Czara się przelewa

309 12 5
                                    

One-shot zawiera graficzne treści seksualne. Nie jakieś bardzo wow hot (niestety...), ale są.


.

.

.

NARRATOR: Albus Potter.

.

.

.

Ile kropel potrzeba?

.

.

.


— Jeśli chcesz przyzwoitego efektu? Nie mniej niż trzy, nie więcej niż pięć.

Kalkuluję błękitny napój w buteleczce, którą postawił na łóżku pomiędzy nami.

Zamknięci we własnym świecie, by odlecieć w niestworzone krainy.

— Próbujemy?

Jego głos jest jak sznurek, za który wystarczy pociągnąć, by odsłonić żywe cuda. Wielki sekret wszechświata. Smoczą perłę.

— Wezmę jedną. — Sięgam po buteleczkę.

Byłoby łatwiej odkorkować to maleństwo, gdyby mi się tak nie przyglądał. Tak jakoś dziwnie.

Odmierzam starannie na łyżkę jedną kroplę. Jest pełna, bogata w obietnice, lśni niczym piryt.

Błyszczące kłamstwa.

I smak ma tak słodki. Tak rzygliwie niemal słodki.

Jakbym wypił polanę puchatych, wesołych króliczków zamkniętych w jednej małej kropli.

Niepozorne świństwo.

— Ja biorę cztery.

Hah, fantastycznie. Brakowało mi trochę goryczy, dzięki, Scor. Robienie za nianię dla rozbujanego na haju kumpla to szczyt moich ideałów wieczoru.

Przed chwilą narzekałem na niego, a teraz sam gapię się jak sroka w kość. Trudno nie zrozumieć, czemu czuję się jakbyśmy otwierali puszkę Pandory, a przy takich rzeczach człowieka zawsze bierze napięcie pełne ciekawości.

Serce mi wali.

Czy to już ten efekt?

Odkłada łyżkę i buteleczkę i oblizuje usta.

On to lubi słodkie.

— I jak? — pytam, żeby zająć czymś przestrzeń między nami. (Zwykle on to robi, hmpf).

— Hmmmmmmmmmm...

To okropnie długie "hmm". Nigdy w życiu takiego nie słyszałem.

Ileż pierwszych razów dały mi jego usta... (... Odpuść, Al, nie kwestionuj, twój mózg wchodzi na haj.)

— Na razie wszystko wydaje się normalne. — Czyżby. — Dajmy mu z dziesięć minut.

— A przez te dziesięć minut to co?

— Cóż, jeśli patrzenie na siebie nawzajem by ci nie odpowiadało, możemy zagrać w szachy.

— Wyciągnę swój komplet — odpowiadam natychmiast.


***


Szachy niezupełnie wyszły, bo po jakichś dziesięciu minutach zaczął wymyślać własne zasady, tłumacząc mi, dlaczego piramidy w Egipcie to ostrosłupy prawidłowe czworokątne, a nie trójkątne, a jedno nijak się miało do drugiego (przynajmniej w mojej głowie), więc teraz

ScorbusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz