NARRATOR: Albus Potter.
.
.
.
Z tobą
kąpiele w winie
szkarłatny umysł
gorący język
Z tobą
rozgrzany dotyk
oddech serca
zapach żaru
Z tobą
okrzyki euforii
płonąca odwaga
rumiane policzki
Z tobą
soczyste truskawki
dyszące usta
maliny na skórze
Z tobą
czerwono
czerwono mi..
.
.
— Patrz na to, kocie!
Unoszę wzrok znad książki, przejmująco zaintrygowany, i wtem obraz wypełnia mi mój mężczyzna. Tylko że pierwsze co widzę (po jego pięknej twarzy, którą mój mózg i tak zawsze rejestruje w pierwszej kolejności, bo on to mój priorytet) to–
— Co ty zrobiłeś? — parskam śmiechem, egzaminując wzrokiem jego włosy.
Pomarańczowozłote, postawione w wymyślnych płomyczkach – wygląda jak król ognia we własnej osobie.
— O to. — Unosi dłonie, prezentując swój dziki fryz. — Lubisz ciepło... więc teraz będę prawdziwie gorrrący. Mrau. — Puszcza mi oczko.
Merlinie. Patrzę na tego szczerzącego się wariata i sekretnie zazdroszczę mu artystycznej odwagi.
— Biedny ja. Nie będę w stanie ci się teraz oprzeć — wzdycham teatralnie, odkładając książkę. Podchodzę do niego, by przebrać palcami wzdłuż jego czupryny.
— Mózg mi płonie na uczucie twojego ciała przy moim... Na dźwięk mojego imienia w twoim ciepłym głosie... bo tylko ty potrafisz mówić w języku czerwieni, gdy mówisz o mnie... aż moja dusza się rumieni — nuci, bez troski o rytm czy harmonię, ale i tak uważam, że to najpiękniejsza muzyka. Bo jest dla mnie, od niego.
Surowa, nieobrobiona refleksją. Prosto z serca tej chwili pełnej słodyczy, jego ciepła, i jego kojącego zapachu.
Wtulam twarz w jego szyję, składając pieczątkę swojej radości na jego pulsie.
— Jesteś niemożliwy.
— Niemożliwy by się oprzeć?
Klepię go w ten jego zuchwały tyłek, chłonąc śmiech w jego oddechu.
— Chociażby.
— Niemożliwie tandetny? — Szuka moich ust, przemierzając mój podkreślony zarostem policzek.
Unoszę głowę, chwytając jego usta w mokrą pułapkę.
Rzuca się we mnie.
Gorrrący.
Rozpalony.
— Niemożliwie spragniony uwagi? — Łaskoczę jego kark. Czuję pod palcami dyski jego kręgosłupa.
Silny i sprawny i szalony.
Trzy "s".
I wszystkie dla mnie.
— Twojej... zawsze.
Mruczę.
— Mogłeś po prostu powiedzieć, że tęsknisz. — Spotykam jego rozgrzany wzrok.
— Ale ty wiesz, że ja nie lubię "po prostu", prawda? Mój mózg by mi nie pozwolił. A tak jest znacznie ciekawiej. Poza tym — moje ucho otula jego mruczenie i oddech ciepły jak jego głos — w ten sposób wyczarowałem kolejny cud.
Uśmiecha się. Słyszę to. Czuję to w kojącym ciężarze jego ciała otulającym moje.
— Jaki?
CZYTASZ
Scorbus
FanfictionDostępny również na AO3 (użytkownik: Wyrdmazer). Nikt nie zna miłości bardziej przenikliwej, niż miłość tych dwóch. Nie dostali wraz z nią gwarancji telepatii, lecz zsynchronizowali się jeszcze zanim poznali imię drugiego. Świat nie rozumie ich, oni...