Pięć

57 10 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Obudziło mnie delikatne muśnięcie na policzku. Zadrżałam i obróciłam się na drugi bok, bynajmniej nie zamierzając wstawać, ale ktoś najwyraźniej nie zamierzał dać mi spokoju, bo wciąż czułam czyjąś obecność. Skrzywiłam się i jęknęłam w proteście, rozdrażniona.

– Gabrielu, jeśli to ty... – zaczęłam, ale nie dane było mi dokończyć groźby, bo ktoś zachichotał.

– To nie Gabriel, a ty w tym momencie wstajesz.

Poderwałam się gwałtownie, bo głos Layli skutecznie przywołał wspomnienia minionej nocy. Dziewczyna siedziała na brzegu łóżka mojego i swojego brata, spoglądając na mnie wyczekująco. Jej błękitne oczy lśniły szczerą radością, chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że dziewczyna w jakimś stopniu jest przygnębiona. Chciałam zapytać o sytuację z Kristin, ale doszłam do wniosku, że to nie najlepsza pora.

– Która godzina? – zapytałam natychmiast, pośpiesznie rozglądając się po pokoju. Mój wzrok zatrzymał się na oknie i zaraz musiałam zmrużyć oczy, porażona wlewającym się do środka światłem.

– Prawie dziewiąta. I tak byłam litościwa – odparła spokojnie Layla, po czym z gracją się podniosła. – Ubierz się w cokolwiek, bo nie zostajemy w domu. Za kwadrans na dole, tylko tym razem bez numerów... Chyba, że coś się zmieniło i jednak nie chcesz już być z Gabrielem? – zapytała, unosząc brwi ku górze.

– Bardzo śmieszne – żachnęłam się i chwyciwszy pierwszą z brzegu poduszkę, rzuciłam nią w przyszłą szwagierkę. Natychmiast ją pochwyciła i odrzuciwszy ją w moją stronę, pośpiesznie wyszła z pokoju.

Po jej zniknięciu pozwoliłam sobie na to, żeby na chwilę jeszcze opaść na łóżko i spróbować zebrać myśli. Dopiero teraz w pełni dotarło do mnie, że to był te najważniejszy dzień, który zmieni wszystko i na poważnie zaczęłam się denerwować. To chyba było normalne, skoro za kilka godzin miałam wsiąść ślub, poza tym nie miałam nawet pojęcia, czego powinnam się spodziewać. Wiedziałam jedynie, że uroczystość znacznie będzie różniła się od tradycyjnych, bo Layla ubłagała mnie, żeby zrobić to w tradycyjny dla Miasta Nocy sposób – innymi słowy, pod patronatem bogini nieśmiertelnych i księżyca, Selene. Zdawałam sobie sprawę z tego, że wszyscy Licavoli byli wychowani w ten sposób, dlatego zgodziłam się, chcąc ułatwić wszystko Gabrielowi. Nie przewidziałam jedynie, że aż do ostatniej chwili wciąż nie będę miała pojęcia do czego będzie sprowadzać się moja rola.

Nie byłam nigdy na żadnym ślubie, ale przecież nie raz oglądałam je w telewizji albo czytałam o nich w książkach. Biała sukna i welon, Mendelson, przysięga, sakramentalne „tak"... Już samo to mogło powodować zdenerwowanie, ale co dopiero w przypadku, kiedy wszystkie znane mi tradycje niekoniecznie musiały się pojawić! Przecież nie widziałam nawet sukni, chociaż Layla zapewniła mnie, że mi się spodoba. Powtarzała, że zna mój styl i nie mam się czego obawiać, ale to wcale mnie nie uspokajały. Wieczór panieński jakoś zupełnie nie miał związku z tym, czego ja mogłam oczekiwać po ślubie.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz