-Przepraszam, ale mam już dość -powiedziałam, odepchnęłam Harvey'ego i ze łzami w oczach znów wyszłam z pokoju.
To nie tak, że ciągle się tak zachowywałam. Kiedy Harvey spał, a robił to przez większą część dnia, nie odstępowałam go ani na krok. Siedziałam tylko przy nim, co chwilę dotykałam jego czoła, by sprawdzić czy nie ma gorączki i nasłuchiwałam, czy przypadkiem nie majaczy. Martwiłam się o niego. Jednakże, gdy budził się, znów stawałam się dla niego niemiła i udawałam, że mnie nie obchodzi jego stan.
Trzeciego dnia poranek znów zaczęłam od kłótni. Dość ostro się posprzeczaliśmy. Poszło o moje niecodzienne zachowanie. Ja oczywiście broniłam się, że jestem taka jak zawsze i nie robię nic nadzwyczajnego. Powiedziałam to wbrew sobie, bo sama doskonale wiedziałam, że zachowuję się co najmniej dziwnie. Potem przestałam się do Harvey'ego odzywać i całkowicie go ignorowałam. Kilka razy, może nawet kilkanaście, próbował do mnie zagadać, jakoś załagodzić moje humorki, ale, kiedy zorientował się, że w ogóle nie zwracam na niego uwagi, odpuścił. Również przez cały czas milczał, lecz co chwilę dyskretnie zerkał w moją stronę.
Wieczorem Harvey, o dziwo, nie zrobił sobie żadnej drzemki, więc ja, aby nie przebywać z nim w jednym pomieszczeniu, siedziałam u Maxa w pokoju. Chłopak zdawał się nie przejmować moją obecnością, o nic nie pytał, tylko montował filmy na laptopie. Przez jakiś czas leżałam na łóżku bez celu i patrzyłam na ścianę. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS-a.
Martinus:
Miałem się odezwać, więc to robię.
Ja:
Miałeś się odezwać wcześniej, a nie po kilku dniach.
Martinus:
Przez wiadomość pisemną potrafię wyczuć, że jesteś w złym nastroju. O co chodzi?
Ja:
Nie dogaduję się ostatnio z Harvey'm.
Martinus:
Czyżby piękne, nierozłączne gołąbki się pokłóciły? O co poszło?
Ja:
Sama nie wiem. Chyba po prostu do siebie nie pasujemy.
Martinus:
Tak nagle to stwierdziłaś? Jeszcze do niedawna myślałaś i mówiłaś coś totalnie innego. Jesteś pewna tego, co właśnie napisałaś?
Ja:
Tak. Harvey jest za dobry. Na początku myślałam, że to dobrze, że każda dziewczyna będzie mi go zazdrościła, ale to nie jest łatwa sprawa. Uważam, że lepiej wyglądalibyśmy jako przyjaciele.
Martinus:
Moje oczy chyba mnie okłamują. Mogłabyś napisać to jeszcze raz?
Ja:
Myślę, że nie pasujemy do siebie z Harvey'm. Mamy podobne charaktery, co nie jest do końca za dobre. Z drugiej strony twierdzę, że Harvey powinien mieć dziewczynę tu na miejscu, w Anglii, która będzie o niego dbała i go wspierała. Ja mogę robić to tylko przez Internet, a to nie to samo. Zostanie przyjaciółmi - to byłby dobry pomysł.
Martinus:
Poważnie dziwi mnie twoje zachowanie. Nawet mi szkoda tego chłopaka, choć go nie lubię. Chcesz nagle zrobić z niego swojego przyjaciela? Myślisz, że to go zadowoli?
Ja:
A nie?
Martinus:
Oczywiście, że nie. Gdybyś była mężczyzną, to byś to zrozumiała. Żeby tylko ten biedak nic sobie przez ciebie nie zrobił.
Ja:
O czym mówisz?! Co może sobie przeze mnie zrobić?!
Martinus:
Pomyśl, że twój ukochany zaproponowałby ci przyjaźń. Ucieszyłabyś się z tego, czy raczej załamała? Ja raczej wybrałbym drugą opcję. Poza tym, rozstanie ze mną chyba też nie sprawiło ci radości, prawda?
