Byłam bardzo roztrzęsiona a w oponowaniu emocji najlepiej pomagał mi spacer. Chodziłam po stolicy i zatrzymywałam się przy każdej grupce grajków, relaksując się ich muzyką. Tym sposobem do hotelu wróciłam po północy.
Najzwyczajniej w świecie ruszyłam do swojego pokoju. Liczyłam, że dziewczyny jeszcze nie śpią albo przynajmniej usłyszą, gdy zapukam do drzwi i mi otworzą. Jak się później okazało, to nie był mój największy problem. Idąc do sypialni, wybrałam schody, gdyż przez ostatnie lata nabrałam niechęci do wind i powiem szczerze, że nawet trochę zaczęłam się ich bać. Pokonałam ostatni stopień, skręciłam w prawo i dosłownie wpadłam na instruktora, pana Pawlika.
-Może dobry wieczór albo chociaż przepraszam? -powiedział ironicznie nauczyciel, zanim zdążyłam się zorientować, co się dzieje.
-Przepraszam -odparłam z przestraszoną miną.
-Do domu też wracasz po północy, nie mówiąc rodzicom? Trochę nieodpowiedzialnie, nie sądzisz?
-Nie, ja... Zgubiłam się, gdy wracałam -podniosłam rękę w geście obrony.
-Myślisz, że mając 17 lat, możesz robić, co ci się żywnie podoba? Otóż nie, młoda panno. Nie możesz. Jesteś jeszcze niepełnoletnia i gdyby coś ci się stało, to my, opiekunowie, ponieślibyśmy karę. Chodzenie po komendach, składanie zeznań, sądy i jeszcze pretensje rodziców -zaczął wymieniać Pawlik.
-Och, to straszne, jaką krzywdę mogłabym wyrządzić państwu -powiedziałam lekko poirytowana całą sytuacją. -Przed wyjściem zapytałam się o pozwolenie i zostało mi ono udzielone. W każdym wypadku, bardzo przepraszam.
-Na początku umawialiśmy się na pewne zasady i one nie przestały obowiązywać. Zasada numer jeden brzmi: wracać do hotelu najpóźniej o godzinie 22 -wyrecytował nauczyciel. Takich zasad wcale nie było.
-Tak. Jeszcze raz przepraszam. To się więcej nie powtórzy -przeprosiłam z udawaną skruchą. Byłam zmęczona i nie chciałam słuchać zbędnego monologu Pawlika.
-Nie pozwolę, by to się powtórzyło. Przepraszam nie wystarczy. Musisz ponieść konsekwencje. Jutro po kręceniu zostaniesz i posprzątasz całą halę i naszą garderobę.
Ale to nie sprawiedliwe! -chciałam krzyknąć. Rozum jednak mi podpowiedział, żebym odpuściła, bo tej bitwy nie wygram. Zamiast tego powiedziałam:
-Dobrze, proszę pana. Posprzątam -pokiwałam głową. Moja odpowiedź najwyraźniej go zaskoczyła. Nie takiej reakcji się spodziewał.
-I... i nie chcę jutro słyszeć ani słowa, że jesteś zmęczona -pokiwał palcem zdezorientowany.
-Dobrze -odparłam i udałam się w stronę pokoju. Nim zapukałam, moje koleżanki otworzyły drzwi.
-Nie znałam Pawlika od tej strony -powiedziała Judyta bez zbędnego wstępu.
-Ja też. Zawsze wydawał się taki fajny, wyluzowany -skomentowała Tosia.
-A teraz mówił jak stary dziadek -uznała Michalina.
-Wszystko słyszałyście? -spytałam, wzdychając.
-Tak. Nie przejmuj się. Uważam, że to niesprawiedliwe, żeby karać cię za taką błahostkę. Zobaczysz, że jutro, znaczy dziś, o tym zapomni i nic nie będziesz musiała sprzątać -dodała Michalina.
-Dzięki dziewczyny -uśmiechnęłam się delikatnie przerażona tym, że moje koleżanki mają taki wspaniały słuch. -Jestem bardzo zmęczona. Umyję się szybko i pójdę spać.
-Mamy jeszcze jedno pytanie. Martwimy się o ciebie, więc chcemy wiedzieć. Gdzie byłaś?
Taaak, martwicie się. Po prostu jesteście ciekawskie -pomyślałam.
-Aaa, tak sobie spacerowałam po Warszawie. Byłam w galerii i słuchałam ulicznych grajków.
-Sama?
-Tak, sama -odparłam i poszłam do łazienki. Czułam, że mi nie uwierzyły, bo nie potrafię kłamać. Ani trochę nie wychodzi mi ściemnianie.
Gdy wyszłam z łazienki, dziewczyny spały albo przynajmniej udawały, że śpią. Położyłam się na łóżku i chciałam napisać do Harvey'ego, ale nawet na to nie miałam siły. Musiałam zachować wrażenia na później. Przed zaśnięciem powiedziałam sobie w myślach jeszcze raz, że poznanie Martinusa, to najgorsze, co mi się w życiu przytrafiło.
Hej kochani!
Jestem chora i nie chodzę do szkoły, czyli mam kilka dni wakacji! Woah! Napisanie tego krótkiego rozdziału to jedyna produktywna rzecz, którą zrobiłam w ciągu tych wolnych dni. Co u Was słychać?
Do soboty! Pozdrawiam <3
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...