JRK R.6 - Gdyby Scorpius Malfoy był nauczycielem

148 3 0
                                    


Jeśli Albus myślał, że Malfoy jest potulnym barankiem i posłusznie zniesie cierpienie wygonienia go zeszłego wieczora z Łazienki Prefektów, gdy był w potrzebie,

ostro się przeliczył.

Nie żeby Albus tak myślał, broń zdrowy rozsądku. Tym niemniej, poziom, z jakiego Malfoy wytoczył zemstę, był dla Albusa co najmniej niezupełnie spodziewany.

W sumie.

Choć po rewelacji poprzedniego wieczora równie dobrze mógł się spodziewać po tym rozkosznym chłopaku wszystkiego.

Ale naprawdę, był taki piękny nago...

Że Albus ledwo był w stanie skupić się na czymkolwiek, gdy Malfoy był w pobliżu. Rozbierał go wzrokiem na śniadaniu, wspominając smak i konsystencję jego nasienia. Rozpamiętywał słodką magię którą Malfoy rozebrał się przed nim, ilekroć chwytał za różdżkę. Wyobrażał sobie, jak cudownie jego naga skóra musi czuć pod językiem, gdy siedział na transmutacji.

Ten przystojny Krukon w okularach stał się nagle filtrem, przez który widział go wszędzie.

Nic dziwnego: jaki mózg byłby w stanie nie zafiksować się na takim cudownym chłopaku? Uzależnienie od przyjemności leży w ludzkiej naturze. Albus po prostu z radością mu ulegał.

Problem pojawił się jednak na zielarstwie. Krukoni i Gryfoni zawsze łatwo współpracowali (plotkowali) na zajęciach praktycznych, ale to, co robił dziś Malfoy, przerastało pojęcie Albusa.

Zaczął coś podejrzewać gdy blondyn zajął tym razem stanowisko obok jego.

A potem uśmiechnął się do Albusa.

Czego nigdy nie robił.

I Albus nie był pewien, czy to typowe dla Scorpiusa Malfoya, żeby uśmiech tak, zasadniczo, przyjazny, brzmiał zarazem jak orzeł który zobaczył zdobycz.

Pracowali jednak płynnie.

I było ciepło.

Jak to w cieplarni.

I Albus zajmował się w spokoju swoją roślinką, która od ostatniej lekcji wymagała paru przycinek (za dużo nawozu? Hm). Nucąc pod nosem.

Zielarstwo potrafiło być relaksujące (zwłaszcza jeśli nauczycielem jest jeden z twoich ulubionych wujków).

— Wiesz, gdybyś przycinał go w ten sposób — Malfoy pokazał mu na swojej roślinie — miałby bardziej regularne odrosty. Zobacz.

Nim zdołał zareagować, Malfoy stanął tuż za nim i ujął jego dłonie w swoje.

Bardzo sprawnie pokazując mu wyższy poziom przycinania łodyżek.

Ale Albus niezbyt miał wrażenie, że cokolwiek z tego zapamięta, bo

jasny szlag, jakim prawem Malfoy pachniał tak dobrze?

Przykleił się praktycznie do tylnej połowy ciała Albusa. Tak bardzo zbędnie, i tak bardzo przyjemnie, i był ciepły i wszędzie i mruczał mu instrukcje do ucha,

i Albus mógłby być tabliczką czekolady. Topił się o Malfoya, niezupełnie rozumiejąc, co się dzieje z jego mózgiem. Wiedział tylko, że niski głos Malfoya tuż przy jego uchu pieścił jego mózg tak bosko, relaksując go i pobudzając jednocześnie,

i Albus właśnie odkrywał kolejne swoje uzależnienie.

A między jego nogami jego napletek odkrywał jego żołędź.

Merlinie, gdyby słowa płynące z tych ust zamienić z śmiesznie dokładnych instrukcji przycinania łodyżek na sprośne zdania pełne niepohamowanej erotyki...

— ...dzięki czemu zmniejszasz też ryzyko uschnięcia. A twój stał chyba w pełnym słońcu, prawda?

Co...?

Niech to szlag. Albus otrząsnął się wtem, obrzucając wzrokiem klasę, ale najwyraźniej nikt nie zwrócił uwagi na fakt,

że Malfoy otwarcie przytulał się do niego.

Robiąc z listkami jego roślinki coś czego Albus nie rozumiał. Ale wyglądało profesjonalnie.

— Mogę pożyczyć ci swoje notatki, jeśli byś chciał. Są spoza zakresu programu, ale przydadzą się na poziomie owutemów, więc jeśli zamierzasz zdawać go z zielarstwa, będziesz miał fory.

Mówiąc to, wysunął się zza Albusa i wrócił na swoje stanowisko.

Powietrze wokół Albusa wciąż nim pachniało. Świeży i ciepły i męski

afrodyzjak w aerozolu.

— Taaak, myślę że by mi nie zaszkodziło — odparł, obracając doniczkę, by spróbować skopiować to, co Malfoy zrobił przed chwilami po drugiej stronie roślinki.

Czując się wciąż jak na małym haju.

Wprost cudownie. Jego własny kwiat potrzebował w tym momencie czułej uwagi [Malfoya] znacznie bardziej, niż ten, a nie miał jak jej dostać przez najbliższe dziewięćdziesiąt niemiłosiernie długich minut.

A ponieważ nie chciał zepsuć imponującej pracy Malfoya, musiał starać się podwójnie.

Myślał by kto, że prosta, zwyczajna roślinka doniczkowa to będzie pikuś w porównaniu z czyrakobulwami, mandragorami, i jadowitymi tentakulami.

ScorbusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz