CIENIE: Zaparowane źrenice [9]

175 7 0
                                    

 PS: W poprzednim rozdziale, w siódmym akapicie od końca, dodane zostały dwa zdanka. Po prostu w trakcie pisania tego rozdziału doszedłem do wniosku, że nie w tym rozdziale, tylko w tamtym miejscu będą pasować najlepiej.

~ UWAGA: Rozdział zawiera humorystycznego, troszkę emowatego Albusa, wulgarne słownictwo (bo czasem łagodne słowa to za mało) oraz sytuację seksualną po połowie na pijaku (bardziej a'la preludium niż cokolwiek konkretnego, ale jest). ~

.

.

.

NARRATOR: Scorpius Malfoy dla części pierwszej, Albus Severus Potter dla części drugiej (która zaczyna się po pierwszej przerwie).

.

.

.

Pytania rozmnażają się w moich brwiach. Opadają w dół pod rosnącym ciężarem dezorientacji.

— Uhm. Coś się stało?

Prawie czuję szpileczki, jak źdźbła trawy z tych zielonych oczu, kłujące moją szyję. Dokładnie w miejscu świeżego siniaka.

— Kolejny? — Jego wymowny wzrok wchodzi w mój własny.

Przewracam oczami, doznając nagłego olśnienia. Cóż za orzeźwiające uczucie.

— Al, daj spokój, to nie powód by iść do pielęgniarki.

Jego twarz grzmi.

Mój umysł właśnie wykalkulował potencjalnie trafny wniosek.

— Czekaj. Chodzi o to że śniło ci się coś? I teraz masz–

— Paranoję. Tak! Nie dziw się. Jakkolwiek głupie by to nie było, nie chciałbym, żeby coś ci się stało przez pieprzoną ignorancję. Więc czemu się nie upewnić? Na wszelki wypadek...

Brzmi zmartwieniem i zmęczeniem. Szkoda mi go zbyt mocno, by przechylić się w stronę na ogół preferowanego rozsądku.

— Okeej, jeśli tylko to da ci spokój, możemy pójść.

— Dziś, natychmiast po twojej ostatniej lekcji — ustala natychmiast.

Lubi precyzję.

— Tia... w porządku. Niech ci będzie. — Poddaję się bez walki, ponieważ zbyt dobrze znam siłę jego uporu. (Po części dlatego, że jest z grubsza równa sile mojego.)

Bezwiednie pocieram palcem siniaka na mojej szyi. Głupie urazy, które nie zasługują na uwagę.

Otworzyłem skieszonkowaną wcześniej książkę, lecz zamiast skupiać się na literach i znakach rozkrzaczonych przed moimi oczami, słucham bezmyślnie, jak Al chrupie, konsumując swoje mało rozsądne śniadanie.

Prawdę przyznając, sam też nie wykazałem się w tym względzie szacunkiem do swojego ciała. Jestem zbyt zmęczony. Wina niech spocznie po stronie dostarczycieli niecnego jadła! Co to za szkoła, która nie dba o wspierające pracę mózgu pożywienie, w zamian dając nam na stoły niskowartościowe masy pokarmowe?

— Scor? — Wyrywa mnie z mglistych myśli jego pełno-buziowe pytanie.

— Nom?

— Jak odróżnić sny prorocze od tych nieproroczych?

Mam wrażenie, że próbuje zabić moje negatywne reakcje w zarodku, woalując pytanie niefrasobliwym tonem.

— Ty dalej na tym?

ScorbusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz