NARRATOR: Scorpius Malfoy
.
.
.
Do odważnych świat należy.
...Albo na nich leży,
pokładłszy się ciężarem,
bo swą odwagą ruszyli chybotliwą skałę
i się posypało na ich kruche głowy.
Takiego bólu nie złagodzi nawet najsilniejszy lek przeciwbólowy.
.
.
.
kap kap kap
deszcz potężny na świat spadł
wciąż pada
wciąż pada
pada wciąż
łza do wanny skapuje
druga za nią
i trzecia
i straciłem rachubę
ostatnie czego chcę to odliczać sekundy
ile ich minęło od spojrzenia ostatniego
ile ich zostało do następnego?
woda ciepło straciła
marznąć powinienem
ale nerwy zawodzą
w sercu mam ich zbyt wiele
by na dreszcze mieć miejsce, by mnie ziąb świata wzruszał
twoja twarz jak zimowa noc była
i przechodzę katusze
myśli moje mi katem
a ja słabą ofiarą
chciałem zrobić krok dalej
lecz coś złego się stało...
chciałem spróbować jak smakuje kocham cię w twoich ustach
teraz cisza została. przestrzeń stała się pusta
wciągam zapach gorzkawy
żeby uciec z goryczy
jak dym chciałbym pofrunąć
wpełznąć w twoje myśli
dałem ci odejść bez słowa
mówią kocha? pozwoli
nie wiem, szczerze, czy kocham
czuję tylko, że boli.
ile ten pocałunek
musiał dla ciebie znaczyć
byś dał mi taką reakcję
sam nie mógłbym wytłumaczyć
wiem tylko jedno na pewno
zrobiłbym to ponownie
gdyby nie otwarta niechęć
którą mój umysł zachmurzyłeś aż mi się rym zgubił w tej ciemnicy
moje palce drętwieją
nie czuć nic słodko będzie
możesz kopnąć mnie w serce
i nie poczuję, jak to jest umierać
albus, albus, albus
czemu twoje imię
znaczy dla mnie tyle...
ledwie pięć prostych liter
a wspomnień góry rodzi
chcę znów twój uśmiech zobaczyć, twoje ciepłe oczy
niech się rozpogodzi, niech deszcz już przeminie
jeszcze trochę i będę pływał w padlinie
własnej radości
niech mnie już sępy zeżrą
ktoś mnie w końcu zechce, yay!
siebie winię za tą przepaść
wszystko zawaliłem
mimo że ty mnie ostatecznie zostawiłeś
nie dałeś wyjaśnić, odwróciłeś się plecami
choć nie wiem sam, co ci powiem, gdy się znów spotkamy
zrobić muszę ruch jakiś na tej szachownicy
teraz moja kolej prawda? (a może gramy w grę bez zasad)
nie chcę zostawić tego z niczym!
dojrzeliśmy ciałami, lecz umysły w tyle zostały
choć może to nam pomoże wspólny skarb ocalić
może wyjdziemy z tego silniejsi niż wcześniej
a może jestem naiwny i marzę o różowych jednorożcach z tęczowymi rogami
gdybym był owcą na farmie
dałbym się pod mięso
kożuszka mi nie wezmą
na użytki swoje
trawę dają i domek
ale zimno w stodole
nawet w grupie, bo każdy
sam siedzi
ja gdzieś w kącie
bawiąc się z własnym umysłem i ganiając po łące w wyobraźni
ty jedyną byłeś owcą, która kącik mój dzieliła
teraz z oczu mi zniknąłeś
a moja łączka zgniła
pod morzami deszczu, deszczu, deszczu
kap kap kap
kap kap
kap
powieki opadają
łez mi już brak
do rana, przynajmniej, gdy wytrzeźwieję
i wiatr zimny znów chmur tony przywieje
.
.
.
Zainspirowane pewnym moim one-shotem z września zeszłego roku, który prawdopodobnie nigdy nie ujrzy otwartego świata wirtualnego, bo jest chyba zuy.
Jeśli ktoś zechce zostawić gwiazdkę albo komentarz, nie obrażę się. Serio.
CZYTASZ
Scorbus
FanfictionDostępny również na AO3 (użytkownik: Wyrdmazer). Nikt nie zna miłości bardziej przenikliwej, niż miłość tych dwóch. Nie dostali wraz z nią gwarancji telepatii, lecz zsynchronizowali się jeszcze zanim poznali imię drugiego. Świat nie rozumie ich, oni...