zatańczyć choć jeden kawałek. W rzeczywistości przeglądałam galerię zdjęć, przeskakując z jednej fotografii na drugą i nie zwracając najmniejszej uwagi na nie. Kilka osób próbowało mnie odciągnąć od telefonu, ale nie dawałam za wygraną i uparcie trzymałam się swojej sofy. Muszę przyznać, że nie tak wyobrażałam sobie tamtą noc. Myślałam, że to będą naprawdę fajnie spędzone godziny podsumowujące piękną przygodę. Wiecie, jak bardzo jedno wydarzenie może zmienić nastawienie człowieka?
W dodatku Harvey nie odpisywał na moje wiadomości, co doprowadzało mnie do białej gorączki. Nie, żebym sama odpisywała po kilku sekundach, bo czasami zajmowało mi to kilka godzin, ale chłopak przyzwyczaił mnie do natychmiastowego odzewu. W pewnym momencie moja złość zmieniła się w zmartwienie. Napisałam do Maxa z pytaniem, czy wszystko w porządku. W odpowiedzi otrzymałam, abym nie rwała włosów z głowy, ponieważ bracia Mills są teraz bardzo zajęci i nie mają czasu na nic. Gdy to przeczytałam, głęboko westchnęłam i odchyliłam głowę do tyłu. Nagle usłyszałam za plecami:
-Problemy małżeńskie, hm?
-Martinus?! -spytałam zaskoczona.
-Mów ciszej, bo jeszcze przyciągniemy na nas uwagę Judyty -zażartował blondyn.
-Widzę, że bardzo cię bawi cała ta sytuacja -zauważyłam, robiąc miejsce Martinusowi na sofie.
-Nie powiesz, że ciebie nie -uśmiechnął się Norweg i usiadł bardzo blisko mnie.
-No może trochę -kiwnęłam głową. -Ale, gdy Harvey wysłał mi to zdjęcie, to wcale nie było mi do śmiechu -dodałam prędko.
-Wierzę ci.
-Dopada mnie depresja z powodu jutrzejszego wyjazdu. To wszystko tak szybko minęło... -oznajmiłam, podpierając głowę kolanami.
-Podobało ci się?
-Bardzo, ale było za krótko -zachichotałam.
-Jak chcesz, to mogę ci załatwić występ we wszystkich teledyskach.
-Dzięki Martinus, przyjacielu.
-Odkąd pamiętam byłaś bardzo sentymentalna i zawsze odczuwałaś smutek i żal, gdy coś się kończyło.
-A ty może nie? -zauważyłam.
-Ja? Nigdy. A pamiętasz, jak popłakałaś się, gdy Kaśka rozbiła ci twój ulubiony, piętnastoletni kubek?
-Ej -zaśmiałam się. -Ten kubek dostałam w dniu chrztu od swojej ciotki. Był ze mną przez całe życie. Jak mogłam nie płakać, gdy moja siostrzyczka go stłukła?
-Jesteś jedną z najwspanialszych osób, jakie miałem okazję poznać, o ile nie najlepszą.
-Miło mi, ale nie jesteś obiektywny.
-Dlaczego tak mówisz?
-Bo... bo -zaczęłam się jąkać, delikatnie zawstydzona.
-Bo mi się podobasz? -spytał Martinus.
-Tak -odparłam nerwowo.
-Wcale tak nie jest -odparł Norweg a ja spojrzałam na niego zaskoczona.
-Nie podobasz mi się. Ja czuję do ciebie coś znacznie więcej. Przywiązanie? Miłość? Tak, to odpowiednie słowa -wyznał blondyn i chwycił moją dłoń.
-Martinus, proszę przestań, proszę -powiedziałam, chowając twarz w poduszkę.
-Ale dlaczego? Dlaczego nie chcesz nam dać szansy?
-Miałeś odpuścić...
-Odpowiedz mi, a dam już spokój -nalegał Martinus.
-Bo Harvey... -powiedziałam, ale nie dane mi było dokończyć, bo poczułam jego ciepło na moich ustach. Dokładnie wiedziałam, co jest grane, ale wcale nie miałam zamiaru tego przerywać. Wbrew pozorom. Zdawałam sobie sprawę, że to nie fair wobec Harvey'ego, lecz czy to nie było coś, czego wewnętrznie pragnęłam? Nie, nie, nie. Ja nie mogłam tego chcieć.
Na początku całowaliśmy się delikatnie, lekko muskając się ustami. Jego dłonie znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku a palce wplotły w jego blond włosy. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą współpracować. Całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam, żeby ten pocałunek trwał wiecznie.
Nagle dotarło do mnie, że wokół panuje całkowita cisza. Muzyka przestała grać. Niespodziewanie oślepiło mnie światło płynące z żyrandola. Momentalnie odskoczyliśmy od siebie z Martinusem i wstaliśmy z sofy. Odwróciliśmy się od siebie, udając, że nic takiego nie miało miejsca. Nie wiem, czy Martinus czuł to samo, ale ja czułam, że ten pocałunek, choć nie powinien mieć miejsca, mógłby trwać dłużej, o wiele dłużej.
Hej kochani!
Co u Was słychać? Ja ostatnimi czasy uczę się stać na rękach i dziś odniosłam bolesną klęskę. Dwukrotnie upadłam na lewo biodro, rozwaliłam łokieć i coś mi się stało w stopę. Trochę się poobijam, ale nauczę. Wierzę w to.
Dodaję rozdział dziś, gdyż jutro (sobota) nie będę miała możliwości. Chcę dodać, że nie sprawdziłam tej części, więc za wszystkie ewentualne literówki przepraszam.
Pozdrawiam serdecznie! <3
PS.: Nie umiem być romantyczna. Wybaczcie ten opis pocałunku <3
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...