Pięćdziesiąt cztery

33 5 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

– Layla? Ty żartujesz, prawda? – zapytałam retorycznie, chociaż doskonale znałam odpowiedź. Tępym wzrokiem wpatrywałam się w ziejącą dziurę, ledwo dostrzegając kilka pierwszych prowadzących w dół stopniu. Wejście to już samo w sobie wyglądało niczym ogromne ostrzeżenie, sugerujące, że jedynie ktoś szalony byłby w stanie zapuścić się do środka. Zdecydowanie nie chciałam tam wchodzić, nawet mimo całego zaufania, jakim darzyłam siostrę Gabriela, ta jednak wydawała się być na to absolutnie nieczuła. – Lay, słuchaj...

Nie odpowiedziała, a jedynie syknęła, nakazując mi być cicho. Westchnęłam, ale ruszyłam za nią, kiedy zaczęła powoli schodzić w dół schodów, zachowując się przy tym tak, jakby robiła to już nie raz. Chociaż panowała absolutna ciemność i osobiście ledwo widziałam stopnie, moja szwagierka nie miała najmniejszego problemu z parciem do przodu.

Czułam się nieswojo, kiedy znalazłam się pomiędzy nią a Carlisle'm. Oboje poruszali się w sposób prawie bezszelestny i momentami miałam wrażenie, że zostałam sama, zwłaszcza, że im niżej schodziliśmy, tym mniej wyraźnie widziałam plecy i jasne włosy Layli. Miałam wrażenie, że schody ciągną się w nieskończoność, a fakt, że kolejne kroki robiłam z największą ostrożnością, mając trudności z odnalezieniem stopni, jedynie utrudniały sprawę. Przez to też tym bardziej czułam się tak, jakbym spadała, chociaż przecież pewnie trzymałam się na ziemi, jak na razie nie ryzykując tego, że potknę się i spadnę na sam dół.

Dłonie wciąż mnie piekły, ale zaczęłam badać palcami szorstką ścianę, szukając czegoś, czego ewentualnie mogłabym się przytrzymać. Nie było poręczy, a kiedy natrafiłam na coś wilgotnego i nieprzyjemnego, w pośpiechu zrezygnowałam z pomysłu szukania oparcia. Otarłam ręce o materiał sukienki i zaplotłam je na piersi, żeby mnie nie kusiło, chociaż taka pozycja sprawiała, że czułam się jeszcze bardziej niepewnie niż do tej pory.

Wyczułam instynktownie, kiedy Layla dotarła na sam dół schodów. Usłyszałam, że zamarła w bezruchu, sama więc też się zatrzymałam, próbując oszacować ile stopni dzieliło mnie od dziewczyny. Chciałam poprosić ją o to, żeby zapaliła światło i pozwoliła nam cokolwiek zobaczyć (nawet wampirze zmysły bywały bezużyteczne, kiedy panowały tak nieprzeniknione ciemności), ale nie odważyłam się odezwać. Czułam się dziwnie nieswojo, poza tym nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ktoś obserwuje nas w mroku.

– Rufus? – Łagodny szept Layli wyrwał mnie z zamyślenia. W panującej ciszy przypominał wystrzał armatni, poza tym nie mogłam zauważyć, że siostra Gabriela jest spięta. Coś musiało być nie tak, a przynajmniej tak mi się wydawało. – Już wróciłam. Gdzie ty właściwie jesteś? – zapytała i teraz nie miałam już żadnych wątpliwości, że coś Laylę niepokoiło. Chyba nie ciemności mieliśmy pierwotnie tutaj zastać.

– Rufus? – powtórzył dla pewności Carlisle, wyraźnie zaskoczony. Drgnęłam, bo okazało się, że doktor jest bliżej niż mogłabym przewidzieć. – Masz na myśli tego pół-wampira, którego szukaliśmy z Isabeau? Wydawało mi się, że jest...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz