To z całą pewnością nie było dziwne, że Albus nagle zaczął postrzegać szachowe piony w bardzo, bardzo nowym świetle.
Że też jego komplet musiał zawierać piony o kształcie bardziej fallicznym niż nie. Szlag by to.
Ciekawe, czy Scorpius też doświadczał właśnie syndromu penisowego głodu. Czy każdy jego pion brzmiał dla niego jak penis. Czy wyobrażał sobie jego penisa. Czy niecierpliwił się, by odegrać się na Albusie i odkryć, że jego wzwód dorównuje okazałością jego własnemu.
Czy próbował poczuć smak jego preejakulatu, gdy oblizywał te różowe usta–Trach!
— Co jest! — Albus wzdrygnął się gwałtownie, wpatrując się w szachownicę.
Jego król–...
— Szach-mat?
I pogrzeb też. Pogrzeb byłby na miejscu. Godny i uroczysty, lśniący łzami żałoby, szumiący śmiertelną powagą. Zarówno Albus jak i jego Król walczyli dzielnie, stawiając czoła przeciwnościom losu!
Uniósł wzrok, by spotkać szarobłękitne oczy przyjaciela, szeroko otwarte pod uniesionymi w wyraźnym szoku brwiami.
Uśmiech powoli rozlał się na twarzy blondyna.
— Tak! Wygrałem! Merlinie patrz i klaszcz, haha!
Albus przewrócił oczami. — Każdemu się zdarzy.
Zwłaszcza z taką bronią. Jasny gwint, te jądra wyglądają na tak cudownie pełne nasienia... Tak gotowe – desperackie, patrząc na cień purpury – by posłać je przez tego nabrzmiałego, cieknącego penisa, sprawić by tryskał nim jak z fontanny...
— Wiesz, co to znaczy, prawda? — Scorpius uniósł na niego brwi, a jego oczy błyszczały tak– Nie, na pewno nie obiecująco, psh; Albus miał po prostu rozgotowany mózg. — Czy już zapomniałeś?
— Jedno życzenie. Ta. No to dawaj.
Wtem Scorpius się uspokoił. — Cóż... Nie chcę, żebyś to w żadnym razie źle odebrał, ale po całym dniu– — Spuścił wzrok na swój podołek. Parsknął śmiechem. — Patrząc na to — wskazał swój wzwód — trudno się nie domyślić, czego chcę w tym momencie najbardziej. — Spojrzenie, jakim obdarzył Albusa, mieściło pytanie i błaganie.
— Ale że w sensie co? — Albus zapytał tępo.
Scorpius na pewno nie miał na myśli tego samego, co Albus. Przecież podobał mu się James.
Prawda?
No jasne! Komu James by się nie podobał! (...Albus miał ochotę postrzelić swój mózg za tę myśl).
— W sensie że chciałbym się do ciebie przytulić.
Mózg Albusa musiał się już do reszty ugotować. Zaczął produkować omamy. Przeinterpretowywać rzeczywistość.
— To jest twoje życzenie? — spytał z powątpiewaniem.
— Jego część — odparł blondyn, podnosząc się by je spełnić.
Życie jest dziwne.
Takie bardzo.
Jak siedzenie na łóżku z ramionami pełnymi Scorpiusa bez ubrań.
Przegrawszy w szachy.
Po raz najpierwsiejszy.
Tak bardzo, bardzo dziwne.
![](https://img.wattpad.com/cover/94523205-288-k378937.jpg)
CZYTASZ
Scorbus
FanfictionDostępny również na AO3 (użytkownik: Wyrdmazer). Nikt nie zna miłości bardziej przenikliwej, niż miłość tych dwóch. Nie dostali wraz z nią gwarancji telepatii, lecz zsynchronizowali się jeszcze zanim poznali imię drugiego. Świat nie rozumie ich, oni...