NARRATOR: Scorpius Malfoy
.
.
.
Bum
Bum
serce tłucze się w klatce z żeber. (To nie moje ciało.)
Stuk
Stuk
podeszwy butów znaczą kolejne kroki. (Nie mojej ścieżki. Nie do mojego celu.)
Nie ostrzegaj ofiary, Scorpiusie...
Cieniste sylwetki przesuwają się miarowym tempem w obrazie. Wszystkie tańczą w jednobarwnym korowodzie, udając całość, wielkiego węża.
Bazyliszek.
Atakuj. Twoja obrona i tak jest daremna. Padniesz na kolana przed samym sobą (spodziewałbyś się tego? Oczywiście że nie. Twoja ciemna strona prześlizgnęła się jak cień węża pomiędzy twą uwagą; pikuje na twój świat, pozostając skryta w bezpiecznych jaskiniach twojej nieświadomości.
A takiś ponoć bystry, Scorpiusie...).
Lepiej poddać się, odpuścić. Ujść bez szwanku. Niż siłować się z nieprzebłaganym. Otrzymywać rany.
Jedno ciało. Samotna postać. Smukła, wysoka sylwetka. Ospały krok. Dłonie spoczywające w kieszeniach.
Łatwy obiekt.
Wręcz prosi o drapieżcę.
Włosy jak kawowe fusy. Niemal czarne.
Niemal.
Oczy pod znakiem zapytania. Nieistotna informacja.
Nieświadoma zwierzyna. Różdżka schowana w tylnej kieszeni spodni.
Niczego ich nie uczą w tym waszym Hogwarcie?
Szkoda.
Syk gotujący się gdzieś za tchawicą. Szukający ujścia w poznanym już podnieceniu. Tętno przyspiesza. Krew pulsuje w żyłach, gnając z zawrotną prędkością.
Zwierzęca, źreniczna ciemność połyka barwne człowieczeństwo.
Instynkt jest czarno-biały. To wola nadaje mu barwy, odcienie, tony.
Palce układają się w szpony. Gotowe, by otworzyć skórę.
Ale. To nie dzisiejszy cel. Jeszcze nie.
Przyjdzie pora na fizyczność. Dziś, umysł jest twoim pokarmem.
Spij wspomnienia, zabij życie, wstrzyknij jad. Niech kona.
Król Skorpion to ideał w paskudnych zadaniach.
Zduszony jęk rozdziera ciszę podtykaną odległym gwarem. Kolana młodego czarodzieja poddają się nietrzymanemu już więcej mięśniami ciężarowi ciała. Świadomość zasnęła. Nie zbudzi się przez kilka następnych godzin.
Tymczasem, korytarz nie jest pusty. Wina może paść na dziesiątki ludzi.
Żaden z nich nie będzie winnym. Egzekutorzy sprawiedliwości przewiną się przez liczności imion. Spojrzą w niejedną parę drżących oczu. Zadadzą to samo pytanie niespamiętaną ilość razy.
Nie znajdą napastnika.
Król Skorpion pojawia się i znika, jak widmo koszmaru pod powiekami.
![](https://img.wattpad.com/cover/94523205-288-k378937.jpg)
CZYTASZ
Scorbus
FanfictionDostępny również na AO3 (użytkownik: Wyrdmazer). Nikt nie zna miłości bardziej przenikliwej, niż miłość tych dwóch. Nie dostali wraz z nią gwarancji telepatii, lecz zsynchronizowali się jeszcze zanim poznali imię drugiego. Świat nie rozumie ich, oni...