JRK R. 13 - Rozbieranie

204 3 0
                                        


— Czemu to robisz, skoro napisałeś mi hasło? — Al zmarszczył brwi, patrząc jak Scorpius szepcze nie takie sekretne słowa do drzwi Łazienki Prefektów.

Kliknięło - Al zdążył już zakochać się w tym dzwięku - po czym wrota do królestwa kąpielowych rozkoszy otworzyły się przed nimi.

Mógł przysiąc że mosiężne klamki zamrugały do niego kusząco. Ten zamek czasem go zastanawiał.

— Al. — Scorpius zwrócił się do niego. — Jestem prefektem — wyartykułował dobitnie, z bardzo prefekckim wyrazem na twarzy. — Prefekci nie podają haseł do pomieszczeń.

Podszedł do Albusa, położył dłoń na jego plecach, i ruszył z nim do środka.

— W każdym razie nie byle komu — mruknął pod nosem, subtelny jak piórko muskające policzek, gdy Al już otwierał usta, by ogłosić swoje oświecenie.

Dając w Albusie początek nowemu pytaniu

gdy drzwi Łazienki dały koniec ich absencji w pomieszczeniu pełnym kafelków, basenu, kraników, i puchatych ręczników.

— Tak właściwie jak często tu przychodzisz? — Zdjął płaszcz, by pozwolić mu spocząć na wieszaku.

— Z raz na tydzień. — Scorpius zapewnił płaszczowi towarzysza.

— Tak rzadko? No weź. Ja nawet prefektem nie jestem a przychodzę tu częściej. — Podszedł do chłopaka.

- Widzisz, Al, to jest dobry przykład Gryfońskiego podejścia. Jako Krukon — Al rozpiął guzik jego koszuli — wolę zwiększać przyjemność przez zmniejszenie częstotliwości występowania bodźca. — Smukłe palce uwolniły pierwszy guzik koszuli Albusa. Musnęły jego skórę.

Dreszcz przepłynął przez jego ciało.

Rozlewając się rozkosznie między jego udami, niczym lawa upływająca z rozbudzonego wulkanu.

— Nie powiesz mi, że tak samo robisz z waleniem sobie.

Drugi guzik.

— Ostatnimi czasy... nie jestem w stanie. — Niebiańskie oczy błysnęły.

— Nie jesteś? — Al wymruczał, w połowie drogi do zdjęcia ubrania z torsu chłopaka.

Scorpius zwilżył wargi.

— Pan Krukon, umysł ponad ciałem... nie jest w stanie oprzeć się przyziemnym popędom?

Otworzył jego koszulę, musnął jego sutka.

Poczuł bicie jego serca.

Przyspieszony oddech.

— Myśli o tobie robią mi zbyt dobrze, żebym mógł się im oprzeć — Scorpius wyrzucił w centymetry między nimi

nisko i głęboko

jak zaproszenie do łóżka.

Al nie wiedział nawet, kiedy zmniejszył przestrzeń między nimi tak bardzo. Coś go do tego przemądrzałego blondyna przyciągało.

Jego ramiona. Zamknęły się wokół niego, przyparły go do ciała Scorpiusa, i w następnej chwili Al doznał najrozkoszniejszego szoku, gdy ciepłe już usta chłopaka złączyły się z jego,

smakując gorącem, męskością, testosteronem,

szlag.

Burza rozgorzewała w jego głowie, pieszcząc jego myśli, jego świadomość, pełną zapachu Scorpiusa, ciepła jego ciała, dotyku jego dłoni na pośladkach Albusa, gdy Scorpius przyparł ich biodra do siebie, sapiąc.

ScorbusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz