Sto piętnaście

42 6 0
                                    

Dimitr

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dimitr

Melodyjny śmiech Isabeau miał w sobie coś, co za każdym razem przyprawiało Dimitra o dreszcze. Bawiło ją to, bo nie wyobrażała sobie, że jakikolwiek mężczyzna – wampir na dodatek – mógłby reagować w taki sposób na jej bliskość i dotyk. Fakt, że sama dostawała palpitacji, kiedy król przytulał ją albo dotykał, to była zupełnie inna sprawa, poza tym już dawno do reakcji własnego ciała się przyzwyczaiła. Za to obserwowanie Dimitra... To było zupełnie coś innego i musiała przyznać, że czuła się zafascynowana i przeszczęśliwa, kiedy znajdowała się w sytuacji podobnej do tej.

Dimitr wsparł się na łokciu i spojrzał na nią z uśmiechem. Leżała naga, okryta zaledwie cienkim skrawkiem materiału, który zaściełał łóżko w zajmowanej przez wampira komnacie. Uwielbiała miękkość pościeli i materaca, podobnie jak i czuła się wspaniale, mogąc wracać pamięcią do wcześniejszych momentów, kiedy byli razem, ale i tak czuła się trochę winna. Nie sądziła, że po weselu i ceremonii trafi właśnie do Niebiańskiej Rezydencji, i to u boku Dimitra, poza tym nie była pewna, czy to najrozsądniejsza decyzja, skoro kilka godzin wcześniej odrzuciła jego zaręczyny.

Ale jeśli spojrzeć na to z drugiej strony, uśmiech wampira był tego warty.

– Z czego się śmiejesz, moja ty Nemezis? – zapytał ją, a ona nie powstrzymała się od promiennego uśmiechu; zawsze czuła przyjemne ciepło, które rozchodziło się po jej ciele, kiedy nazywał ją w ten sposób, w dość specyficzny sposób przeciągając sylaby, dzięki czemu jego słowa brzmiały niczym fragment piosenki albo melodyjnego wiersza.

– Absolutnie z niczego – odparła z niewinnym uśmiechem, przysuwając się tak blisko, że czuła chłód bijący od jego marmurowego ciała. Wciąż rozbawiona, wyciągnęła dłoń, muskając palcami jego odsłonięte ramię i starannie zakreślając kształt mięśni. – Powiedz mi, mój królu, co my właściwie robimy? – dodała i odrobinę spoważniała, próbując zmusić się do zachowania zdrowego rozsądku.

Wampir wywrócił oczami, jakby w ten sposób chciał przekazać jej, że ma już serdecznie dość zachowywania się tak, jak wydawało się to właściwe. Bacząc na to, jak nieznośnie poważny zwykle był, wydawało się to przyjemną odmianą; chyba jedynie Isabeau znała tę jego twarz, bo i wyłącznie przy niej był sobą, zdolny do okazywania słabości, gdyby naszła go taka potrzeba. Przy niej nie musiał starać się zachowywać tak, jak mogliby oczekiwać tego mieszkańcy miasta, bo i Beau nie zamierzała go oceniać.

Nie zauważyła, kiedy się poruszył, ale nagle przewrócił się tak, że wylądowała na nim. Jego dłonie znalazły się na jej biodrach, kiedy pociągnął ją tak, że wylądowała na jego umięśnionym brzuchu. Usiadła na nim okrakiem, jednocześnie zaciskając palce na krawędzi miękkiej kołdry i podciągając ją aż po samą szyję, żeby okryć swoje nagie ciało. Ciemne włosy opadły jej na twarz, ale nawet wtedy była w stanie dostrzec błysk w rubinowych tęczówkach zapatrzonego w nią Dimitra.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz