Isabeau
Szmer, który przeszedł przez tłum, przypominał wstrząs elektryczny, chociaż w rzeczywistości było to tylko jedno, jedynie imię.
– Allegra...
Allegra, Allegra...
Allegra.
Isabeau nie była pewna, kto pierwszy je wypowiedział. Momentalnie z wrażenia zakręciło jej się w głowie, kiedy niczym echo zaczęto powtarzać to jedno imię. Miała wrażenie, że to jakiś marny żart i ktoś próbuje zabawić się jej kosztem, ale przecież dopiero co sama słyszała ten głos, który wypowiedział te cudowne słowa, które owijały się wokół niej niczym podmuch ciepłego powietrza.
A potem zauważyła, że zebrani zaczynają się rozstępować, żeby zrobić miejsce istocie, która powolnym, pełnym gracji krokiem zaczęła zmierzać w jej stronę.
Allegra wyglądała tak, jakby dosłownie płynęła w powietrzu. Słońce zdążyło prawie całkowicie zajść, a na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy, ale nawet ten słaby srebrzysty blask, wyciągał świetlne refleksy z złocistych włosów kobiety. Poruszała się z gracją, wręcz emitując pewnością siebie i samym tylko wyglądem wzbudzając ogromny szacunek tych, którzy ją obserwowali. Na sobie miała idealnie skrojoną, dopasowaną do jej sylwetki staromodną suknię z krótkim rękawem. Ciemnoniebieski materiał idealnie dopasowywał się do jej smukłego ciała, rozszerzając się w pasie i kaskadami spływając do samej ziemi i sprawiając, że każdy kolejny krok wprawiał go w drżenie.
Beau stała, ledwo łapiąc oddech i będąc w stanie jedynie patrzeć na pół-wampirzycę. Allegra spojrzała wprost w jej stronę, a jej błękitne niczym zamarzająca woda oczy – będące dokładnie takie same, jak oczy Isabeau – zabłysły radośnie. Kobieta prawie natychmiast przyśpieszyła, chcąc jak najszybciej znaleźć się bliżej, chociaż jednocześnie wciąż poruszała się z typową dla siebie gracją, którą dosłownie oczarowywała wszystkich w koło.
To Dimitr pierwszy był w stanie ruszyć się z miejsca. Równie zaskoczony, ale przede wszystkim wyraźnie rozentuzjazmowany, pośpiesznie wyminął oszołomioną Isabeau i zbiegł ze schodów, żeby wyjść Allegrze naprzeciw. Isabeau nie mogła pojąc, jak nawet w najbardziej oszałamiającej sytuacji, był w stanie zachować pewność siebie i pamiętać o zachowaniu, którego od niego oczekiwano.
– Witaj, kapłanko – powiedział miękko, ujmując wyciągniętą dłoń Allegry i pomagając jej wspiąć się po schodach akademii.
– Dimitrze, jak zwykle oficjalny. – Zaśmiała się perliście. – Wydawało mi się, że straciłam ten tytuł w momencie, kiedy zdecydowałam się odejść. W tej chwili jedyną prawdziwą kapłanką jest moja kochana córka, co sam dopiero co zaznaczyłeś.
– Naturalnie – zgodził się natychmiast wampir, uśmiechając się blado przy wzmiance na temat Isabeau. – Co nie zmienia faktu, że i ciebie niezwykle dobrze widzieć, moja pani.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]
FanfictionOd śmierci Isabeau i jej dzieci mija kilka miesięcy. Nadejście lata wpływa pozytywnie na odbudowę Miasta Nocy i jego mieszkańców. Wydaje się, że prócz zbliżającego się ślubu Renesmee i Gabriela, nie ma niczego, co mogłoby ponownie zakłócić spokój te...