One-shot zawiera graficzne treści erotyczne.
.
.
.
Gdy Scorpius został znienacka zaciągnięty do anonimowego pomieszczenia i przyparty do ściany, był pewien że zamieni się momentalnie w chodzący ekwiwalent Confringo.
A potem jego mózg zarejestrował, kto miał czelność go tak potraktować.
Jasny szlag.
Zapach męskich perfum i bliskość fizyczna zagrały na mózgu Scorpiusa psalm o raju i wężach. W odpowiedzi na szok podniecenia jego prącie nabrzmiało w ułamkach sekund, pulsując w jego bokserkach.
Scorpius zaprotestował ciałem, miotając się jak tłuczek w otwartej skrzyni z piłkami do Quidditcha, walcząc o wolność. Pragnąc znaleźć się daleko od Albusa Pottera, daleko od jego zapachu, jego osoby, jego przeklętych rąk przypierających ręce Scorpiusa do ściany,
sprawiających że Scorpius czuł się jak otwarty magazyn z pornografią.
Al, tymczasem, obserwował fenomen rozsierdzonego Scorpiusa z odległą fascynacją. Nietrudno było zrozumieć czemu uwielbiał drażnić się z osobnikami płci gorącej: oglądanie, jak testosteron wypływa z nich, przesiąkając ich ruchy, ich głos,
ich zapach
było czystą rozkoszą.
Tracący kontrolę, zwierzęcy, dzicy, podnieceni...
Żywioł wcielony. Uosobienie nieokiełznanego świata przyrody--
- Czego ty kurwa chcesz? - Scorpius wyrzucił, zsapany lekko swoim położeniem, jeszcze bardziej swoją reakcją na nie.
Tląc się wewnętrznie i zewnętrznie, gotowy do zapłonu.
--i tacy brutalni. Rozemocjonowani. Kontrolowani bezkontrolą.
Al patrzył mu w oczy. Burzliwe oczy, elektryzujące. Chmurzące się gęsto dla niego.
Czując pioruny w żyłach. Słodkie napięcie. Prawie mógł go posmakować.
Na szyi Scorpiusa. Ciekawe czy łatwo zrobić mu malinki...
- Bardziej interesuje mnie czego ty chcesz - odparł niezobowiązująco.
- Niczego od ciebie nie chcę, poza tym żebyś trzymał ręce przy sobie - warknął, uprzejmy jak Malfoy, wzmagając wiercenie się dla podkreślenia komunikatu.
Unikając spojrzenia tych dzikich zielonych oczu. Durny kolor. Taki egzotyczny i--
- Niczego? - Al włożył nogę między uda Scorpiusa, naparł udem na jego krocze.
Poczuł twarde prącie w jego spodniach.
Fuck, kochał gdy to się działo. Zabawa się zaczyna...
- Mnhhh! - Scorpius szarpnął ciałem, maskując jęk przyjemności i instynktowne pchnięcie bioder. Walcząc z pragnieniem otarcia penisa o udo Albusa.
Było takie cudowne. Wielbił uda.
Zwłaszcza gdy były wyposażone w twarde mięśnie. Podniecały go tak okropnie niemożliwie nieznośnie. Kochał oglądać twardego penisa bujającego się między nimi, rozszerzonymi dla niego, do lizania, ucztowania wzrokiem i ustami, pokazując mu jak jego własny penis wchodzi w gorący, ciasny odbyt...
- Przydałaby ci się pomocna dłoń, co? - Al posłał mu cień uśmieszku, pochłaniając wzrokiem jego zarumienioną twarz.
- Wal się! - Scorpius był zezłoszczony jak Al nigdy go nie widział.
CZYTASZ
Scorbus
FanfictionDostępny również na AO3 (użytkownik: Wyrdmazer). Nikt nie zna miłości bardziej przenikliwej, niż miłość tych dwóch. Nie dostali wraz z nią gwarancji telepatii, lecz zsynchronizowali się jeszcze zanim poznali imię drugiego. Świat nie rozumie ich, oni...