Ja:
Może tak, może nie. Z tego, co sobie przypominam, to przecież nie byliśmy parą, zgadza się? Jestem za tym, by zakończyć ten temat.
Każde, nawet najmniejsze, wspomnienie z tamtego okresu, a dokładniej powrót do dawnej znajomości z Martinusem, budził u mnie negatywne emocje. Stawałam się rozdrażniona i poddenerwowana, dlatego naprawdę wolałam unikać tego tematu.
Martinus:
Tak, już nieważne... Powiedziałaś Harvey'emu o naszym pocałunku?
Ja:
Nie mam zamiaru mu o tym mówić.
Dokładnie w tym momencie, w którym wysłałam powyższą wiadomość, spostrzegłam, że obok mnie siedzi Harvey i spogląda mi przez ramie. Bardzo wystraszyłam się, że mógł zobaczyć coś, czego nie powinien i odruchowo schowałam telefon. Poczułam jak moje serce przyśpieszyło, ale na zewnątrz starałam się zachować obojętną minę i spokój.
-Musimy w końcu porozmawiać jak dorosłe osoby, nie sądzisz? -spytał Harvey poważnym tonem, na co tylko skinęłam głową i głośno przełknęłam ślinę.
-Przy nim? -spojrzałam na Maxa.
-Już wychodzę -westchnął niezadowolony chłopak i opuścił pokój.
-Dlaczego tak się zachowujesz? -spytał spokojnie Harvey i objął moje dłonie. W pierwszym momencie chciałam cofnąć dłonie, ale uznałam to za głupie.
-Jak?
-Odkąd zaczęłaś nagrywać teledysk z Marcusem i Martinusem zmieniłaś się. Zachowujesz się jak nie ty. Zupełnie inaczej. Możesz mi opowiedzieć dokładnie, co tam się wydarzyło? -byłam niemalże pewnie, że Harvey wie o tym, co chciałam zachować w tajemnicy albo przynajmniej się domyśla. Jednakże do ostatniej kropli krwi postanowiłam omijać temat "przeklętego pocałunku".
-Moje zachowanie nie ma nic wspólnego z Marcusem i Martinusem -skłamałam.
-Więc z czym?
-Nie wiem -wzruszyłam ramionami. -Może po prostu zamieniam się w zołzę? -powiedziałam delikatniej. Nagle, z niewiadomych powodów, zrobiło mi się żal Harvey'ego i wstyd za moje zachowanie. Moje zmiany nastroju przerażały nawet mnie.
-Nie -zaśmiał się Harvey i uświadomiłam sobie, że od trzech dni nie słyszałam jego najpiękniejszego śmiechu na świecie. -Nie pasuje do ciebie wizerunek zołzy.
-Może i masz rację -na widok serdecznego uśmiechu Anglika, również się uśmiechnęłam.
Do końca dnia nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem, ale atmosfera stała się jakby mniej napięta. Układając się do snu, zauważyłam, że Harvey mnie obserwuje. Nie myśląc długo, zeskoczyłam ze swojego łóżka i schowałam się pod kołdrą mojego chłopaka. Przyłożyłam głowę do jego klatki piersiowej i zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy to co napisałam dziś do Martinusa miało jakikolwiek sens. Czy naprawdę uważałam, że byłoby lepiej, gdybyśmy z Harvey'm zostali jedynie przyjaciółmi? Sama już nie wiedziałam. Niczego nie byłam pewna na sto procent. Wiedziałam tylko, że nie chcę, by Harvey cierpiał przeze mnie.
Hej kochani!
Jak się macie? Udał Wam się Black Friday?
Rozdział sprawdzałam na szybko, więc za wszystkie ewentualne pomyłki przepraszam. Jutro poprawię dokładniej.
Dobrej nocy! <33
CZYTASZ
OK, spójrzmy na to z drugiej strony... M&M
FanfictionMówią, że pieniądze szczęścia nie dają. To może jest prawdą, ale z pewnością pieniądze wywracają nasz świat do góry nogami. Tak było w moim przypadku. Skrajne marzenia zamieniły się w rzeczywistość. Poznałam ich. Naprawdę ich poznałam. Moje kolorowe...