JRK R.7 - Scorpius pisze erotyki

215 10 0
                                    

UWAGA: Rozdział zawiera graficzne treści erotyczne.

.

.

.

— Tak jest, dobrze ci idzie... Nie śpiesz się. Włóż czułość w swoje ruchy.

Albus zaczynał się pocić. Jasny gwint, mogliby wpuścić tu więcej powietrza! Katowanie uczniów warunkami cieplarnianymi - jak tu się czegoś nauczyć? Ten gorąc usypia mózg!

— Ale i zdecydowanie. W przeciwnym razie uzyskasz postrzępione włókna zamiast czystego brzegu. O tak... To było prosto w punkt.

Prosto w punkt? Mhh, dlaczego mózg to taka niesforna zacięta płyta wszędzie widząca seks?

— Jego łodyżki są delikatne i sztywne, więc nie potrzebujesz dużo siły. W przeciwieństwie do roślin z bardziej elastycznymi włóknami. Tam używałbyś oczywiście ostrzejszego narzędzia. A jeśli chcesz żeby puścił jak najwięcej soku...

Albus był rozdarty. Głos Malfoya, z jakiegoś powodu, oblewał jego mózg niewiarygodnym upojeniem. Był jak ambrozja. Masował jego prącie, gdy wyobrażał sobie piękne erotyczności ubrane w ten głos.

Ale jego skupienie cierpiało na tym mocno.

A Malfoy zdawał się bardzo zainteresowany tym, jak idzie mu pielęgnowanie swojej roślinki pod jego instrukcjami.

I Albus pocił się jeszcze bardziej, zestresowany jak nigdy, próbując zrobić dobre wrażenie. Na chłopaku który znacząco mu to utrudniał.

Zielarstwo było takie relaksujące.

Albus naprawdę wolał oddawać się przyjemności masturbacji w popołudniowym spokoju, a nie między lekcjami. Mógł wtedy miętolić pościel swoim nagim ciałem tak długo, jak chciał.

Z drugiej strony, zaspokojenie się z własną ręką i fantazjami (i wspomnieniami) w kabinie łazienki ratowało go przed załamaniem się na lekcjach.

Gdyby tylko udało mu się zaciągnąć ze sobą Malfoya...

A potem nadeszła historia magii.

Na którą Albus i tak – wraz z resztą Gryfonów – pożyczał notatki od Rose, więc nie musiał przejmować się uważaniem (nie że byłby w stanie, nieważne jak bardzo by się nie starał).

Zastanawiał się, czy Malfoy ukończył już proces mszczenia się, i doszedł do wniosku, że zamiast biernie czekać na praktyczną odpowiedź lepiej będzie
samemu odpowiedzieć.

"To co, Scor, śniłeś o braniu mojego twardego penisa w tyłek?" napisał na kawałku pergaminu.

Który bezczelnie położył chłopakowi tuż pod pióro.

Pióro się zatrzymało.

Albus nie mógł powstrzymać uśmieszku. Jego serce biło w nieadekwatnym podekscytowaniu.

Podskoczyło, gdy smukłe palce ujęły świstek, a potem pióro popłynęło po kremowej powierzchni.

Parę najdłuższych we wszechświecie sekund później Malfoy oddał mu pergamin.

"Moje łóżko nigdy wcześniej nie było takie mokre, gdy się obudziłem..."

Malfoy miał schludne pismo. Jego kropka nad "i" przechylała się do przodu.

Zawinął ostatnie słowo.

I ten wielokropek.

Ale nie odpowiedział na pytanie. Nie bezpośrednio.

Sekretny chłopak.

"Ujeżdżałeś?"

Albus przeciągnął się.

"Być może. Obudziłem się gdy brałeś moją dziurkę na czworaka. Tarłem o prześcieradło..."

Albus wpatrywał się w słowa z suchymi ustami.

Na czworaka. Wypięty tak pięknie. Wystawiając mu swoją dziurkę.

Otwierając swoją pupę dłońmi. Przed nim. Dla niego.

By włożył swojego rozbudzonego penisa w jego gorący, jedwabisty odbyt i pieścił jego słodki punkt, aż jego penis dynda, twardy i mokry, kapiąc soczkami wszędzie wkoło...

Kurwa.

Członek Albusa pulsował nagląco. Żądając urzeczywistnienia się tego obrazka.

Żądając rajskich ścian odbytu Malfoya otulających jego pulsujące prącie.

"Na śniadaniu wyglądałeś jak bóg. Tak dobrze. Mógłbym mieć cię na stole, przy wszystkich... Twoje nasienie w mojej porannej kawie... Świeże i ciepłe dla mnie... Gęste od twoich plemników..."

Oddał mu pergamin, zastanawiając się, czy aby się nie zagalopował.

Jego penis zdecydowanie był gotowy, by ujeżdżać dziurkę Malfoya, oh takkk...

"A jednak jesteś ekshibicjonistą?"

Huh. Mimo wszystko, Albus liczył na więcej.

"Być może. Wiem tyle, że doprowadzasz mnie do takiego podniecenia, że ledwo się powstrzymuję przed rozebraniem cię i wypieszczeniem każdego cala twojego ciała nawet w najbardziej publicznym miejscu."

Malfoy rozluźnił krawat, poprawiając się w miejscu. Obrzucił wzrokiem klasę.

Albus uśmiechnął się w zadowoleniu.

"Widziałem, jak na mnie patrzysz. Na śniadaniu. Miałem ochotę zrobić coś bardzo nieprzyzwoitego. Chciałem twoich ust na swoim ciele. Chciałem być twoim talerzem; nagi przed tobą, rozebrany dla twoich głodnych ust... Wyobrażałem sobie, że ten sos w mojej owsiance to krem twojego penisa, i tak bardzo chciałem się dotknąć, Al, tak nieznośnie bardzo... A wiesz, co jest najgorsze? Wciąż nie wiem, jak smakujesz. A gdy Krukon jest ciekaw, nie ma od tego ani chwili spokoju. Chcę twojego penisa, Al. Potrzebuję poznać, jak smakuje... jak wygląda z bliska... jak czuje w mojej dłoni... Jak pulsuje, gdy wymasowuję z ciebie słodki, słodki orgazm... Prosto w swoje spragnione usta."

Bogowie. Malfoy mógłby zacząć pisać powieści erotyczne, to nie ulegało najmniejszej wątpliwości. Pisać je w wyobraźni Albusa, gdy mruczy mu do ucha swoje najskrytsze fantazje,

twardy o jego gołą pupę,

pieszcząc dłonią jego wzwód...

"Nie rozumiem, jak to robisz, Scor, ale twoje słowa to taka magia. Gdybyś tylko odłożył to pióro na moment i sięgnął między moje nogi... Szlag, doszedłbym jeszcze mocniej niż ostatnim razem, przysięgam. Oblałbym twoją rękę soczkami swojego penisa..."

Ścisnął swój wzwód ukradkiem, boląc dla ulgi.

A potem dostał muśnięcie dłoni. Na swoim udzie. Tuż-tuż do jego erekcji.

I odpowiedź: "Po lekcji."

Malfoy miał solidny wzwód.

ScorbusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz