Starsi bracia czasem się przydają; cz. 1

642 43 1
                                    

Dedykacja bo po przemiłych komentarzach HayleeNox nawiedziła mnie ochota na napisanie tu czegoś. Tak, cóż, komentarze potrafią naprawdę magicznie wręcz motywować.

#

#

#


Drzwi zamykają się z hukiem, jakby krzycząc: "nie tak mocno, pacanie! Rozwal ściany i zobaczymy, co zrobisz bez swojego pokoju!" i młody Potter wymierza w nie namiętnego kopniaka.

Dlaczego, na grób Salazara, dlaczego? brzęczy mu w głowie, gdy obraca się i rzuca twarzą w dół na łóżko; sprężyny jęczą żałośnie mimo stosunkowo niedużego ciężaru Albusa. Schludnie rozłożona pościel wciąż nosi na sobie zapach jego blondwłosego przyjaciela i słodki aromat natychmiast koi wzburzony umysł bruneta. Gdy tak leży, zaciągając się rozkoszną wonią, w pewnym momencie nawiedza go bardzo niewygodna myśl.

Co ja odwalam...

Unosi się powoli na łokciach, po czym siada na krańcu łóżka. Jego zielone oczy zdobią zmarszczone brwi, gdy omiata strapionym wzrokiem swój pokój.

Cztery szaro-zielone ściany- naturalnie, wyraz miłości Albusa do domu, w którym spędził dumnie sześć ostatnich lat; wielkie okno wychodzące na północ- teraz otwarte: w oddali szumi, zieleniąc się, gęsty las; puchaty, popielaty dywan pokrywający niemal całą podłogę- na tyle miękki, że nadałby się znakomicie jako alternatywne miejsce do spania; niebiańsko wygodne- i tylko odrobinę mniej wygodnych wymiarów- łóżko z szmaragdową pościelą, ustawione przy ścianie prostopadłej do tej zawierającej okno; komplet czarnych mebli: duże biurko- z obrotowym krzesłem w barwach szmaragdów- zajmujące miejsce tuż pod oknem, wielka szafa- pełna ubrań, powietrza, kurzu i kilku innych rzeczy- ustawiona równolegle do łóżka, uzupełniona o a'la kredens z paroma przepastnymi szufladami i półkami.

Albus nie posiada wielu rzeczy; poza ubraniami, podręcznikami i przyborami szkolnymi, kilkoma mugolskimi i czarodziejskimi powieściami oraz imponującym zestawem eliksirowara ma tylko swoją fretkę, której pusta klatka aktualnie spoczywa na biurku bruneta. Mieszkaniec owej klatki obecnie hasa po trawniku w ogrodzie za domem, pod czujnym okiem Scorpiusa Malfoya.

Na początku tygodnia- to jest, trzy dni temu- młody Malfoy przekroczył kominek w salonie domu Potterów- wizyta ogłoszona wiele miesięcy wcześniej i uprzedzona listowną zapowiedzią wysłaną na początku wakacji, informującą o konkretnym terminie przybycia- by spędzić ostatnie dwa tygodnie letnich wakacji, dzielących jego i Albusa od ich ostatniego roku w Hogwarcie, w towarzystwie swojego najlepszego przyjaciela. Jak wniebowzięty młody Potter był na ową perspektywę, wiedział i rozumiał doskonale każdy z pozostałych domowników. Tym bardziej doskonale dzięki, jak zawsze, niewymownie pomocnemu starszemu bratu bruneta.

Jakim cudem James stał się posiadaczem ściśle tajnych informacji o potencjalnie niefortunnej miłości Albusa- młodszy Potter nie potrafił się domyślić. I gdyby tylko udało mu się owy nieszczęśliwy fakt w porę odkryć i zapobiec wyciekowi informacji, nie stałoby się to, co się stało.

Z grubsza na początku letnich wakacji- przy jednym z nielicznych obiadów, które brunet wyjątkowo postanowił mieć ochotę spędzić przy stole zamiast zamknięty we własnej "pieczarze węża", jak to James miał w zabawnym zwyczaju pokój swojego brata tytułować- cała rodzina Albusa została wbrew jego woli wtajemniczona w poznaczone tęsknymi westchnięciami ku szarookiemu blondynowi życie prywatne czarnowłosego.

Końcem świata, jak się okazało, to nie było. Katorgą rozmiarów takich, jakie Albus zwykł jej przypisywać, również. Generalnie, huragan przeszedł aż niewiarygodnie łagodnie. Nie mogło zabraknąć kąśliwych komentarzy Jamesa (coby tradycji stało się zadość), nie obyło się również bez- zupełnie zresztą niezastanawiającego- wstępnego szoku jego siostry i rodziców. I o ile Lily Luna okazała się być wręcz nieprzyzwoicie podekscytowana nowiną (brunet miał w zwyczaju tłumaczyć osobliwe często zachowanie siostry rozpoczynającą się na dobre w jej aktualnym wieku burzą hormonów), zaś jego matka, po chwili napiętego zaskoczenia wypisanego na jej twarzy, uśmiechnęła się do niego tak, że Albus wiedział, że to szczere i z głębi serca, po czym wstała od swojego na wpół jeszcze nieskończonego posiłku, przygarnęła go w ramiona i uścisnęła- dzięki bogu mając na uwadze, że żebra i płuca będą mu jeszcze w przyszłości całkiem przydatne przy oddychaniu- tak jego ojcu dłużej nieco zabrało ogarnięcie się wobec, najwyraźniej, całkowicie nieoczekiwanej sytuacji. Myślałby kto, że Harry Potter powinien być co najmniej ździebko bystrzejszy.

ScorbusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz