Nalewanie sobie soku to nowa gra wstępna [2/13]

171 8 2
                                    


Następnego dnia James w dalszym ciągu żył. Damian zawiódł. No trudno. Albus i tak nie spodziewał się na poważnie, że jego fretka zrozumie życzenie.

Gdyby tylko przewidział, co wyniknie z zaproszenia Scorpiusa na wakacje, sam wprosiłby się do Dworu Malfoyów. A potem najpewniej poczyniłby dalsze kroki, by upewnić się, że zapierający dech blondyn i jego paskudny, wstrętny, odrażający, asdfghjkl starszy brat nigdy w życiu się w żaden sposób nie spotkają.

Tymczasem co się stało to się nie odstanie; i tak oto Albus musiał spędzać połowę swoich wakacyjnych dni na gotowaniu się w środku za każdym razem, gdy stało się któreś z poniższych:

– James witał się ze Scorpiusem rano, świeży z łóżka (szlag niech trafi fakt, że każdy dzień posiada coś takiego jak rano)

– James przechodził obok Scorpiusa (bardziej ocierał się o niego, do jasnej cho–)

– James zapraszał Scorpiusa na wspólnego domowego Quidditcha na podwórku (jeden na jednego? Jeden na jednego?! Kiedy do dyspozycji mają całą rodzinę Potterów? Albus po prostu nie potrafił tego zrozumieć)

– Scorpius zachowywał się nietypowo, gdy James siedział z nim przy jednym stole (Albus zaczynał nienawidzić faktu, że ludzie potrzebują jedzenia, by przeżyć)

– Scorpius patrzył jak James nalewa sobie soku do szklanki (i co w tym niby atrakcyjnego?! Albus nigdy nie zachwycał się, gdy to Scorpius nalewał sobie soku do szklanki; jego smukłe palce czule obejmujące szkło przyjmujące wkrótce wodospad pomarańczy kontrolowany tak sprawnie... wcale go nie hipnotyzowały. Scorpius był po prostu dziwny. ...Zaraz, zaraz. Czy Albusowi tylko się wydawało, czy Scorpius zaczął nalewać sobie sok jakby odrobinę bardziej... ponętnie? Huh. Coś, istotnie, mogło być na rzeczy. Lista nienawidzonych rzeczy rosła!)

– Scorpius był ewidentnie niespokojny, gdy James znajdował się w tym samym pomieszczeniu co Scorpius

– Scorpius był ewidentnie niespokojny, gdy James znajdował się w pomieszczeniu sąsiadującym z tym, w którym znajdował się Scorpius (TO już było śmieszne)

– Scorpius rozmawiał z Jamesem (w grę wchodziły dwie możliwości: albo Scorpius postradał rozum, albo James awansował poziomem intelektualnym. Obydwa wydawały się nierealne. ...O ile nie wykluczyć opcji, w której rozum Scorpiusa znikał jedynie tymczasowo, mianowicie w pobliżu Jamesa)

Nietrudno więc było wywnioskować, że Albus mógłby teraz robić za prywatne lato. Szkoda, że nie było na to zapotrzebowania; przynajmniej sypnąłby mu ktoś złotem.

— Scor, powiedz — Albus rzucił od niechcenia, gdy przebierali się w jego pokoju w piżamy, powagą w głosie skutecznie przyciągając uwagę przyjaciela — miałbyś ochotę na meczyk, jutro z rana? Jeden na jednego? — Obrócił się do blondyna i oparł wygodnie o parapet. — Bo ja bym miał.

Ooo, jaki ładny uśmiech. Tak, Scorpius był bez dwóch zdań najbardziej urodziwym chłopakiem, jakiego Albus widział. A widział wielu – na licznych wycieczkach, międzynarodowych meczach Quidditcha, no i, oczywiście, widział również męskie wile. Lecz nawet uroki i wdzięki owych pięknych samców blakły przy tym piekielnym aniele, z którym Albus miał radość się przyjaźnić.

— Pewnie! Pokażę ci przy okazji, czego nauczył mnie James, co ty na to? Ma fantastyczne ruchy na miotle, wiesz?

I te oczy, takie błyszczące

...gdy mówi o Jamesie.

Albus przełknął tsunami złości. Ugh.

— Nie to co ty, huh? — zaśmiał się pod nosem, na co Scorpius przewrócił oczami.

— Praktyka czyni mistrza. Może z czasem to samo będę mógł powiedzieć o tobie. — Wzruszył niewinnie ramionami. Zupełnie (oby) nieświadom efektu, jaki jego słowa wywarły na przyjacielu.

Cóż, Albus spędzi po prostu odrobinę więcej czasu pod prysznicem. Próbując wyjąć swojego brata z tego pięknego zdania.

Masz fantastyczne ruchy, Al... Dawaj, mocniej, mocniej, chcę dojść dla ciebie! O tak... o taaak... Oh, żyję dla twojego penisa!

.

.

.

Z ciekawości: wolicie top Albus/bottom Scorpius, czy bottom Albus/top Scorpius?

ScorbusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz