Renesmee
Oddychałam szybko, coraz bardziej zdenerwowana. Czułam, że wszyscy patrzą na mnie, chociaż nie mogłam zmusić się do tego, żeby spróbować się obejrzeć i przekonać jakie mają miny. Wystarczyło, że byłam w stanie je sobie wyobrazić – oraz to, co musieli sobie myśleć, chociaż ja nie miałam na to najmniejszego wpływu. Łzy cisnęły mi się do oczu i chciało mi się krzyczeć, mając ochotę wszystkimi dookoła potrząsnąć, żeby tylko zrozumieli.
To nie ja! Przecież powinni widzieć, że to nie byłam ja...
Z jękiem odwróciłam się na pięcie, nie będąc w stanie dłużej patrzeć na leżącą na bruku Caroline. Dopiero to otrzeźwiło pozostałych, a w pierwszej kolejności Theo, który bez słowa zostawił Kristin i dopadł do pół-wampirzycy na bruku. Już po sposobie jego poruszania się i tym, że nawet się nie uśmiechnął, wywnioskowałam, co spodziewa się odkryć, kiedy tylko dziewczynę dotknie. Jakby na potwierdzenie moich przypuszczeń, wampir prawie natychmiast uniósł głowę i w pośpiechu puszczając nadgarstek Caroline, spojrzał na Diego.
– Ona... Przykro mi – powiedział cicho, chociaż byłam zbyt oszołomiona, żeby być w stanie stwierdzić, czy tak jest w istocie. – Jeśli to była telepatia, zakładam, że jej umysł był po prostu zbyt słaby.
Właśnie w tamtym momencie dotarło do mnie, skąd wzięła się ta krew i co tak naprawdę się stało. Przypomniałam sobie wszystkie obawy Gabriela w związku ze skutkami ataków telepatycznych albo jego słowa oraz to, co pokazał mi podczas jednego z naszych wspólnych snów. Mówił mi wtedy, że gniew jest w naszym przypadku równie niszczycielski, co miłość silna. Co więcej, dodał, że gdybym miała do czynienia z kimś pozbawionym telepatycznych zdolności, byłabym w stanie go zmiażdżyć. Nie mogłam mieć pewności, co takiego by się wtedy stało, ale prawie natychmiast przypomniałam sobie, jak kiedyś Gabriel powiedział mi, że za pomocą telepatii można również krzywdzić. To była silna energia, prawdopodobnie mocno przekraczająca moje pojęcie i posiadająca wiele właściwości o których nie miałam zielonego pojęcia. Nie raz przecież kumulowałam ją i wykorzystywałam do tego, żeby zadać fizyczny cios. Od Licavolich wiedziałam również, że gdyby się skoncentrować, możliwe byłoby wniknięcie nie tylko w czyjś umysł ale również zaatakowanie istotnych organów – takich, chociażby, jak mózg. Wiedziałam również, że istnieją setki drobnych żyłek, które wystarczyłoby delikatnie siłą umysłu ścisnąć, żeby wywołać niedokrwienie albo zakrzep. Jeśli zaś naczynie byłoby dostatecznie ważne albo gdyby ktoś ścisnął zbyt mocno, niekoniecznie świadomie...
Co więcej, gdyby zaatakować bezpośrednio cały mózg i to na dodatek z mocą tak silną, jak w tamtym momencie poczułam – mocą, która byłaby w stanie go rozerwać...
Cofnęłam się jeszcze o krok i potknąwszy o własne nogi, omal nie upadłam. Gabriel doskoczył do mnie w ułamku sekundy, a ja wpadłam mu w ramiona, mocno się w niego wtulając i szukając poczucia bezpieczeństwa. Ledwo łapałam oddech i miałam wrażenie, że za moment stracę przytomność; w jakimś stopni może tego chciałam i właśnie dlatego – jak to zwykle w życiu bywa, kiedy wszystko sprzysięga się przeciwko tobie – odkryłam, że jestem aż nadto przytomna i świadoma każdej najdrobniejszej rzeczy, która działa się wokół mnie.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]
FanfictionOd śmierci Isabeau i jej dzieci mija kilka miesięcy. Nadejście lata wpływa pozytywnie na odbudowę Miasta Nocy i jego mieszkańców. Wydaje się, że prócz zbliżającego się ślubu Renesmee i Gabriela, nie ma niczego, co mogłoby ponownie zakłócić spokój te...