Layla
– Musimy się pośpieszyć.
Isabeau była praktycznie wszędzie, skoncentrowana na robieniu kilku rzeczy jednocześnie. Siedząca na okazałym łożu z baldachimem Layla, obserwowała poczynania siostry, ale praktycznie nie mogła się na niej skoncentrować, myślami wciąż uciekając do Rufusa i tego, że mieli zobaczyć się dopiero za kilka godzin – oczywiście pod warunkiem, że naukowiec jednak miał się pojawić. Wciąż nie mogła nic poradzić na to, że nie przepadał za towarzystwem kogokolwiek innego prócz niej, ale wierzyła, że jednak dotrzyma danego jej słowa i przyjdzie.
Beau westchnęła i przeciągnęła po włosach szczotką, starannie rozczesując ciemne kosmyki. Uważnie wpatrywała się w lustru, a jej błękitne oczy błyszczały intensywnie, zdradzając podekscytowanie. Layla również czuła się odrobinę spięta, ale jednocześnie cieszyła się, że starania jej siostry oraz Dimitra miały przynieść jakikolwiek skutek. Pojawienie się wampirzej elity, która wieki wcześniej tworzyła w tym miejscu potęgę, zdecydowanie było dobrą wiadomością – a przynajmniej dla nieśmiertelnych Mieszkańców Miasta, bo ludzie raczej nie mieli być zachwyceni jeszcze większą przewagą „krwiopijców".
– Wyglądasz ślicznie, siostrzyczko – zapewniła ją z przekonaniem Layla, wywracając oczami. Czasami nie rozumiała tego, jak Beau może tak przejmować się swoim wyglądem.
– Dla Dimitra na pewno – stwierdziła dziewczyna, uśmiechając się blado. – Zresztą łatwo ci mówić. To nie ciebie będą oceniać na każdym kroku – żachnęła się, ale odłożyła szczotkę, żeby łatwiej było jej ocenić efekty.
Layla podniosła się i szybko podeszła do Isabeau, stając tuż za zajmowanym przez dziewczynę krzesłem. Isabeau wydęła usta, kiedy jasnowłosa dotknęła jej włosów, ale nie zaprotestowała, pozwalając Layli na to, żeby zaproponowała fryzurę. Pół-wampirzyca nie wahała się długo, tylko stanowczo zebrała ciemne włosy wieszczki razem i pochwyciwszy z toaletki ozdobną spinkę, którą specjalnie na tę okazję podarował Isabeau Gabriel, starannie upięła na czubku głowy Isabeau luźny, dość elegancki kok. Kilka niesfornych kosmyków opadło kapłance na twarz, ale taki efekt wydawał się jedynie dodawać fryzurze uroku.
Zadowolona, szybko cofnęła się o kilka kroków, żeby lepiej przyjrzeć się Isabeau. Sama zainteresowana również lekko przekrzywiła głowę i uważnie zlustrowała wzrokiem swoje odbicie; uśmiechnęła się blado, po czym w końcu odwróciła się do siostry.
– Całkiem wdzięcznie – stwierdziła z uznaniem. – Wolę, kiedy są rozpuszczone, ale tym razem musze postawić na coś bardziej oficjalnego. W końcu to już nie jest zadaniem Allegry, żeby należycie reprezentować Selene i jej służki – westchnął, wznosząc jasne oczy ku górze.
Layla uśmiechnęła się nieco złośliwie.
– Ty wolisz rozpuszczone włosy, czy może jednak ktoś się za tym kryje? – zapytała niewinnym, ociekającym słodyczą tonem.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]
FanfictionOd śmierci Isabeau i jej dzieci mija kilka miesięcy. Nadejście lata wpływa pozytywnie na odbudowę Miasta Nocy i jego mieszkańców. Wydaje się, że prócz zbliżającego się ślubu Renesmee i Gabriela, nie ma niczego, co mogłoby ponownie zakłócić spokój te...