Layla
– Nikogo nie ma.
Gabriel nie wydawał się specjalnie zaskoczony, ale chociaż jego słowa brzmiały uspokajająco, Layla nie potrafiła się rozluźnić. Oddech jej przyśpieszył i kilka sekund bezradnie rozglądała się dookoła, chociaż dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że laboratorium w istocie jest puste. Rufusa nie było; mogła stwierdzić to już na samym początku, ale podświadomie broniła się przed przyjęciem tego do świadomości. Teoretycznie nie było niczego złego w nieobecności wampira, ale dziewczyna i tak odczuwała coraz silniejszy niepokój, którego w żaden sposób nie potrafiła zidentyfikować albo opisać słowami.
– Lay, wszystko w porządku? – zapytał ją cicho Gabriel, dopiero po chwili zauważając jej minę i napięte mięśnie.
Uświadomiła sobie, że stoi wyprostowana niczym struna i pustym wzrokiem wpatruję się w przestrzeń, ale nie potrafiła niczego na to poradzić.
– Nie. – Nie widziała powodu, żeby musieć przed Gabrielem udawać. – Nie, Gabrielu. Wydaje mi się, że nic nie jest w porządku.
– Co masz na myśli? – zapytał zaskoczony, kładąc obie dłonie na jej ramionach i powoli odwracając ją w swoją stronę. Spojrzała mu w oczy, chociaż nie miała na to najmniejszej ochoty. – Po prostu go nie ma. Pewnie wyszedł albo...
– Rufus nigdy nie wychodzi, jeśli nie ma po temu powodów – przerwała mu niemal gniewnie. Sama zaskoczyła się brzmieniem swojego głosu, ale nie zamierzała Gabriela przepraszać, nawet jeśli bez powodu na niego naskoczyła. – Nie przyszedł na ceremonię. W takim razie gdzie poszedł? – dodała retorycznie, wiedząc, że i tak nie otrzyma od brata odpowiedzi.
Gabriel spojrzał na nią skonsternowany, po czym cicho westchnął. Zrzuciła jego dłonie ze swoich ramion i odepchnąwszy go lekko, przeszła kilka kroków, kierując się w głąb laboratorium. Już nie szukała Rufusa albo czegokolwiek konkretnego, a jednak z nadzieją rozglądała się dookoła, zupełnie jakby oczekiwała, że odpowiedź na dręczące ją pytania leży gdzieś na wierzchu i tylko czeka na moment, w którym zostanie zauważona. Czuła się zmęczona i chora z niepokoju, strach zaś rósł z każdą kolejną sekundą, wzmagany przez dobijającą wręcz bezradność.
Czuła, że jej brat ją obserwuje, ale nie zwracała na niego większej uwagi, bez celu krążąc po laboratorium. Instynktownie rozejrzała się po pomieszczeniu, zwracając uwagę na wszystko, co mogłoby okazać się nowe po tym, jak była w tym miejscu po raz ostatni, ale nic szczególnego jej nie zainteresowało. Wyglądało to tak, jakby Rufus nie zajmował się niczym szczególnym i ta myśl była intrygująca, tym bardziej, że nie wyobrażała sobie, żeby z powodu jej nieobecności zdecydował się odstąpić do jakichkolwiek eksperymentów. Miała wrażenie, że praca była jego życiem, a jednak coś podpowiadało jej, że być może i ona...
Tak... I co jeszcze?, pomyślała z przekąsem, ale nie wypowiedziała tych słów na głos. Teoretycznie nie mogła wykluczyć żadnej możliwości, tym bardziej, że naprawdę chciała, żeby okazało się, że jest dla wampira ważna. Miała dość uciekania przed uczuciami, którymi go darzyła, dlatego tym bardziej irytowało ją to, że kiedy wreszcie zdecydowała się przyjść i wszystko uporządkować, Rufusa nie było.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]
FanfictionOd śmierci Isabeau i jej dzieci mija kilka miesięcy. Nadejście lata wpływa pozytywnie na odbudowę Miasta Nocy i jego mieszkańców. Wydaje się, że prócz zbliżającego się ślubu Renesmee i Gabriela, nie ma niczego, co mogłoby ponownie zakłócić spokój te...