Latem jest gorąco [V]

1.3K 80 23
                                    

Co prawda ta książka to zbiór one-shotów, z których część jest z sobą jedynie luźno powiązana, ale tak sobie myślę, że jeśli dokończę to, co zacząłem pisać w ramach ciągu dalszego tego one-shota, to będzie to taka jakby druga jego część (czyli: na początku ten one-shot miał być dłuższy, ale jakoś tak nie wyszło i wobec tego z tej drugiej części zrobię- jeżeli w ogóle- po prostu drugą część tego one-shota).

Ten one-shot, z kolei, stanowi kontynuację małej serii, która skończyła się ostatnio one-shotem pt. "Na prostą".

_______________________________________________________________

Euforia.

W tym jednym skromnym słowie mieściły się smak, dźwięk i kolor ostatnich kilku dni z życia Albusa Severusa Pottera. Za cokolwiek się zabrał, zapominał dokończyć, a cokolwiek miał dokończyć, nie był w stanie się zabrać- wcale nie dlatego, że od powrotu do Hogwartu dzielił go już zaledwie tydzień; i wcale nie dlatego, że powrót ten miał być wkroczeniem w ostatni rok uczęszczania do owej czarodziejskiej instytucji; jego frenetyczne nastawienie do życia nie miało również podłoża w tym, że ukończone niedawno siedemnaste urodziny obdarzyły go oczekiwanymi z niecierpliwością przez wiele miesięcy przywilejami; ani że tamtego wielce szczególnego dnia dostał najlepszy prezent jaki mógł sobie wymarzyć, i to od kogoś, kto był całym jego światem; nie chodziło też o to, że parę dni temu cały jego świat przysłał mu wiadomość oznajmiającą entuzjastycznie, iż ostatni tydzień letnich wakacji będzie mógł spędzić u niego, w domu Potterów... A nie, moment- to ostatnie, tak, to był właśnie powód jego trwającego od niedawna, nieustannie, radosnego rozkojarzenia.

Rodzina czarnowłosego musiała pogodzić się z faktem, że otrzymanie owej wiadomości uczyni ze świeżego pełnolatka osobę boleśnie bezużyteczną, jeśli w grę miało wchodzić coś wymagającego większego nakładu koncentracji; z drugiej strony, widząc, jak powraca do żywych po kilkutygodniowej chandrze, nikt nie miał serca umniejszać mu jego błogostanu (nawet ci, którzy zwykle nie mieliby w tym zakresie szczególnych hamulców (ekhemekhemJamesPotterekhem)). A Albus był głęboko wdzięczny, że nie musiał się nikomu tłumaczyć, gdy trzydziestego czerwca na stacji King's Cross w pożegnalnym afekcie pozwolił sobie na małe przedstawienie z sobą i Scorpiusem Malfoyem w rolach głównych; jedynie jego starszemu bratu zbyt długo z krwią w żyłach płynęła kostyczność, by miał wolę powstrzymać się od rzucenia złośliwego komentarza, gdy czarnowłosy podszedł do grupki Potterów z wypiekami na policzkach i jeszcze większym niż zwykle chaosem na głowie.

- No wiesz, Al? Zawsze byłeś uroczy, ale jeszcze chwila i przebijesz swoją siostrę, a wiesz, że ona potrafi być zabój-

I dokładnie w tym momencie Lily trzepnęła go w głowę; zaś zielonooki postanowił ułatwić sobie życie ignorując sytuację. Przeczesał dłonią swoje czarne loki; a potem James znienacka objął go za szyję, obrócił się, niemal pozbawiając młodszego brata gruntu pod nogami, i potargał czule jego włosy.

- Weź ze mnie te ręce... Dusisz mnie, Jamie, weź te ręce.

I wtedy, jakby miał to być jakiś umówiony sygnał, cała piątka ruszyła w (niepozbawioną podobnych sytuacji) drogę powrotną (Albus musiał siłą wyrwać się z uścisku szatyna).

No a potem... Cóż, potem nastały wakacje. I szarobura chmura wypełniła myśli Albusa. I nawet codzienna korespondencja z jego blondwłosym przyjacielem nie była w stanie zrekompensować mu poczucia pustki, które wypełniało go bezlitośnie w każdej chwili, kiedy nie mógł przytulić się do szczupłego torsu blondyna i gdy jego dłonie nie mogły przeczesywać jego długich, bajecznie puszystych, bladozłotych włosów, i gdy jego zielone oczy nie mogły patrzeć w te migocące lodowobłękitne głębie, jego uszy- słyszeć tego najbardziej w świecie kojącego, ciepłego głosu, jego nozdrza- wypełniać się słodkim zapachem jego ciała, i gdy jego wargi nie mogły muskać jego- zapraszających soczystą miękkością do dalszej eksploracji- a usta kąpać się w hipnotyzującym gorącu jego ust, i gdy bliskość szarookiego nie mogła porażać jego zmysłów, pozwalając mu zapomnieć o wszystkim i pamiętać tylko o nim i o każdej chwili, którą dzielili swoją obecnością, składając sobie niewerbalną obietnicę bycia...

ScorbusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz