Renesmee
Poczułam, że tracę grunt pod nogami. Dookoła był tylko kurz, tynk i odłamki najróżniejszych przedmiotów, które wbijały mi się w skórę, kiedy zwinęłam się w kłębek na podłodze, osłaniając głowę rękami. Huk i hałas walącego się sufitu był oszałamiający i ledwo byłam w stanie zapanować nad dziecinnym odruchem zatkania sobie uszu dłońmi i zaczęcia nucenia pod nosem jakiejkolwiek melodii. Wszystko wydawało się ciągnąć już całe wieki, a ja nie byłam w stanie zrobić nic, żeby jakkolwiek zapanować nad tym koszmarem, nie wspominając już o ucieczce.
I nagle wszystko się skończyło. Zapanowała cisza tak nieprzenikliwa i nienaturalna, że aż zadrżałam, całkowicie oszołomiona tym, co się stało. Zamarłam w bezruchu, bojąc się poruszyć w przekonaniu, że jeśli sobie na to pozwolę, wszystko zacznie się od początku. Nie chciałam tego za żadne skarby, nawet jeśli coś podpowiadało mi, że to mimo wszystko już koniec. Spokój był jednoznaczny, a ja byłam w stanie myśleć jedynie o tym, że bardzo chcę zerwać się na równe nogi i nareszcie stąd uciec. Była na siebie za to zła, bo powinnam była na początku zatroszczyć się o pozostałych, a jednak ostatecznie nie potrafiłam wykrzesać z siebie dość siły, żeby zdecydować się na cokolwiek. Po prostu leżałam w bezruchu, wciąż w jednej pozycji, wdychając kurz i zaciskając powieki, w oczekiwaniu na coś, czego sama nie potrafiłam określić.
– Renesmee? Layla? – Jak na ironię, w tamtym momencie omal się nie popłakałam, kiedy usłyszałam głos Carlisle'a. Przez moment mogłam musieć jedynie o tym, że gdybym mogła, pewnie rzuciłabym mu się w ramiona, obojętna na to, jak wcześniej potraktowałam jego i Esme. To jak nic musiał być szok, a to, że ledwo zachowywałam przytomność, wydawało się dodatkowo to potwierdzać. – Nic wam nie jest? – zapytał spiętym głosem doktor, wyraźnie zaniepokojony.
– Żyję – odpowiedziała mu jako pierwsza Layla i zaśmiała się nerwowo. – A przynajmniej tak było, kiedy ostatni raz sprawdzałam. Cholera, chyba trochę przesadziłam...
Mówiła coś jeszcze, ale to raczej nie było przeznaczone dla nas. Uspokojona ich głosami, również chciałam się odezwać, ale nie byłam w stanie wydobyć z siebie głosu i to bynajmniej nie dlatego, że pył drażnił moje gardło. Nie mogłam się ruszyć, a tym bardziej zebrać myśli, chociaż z upływem czasu odkryłam, że powoli zaczynam dochodzić do siebie.
– To dobrze. Nie ruszaj się stamtąd... Reszta w każdej chwili może runąć – doradził Layli Carlisle, starając się przejąć kontrolę nad sytuacją. Wyraźnie mu ulżyło, kiedy przekonał się, że przynajmniej Layla jest cała. – Nessie, słyszysz mnie? – dodał, zaniepokojony moim przeciągającym się milczeniem.
Wystraszyłam się, że będzie chciał mnie szukać, dlatego spróbowałam wziąć się w garść. Wiedziałam co prawda, że jako wampirowi nie może mu się stać nic złego, ale wolałam żeby z mojego powodu sytuacja jeszcze się nie pogorszyła.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]
FanfictionOd śmierci Isabeau i jej dzieci mija kilka miesięcy. Nadejście lata wpływa pozytywnie na odbudowę Miasta Nocy i jego mieszkańców. Wydaje się, że prócz zbliżającego się ślubu Renesmee i Gabriela, nie ma niczego, co mogłoby ponownie zakłócić spokój te...