69. Wielkie przygotowania

649 50 29
                                    

W szatni natknęłam się na Piotrka i Kubę, którzy zawzięcie o czymś dyskutowali. Kiedy mnie zobaczyli, ucichli i Kuba opuścił pomieszczenie.


-Kamila! Wstawaj! -krzyknęła moja mama i wybiegła z pokoju jeszcze szybciej niż wbiegła. Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju.

-Co się dzieje? -spytałam siostrę, która siedziała przy moim stoliku i malowała paznokcie.

-Przygotowujemy się do ślubu Pawła -oznajmiła i zerknęła na mnie kątem oka.

-Przecież ślub jest jutro -zauważyłam zdezorientowana.

-Zgadza się -przytaknęła Kaśka.

-Więc, skąd się wzięło to całe zamieszanie? -spytałam i uniosłam ręce. W tej samej chwili usłyszałam ogromny huk dobiegający z kuchni.

-Jesteśmy spóźnieni -odpowiedziała bez emocji Kaśka.

-Spóźnieni, ale na co?

-Ehh, ale dzisiaj jedziemy już do Pawła -oznajmiła siostra, wstała z fotela i opuściła mój pokój.

-Super! Czemu ja się zawsze dowiaduję wszystkiego ostatnia?! -krzyknęłam zdenerwowana i rzuciłam poduszką w drzwi.

"Nigdy, ale to nigdy, nie mogą mnie uprzedzić o swoich planach. Nikt mi nie raczył powiedzieć, że wyjeżdżamy dzień wcześniej, a zapewne wszyscy wiedzieli. Mam już dosyć tego całego zamieszania wokół ślubu Pawła. Cieszę się, że się żeni, ale członkowie mojej rodziny chyba poskradali przez to rozum. Rozumiem, że to ważne wydarzenie, ale bez przesady. Na nic innego nie zwracają uwagi. Ciągle tylko słyszę: "to ważny dzień", "nie mogę się doczekać", "musimy im pomagać", "nasz syneczek się żeni" albo "nie zajmuj się głupotami, ślub twojego brata jest ważniejszy". Czy to już nie jest paranoja? Prawdopodobnie ich życie straci sens, kiedy będzie już po wszystkim. Jedyny plus, jaki na razie widzę to, że nie musiałam iść dzisiaj do szkoły."

-A co księżniczka ma taką ponurą minę? -zaśmiał się Marcus, pokrzywiając mi się.

-Obudzili mnie o 6 rano, aby poinformować, że za półtora godziny wyjeżdżamy, a ja nie jestem przygotowana -spojrzałam zła na chłopaka, idąc do łazienki.

-To dlaczego się wcześniej nie spakowałaś? Wszyscy to zrobili wczoraj -stwierdził Martinus, który właśnie wyszedł z pokoju.

-Co? -odwróciłam się powoli na pięcie i spojrzałam poirytowana na bliźniaków. -To wy wiedzieliście o tym, że dzisiaj już wyjeżdżamy? I nic mi nie powiedzieliście? 

-Myśleliśmy, że wiesz -wzruszyli ramionami.

-Nie -westchnęłam załamana i zniknęłam za drzwiami prowadzącymi do łazienki.

-Wszystko w porządku? -dopytywał się Martinus, kiedy byłam w toalecie.

"To już przesada. Naprawdę. Niepierwszy raz zdarzyło się, że moi rodzice zapomnieli mnie o czymś poinformować, ale to, że prawie obcy dla nas ludzie doskonale wiedzieli o wszystkich planach i zamierzeniach, było dla mnie niezrozumiałe."


Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Jak na marzec, była bardzo ładna pogoda - słońce mocno świeciło a na niebie na próżno było szukać chociażby jednej chmurki. Zapowiadał się idealny dzień. Od rana słyszałam kroki i rozmowy moich bliskich. Nie miałam pojęcia, o której godzinie wstali, ale domyślałam się, że nie spali zbyt długo. Do mojego pokoju co chwilę ktoś wchodził. A tu rodzice czegoś szukali albo prosili mnie o pomoc, a tu Kaśka przychodziła, aby coś pożyczyć, a tu moje ciotki wpadały na krótkie pogawędki o 8 rano, a tu moje kuzynostwo szukało rozrywki i towarzystwa. No właśnie. Na wesele Pawła zjechała się cała rodzina, zarówno krewni z Anglii, jak i z Norwegii. Było nas naprawdę dużo. Zajmowaliśmy ponad połowę hotelu. W dodatku, w dniu ślubu miał dotrzeć do Polski ukochany Kaski, co sprawiało, że dziewczyna unosiła się kilka metrów nad ziemią. Przed południem miałam nieco więcej wytchnienia, ponieważ wszyscy gdzieś pojechali. Zostałam między innymi ja i bliźniacy. Myślałam, że nieco się prześpię, bo w końcu czeka mnie długi i męczący dzień, ale wkrótce potem przyszli do mnie Marcus i Martinus, również na pogawędkę. Kiedy obgadałam już z nimi wszystkie możliwe sprawy, przyjechała Justyna. Usłyszałam kulturalne pukanie do drzwi.

OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz