W tym krótkim na samym końcu, kursywa dotyczy Scorpiusa, brak kursywy – Albusa. (EkhmboScorpiusisbentAFekhm)
.
.
.
Miłość do czegoś wypełnia nas pragnieniem eksploracji. A to można robić na różne sposoby; fotografia jest jednym z nich.
.
.
.
Różowe usta są poplamione słodkim, szkarłatnym sokiem. Oblizuje palce, a jego powieki przymykają się, gdy zachwyca się smakiem. Lato mieni się w jego włosach; są złote, ciepłe i puszyste. Czuje na sobie uważne spojrzenie. Jest pełne życia, jak liście, które go otaczają, przywołuje rumieniec na jego kremową skórę. Jego długie palce przeczesują włosy do tyłu, by odsłonić twarz delikatnemu powiewowi wiatru, który bawi się jego lokami.
Wyzwanie tańczy w jego źrenicach. Uśmiecha się. I sięga po kolejną truskawkę.
***
Chmurne oczy prześlizgują się po lesie na horyzoncie. Zimny wiatr kłuje jego nagą skórę; obejmuje się, mrużąc oczy. Blednące siniaki na jego biodrach malują wspomnienie spoconych, zaborczych rąk i nierównych oddechów. Na wewnętrznej stronie jego uda widnieje kolejny agresywny siniak. Białe strużki ściekają po jego długich nogach. Jego usta są spierzchnięte, przygryzione. Czerwone jak rubin. Gorące jak krew, która niezupełnie potrafi go ogrzać.
Jego serce bije w leniwych tonach, odzwierciedlone w jego tęczówkach.
Chmury, chmury, chmury.
Kropla deszczu ląduje na jego policzku.
kap
kap
Uśmiecha się. Bo las jest taki zielony, i wiatr wyciąga uspokajającą muzykę z tajemniczych głębin, a silne dłonie – drżący oddech z jego posiniaczonych warg.
Należy do nich. Jest dziki.
Gotów się zatracić. Jeszcze raz.
***
Jest cieniem na tle nocy pełnej światła księżyca. Porusza się niczym ogień, z nieskrępowaną pasją, a jego ręce plączą się w czarnych kudłach, gdy próbuje dostrzec cokolwiek przez gęstą ciemność, w końcu gubiąc się w pozostałych zmysłach. Dźwięki, zapachy, uczucia.
Jęczy, bezmyślny w falach bodźców.
Jego sapnięcia wypełniają przestrzeń między głodnymi wargami, i dzierżą moc by rozbudzić i uwieść. Krew płynie w żyłach; mózgi topią się w błogości, potrzebie, pragnieniu.
Prawdziwym pragnieniu.
Mokre, rytmiczne dźwięki przyspieszają, ciało uderza głośno o ciało. Rozkoszuje się dźwiękiem, ale jego ciało dba tylko o więcej!, mocniej!, szybciej!
Jego plecy malują perfekcyjny łuk, jego szyja obnażona dla głodnych zębów... warg... języka, który łagodzi małą rankę.
Jego skóra lśni, krople potu niczym niezliczone konstelacje. Buja się na haju nieboskłonu, jego oczy są ciemne i burzliwe, czarne jak noc. Jego ciało nosi siniaki, niczym srebrny glob, który rzuca łagodne światło na czerwienie i fiolety kwitnące dumnie na jego skórze.
CZYTASZ
Scorbus
FanfictionDostępny również na AO3 (użytkownik: Wyrdmazer). Nikt nie zna miłości bardziej przenikliwej, niż miłość tych dwóch. Nie dostali wraz z nią gwarancji telepatii, lecz zsynchronizowali się jeszcze zanim poznali imię drugiego. Świat nie rozumie ich, oni...