Albus nie był pewien, jak długo wpatrywał się w blondwłosego Krukona zamawiającego im napoje jak w obrazek.
Bardzo żywy obrazek.
Trójwymiarowy.
Niczym mugolski VR.
Otrząsnął się dopiero gdy--
- Twoja herbata - Scorpius oznajmił miękko, stawiając przed nim filiżankę pełną parującej wody zabarwionej liśćmi aktualnie spoczywającymi potulnie na spodzie. - Mam nadzieję że dobrze trafiłem.
Albus mrugnął na swoją herbatę. Czując się jakby ktoś zepchnął go z huśtawki gdy bujał się między snem a jawą.
Nagle, real znów istniał.
Dźwięki rozmów, zapachy, i serduszka na ich stoliku wróciły w jego rzeczywistość.
W jednym momencie, Al poczuł się przestymulowany. Zbyt wiele bodźców próbowało dostać się naraz do jego upojonego mózgu.
- Eee, merci - odparł, ujmując filiżankę za uszko.
Miał ochotę odchrząknąć, ale prognozy jego wewnętrznej pogody zapowiadały, że owy dźwięk nie brzmiałby niczym, co chciałby okazać, w związku z czym
ostrożnie spróbował herbaty. Parząc sobie usta, tylko odrobinę, aczkolwiek wystarczająco by ostatecznie wyciągnęło jego mózg z transu.
Zmarszczył brwi, przyglądając się naparowi z liści spoczywających wciąż potulnie na spodzie, jak gdyby marząc że znajdzie tam odpowiedź na pytanie które zawładnęło wtem jego świadomością.
- Skąd wiedziałeś, co mi zamówić? - uniósł wzrok na chłopaka siedzącego przed nim, prezentującego właśnie ze zdumiewającym kunsztem całkowity brak oznak przyglądania się temu przedstawieniu z wdzięcznym rozbawieniem.
- Krukoni widzą więcej - Scorpius odparł tajemniczo, puszczając mu oczko. Po czym upił łyk ze swojej filiżanki.
Al poddał się urodzie jego gardła w procesie przełykania, nie będąc pewnym, jak czuć się z tą informacją.
A tak na marginesie, zaczynał już mieć dość tajemnic. Sekretów. Zagadek.
Kłódek które prosiły o klucz, krzycząc na niego by wziął go i włożył w tą durną dziurkę, jakby to było oczywiste, gdzie rzeczony klucz leży. Jak gdyby rozłożył się gdzieś i prażył na najbardziej nasłonecznionym miejscu na planecie, czekając tylko na dłoń. Drwiąc ze ślepców.
Al mógł nie musieć odpowiadać na łamigłówki ilekroć chciał wejść do pokoju wspólnego, ale, na warkoczyki w brodzie Merlina, nie był głupi! To Scorpius robił coś z jego zwojami mózgowymi, zamykał mu komórki na cztery spusty by nie mogły się komunikować i rozszyfrowywać najprostszych sygnałów-- Do diaska z tym wszystkim.
- Kiedyś, Scorpiusie Malfoyu, przysięgam na wielkiego Dumbledore'a, przyprę cię do muru i będę torturował każdym możliwym erotycznym bodźcem, aż wyśpiewasz mi wszystkie swoje sekrety - oznajmił z zaciętością za którą sama Helga Hufflepuff obwołałaby go swoim synem.
Scorpius zagwizdał na tę informację. Po czym upił kolejny łyk i oblizał wargi, przeciągając napięcie.
- Brzmi jak mój typ uwagi - skwitował w końcu, niczym te płatki śniegu za zaparowanym oknem: ledwo widoczne, wirujące lekko, jak gdyby nabijając się z grawitacji.
Albus westchnął na kolejną zaszyfrowaną wiadomość.
Zamieszał w swojej filiżance herbaty, po czym wziął łyk.
![](https://img.wattpad.com/cover/94523205-288-k378937.jpg)
CZYTASZ
Scorbus
FanfictionDostępny również na AO3 (użytkownik: Wyrdmazer). Nikt nie zna miłości bardziej przenikliwej, niż miłość tych dwóch. Nie dostali wraz z nią gwarancji telepatii, lecz zsynchronizowali się jeszcze zanim poznali imię drugiego. Świat nie rozumie ich, oni...