UWAGA: One-shot zawiera graficzne treści erotyczne. Jest to kolejny omegaverse. Tyle że bez zabaw z płcią: same męskości.
.
.
.
NARRATOR: Scorpius Malfoy
.
.
.
Scorpius nie przypuszczałby, że swoją pierwszą kopulację odbędzie na podłodze najbardziej zakurzonej klasy w Hogwarcie. A już zwłaszcza pod tak czysto zwierzęcymi motywami.
.
.
.
BANG!
— Szlag!
Znowu? Litości, toż w tym monotonie idzie mózg stracić. Mogliby się bardziej wysilać.
A może właśnie to jest ich celem... Chcą pozbawić go pozycji!
Ha! Niedoczekanie!
— Szlag w rzeczy samej. — Scorpius stanął przed nazbyt znajomym chłopcem przytrzymującym koślawą zbroję, obok której skrywała się za gobelinem przestronna nisza. — Roy Martin. — To nazwisko już dawno zwi.ę..d..ł...o w jego ustach. — Bijemy w tym miesiącu rekordy? No brawo. Godna podziwu ta twoja przygodowość, trzeba przyznać. Zdradź mi, proszę, czy ty czerpiesz jakąś personalną satysfakcję z odsiadywania wieczorów na szlabanach?
Chłopak przewrócił oczami, chwytając rękę swojego anonimowego kompana. Który wyglądał zupełnie inaczej niż poprzedni. Ponownie. — Naturalnie że tak, kto nie kocha dziwnych tomiszczy na wyciągnięcie ręki? — Zaśmiał się jak płomyczek pod niewprawnym oddechem. — To co będzie tym razem?
— Nic nowego. Minus dziesięć punktów dla Hufflepuffu i dwie godzinki segregowania książek w tym marnym kawałku szkolnej biblioteki, który ci pozostał. Jutro o dziewiętnastej. Skorzystałeś do tej pory choć z jednej ze swoich licznych okazji, żeby się czegoś nauczyć?
Po czym odszedł z powrotem w swój korytarz.
Wdzięczny był niemal nieprzyzwoicie, że tym razem nie musiał świadczyć, jak trzecioroczniak maltretuje się fizycznie z kolejną nową ofiarą.
Może i popadł w paranoję, ale prawdopodobnie mógłby udowodnić, że połowa szkoły uwzięła się na regularne traumatyzowanie go coraz to wymyślniejszymi prezentacjami przejawów ludzkiej seksualności.
Jakże toto pełne aberracji.
A Scorpius stał, bardzo dumnie i wyniośle, wysoko ponad tym. Życie spędzał w Ravenclawie, gdzie prymitywne instynkty nie miały szans (prawa) go sięgnąć. Był ponad to. Umysł ponad ciałem, mantrował sobie. W różnych sytuacjach. Nieraz już zdumiał sam siebie swoim samozaparciem.
Nosił tą prywatną odznakę z dumą. Nikt jej nie widział per se, ale Scorpius widział (oczami wyobraźni; nie że czepiały się go omamy), i to mu wystarczało. Zaś gdy na zajęciach z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami poświęconych jednorożcom całe stadko zbiegło się gorliwie wokół niego, ocierając swoje srebrne grzywy o jego blond włosy (może coś było w kojarzeniu ich z czyściutkimi, nietkniętymi aniołkami...), uniósł wyniośle brodę i oddał się głaskaniu koni z rogami, ignorując chichoty pozostałych uczniów.
Z kolei gdy następnego dnia przyczepiono mu jakże kreatywne przezwisko "Gościa od Jednorożców", przyjął je z zewnętrznym zadowoleniem i towarzyszącą mu wewnętrzną urazą. Co niby jest takiego wielkiego i ekscytującego, rozmyślał nie raz, nie dwa, w dotykaniu się tymi częściami ciała?
CZYTASZ
Scorbus
ФанфикDostępny również na AO3 (użytkownik: Wyrdmazer). Nikt nie zna miłości bardziej przenikliwej, niż miłość tych dwóch. Nie dostali wraz z nią gwarancji telepatii, lecz zsynchronizowali się jeszcze zanim poznali imię drugiego. Świat nie rozumie ich, oni...