Renesmee
Nie tak spodziewałam się zakończyć wesele, ale nadejście Mayi bynajmniej nie wpłynęło jakoś drastycznie na atmosferę. Przez kilkanaście sekund stałam w bezruchu, obserwując dziewczynę i Dimitra, coraz bardziej zdenerwowana – zwłaszcza od momentu, kiedy wspomniała o Lawrence'u, przez co dosłownie się we mnie zagotowało – wtedy jednak zauważyłam, jak Gabriel w zamyśleniu marszczy brwi.
– Co jest? – zapytałam cicho, wręcz wisząc mu na ramieniu, jakby od tego zależało moje życie. Denerwowałam się, a bliskość ukochanego miała w sobie coś kojącego.
– Nic. W tym właśnie rzecz, że nic – powiedział, przez co jeszcze bardziej zgłupiałam. – Dziwne...
Dimitr musiał to usłyszeć, bo poderwał się na nogi i dopadł do nas, zostawiając nieprzytomną Mayę. Carlisle oczywiście natychmiast do niej dopadł, prawdopodobnie z przyzwyczajenia albo po prostu żeby zająć się czymkolwiek i nie myśleć o swoim ojcu.
– Dobra, co jest dziwne? – Król zażądał natychmiastowych wyjaśnień. Patrzył nagląco na Gabriela, wspierając obie dłonie na biodrach. Jego krwiste tęczówki błyszczały od nadmiaru emocji. – Bo „nic" byłoby dobrą wiadomością, ale sądząc po twojej minie, raczej nie mamy na co liczyć – powiedział, nie spuszczając wzroku z mojego męża.
– Dziwne jest to, że mamy przykład użycia mocy bez mocy – wtrąciła się Layla. Nie usłyszałam, kiedy podeszła, ale nagle okazało się, że stoi tuż za nami.
– Dziękuję, siostrzyczko – wymruczał Gabriel, wyraźnie z takiego sposobu przedstawienia sprawy zadowolony. – Chodzi mi o to, że w przypadku Mayi mamy tutaj klasyczną hipnozę. Z tym, że nie czuję żeby jakikolwiek telepata na nią wpływał. I właśnie to „nic" jest dziwne – powiedział, rozkładając ręce w geście sugerującym, że jego wyjaśnienia są tak oczywiste, że sami powinniśmy na to wpaść.
Dimitr zmarszczył brwi.
– Dlaczego sądzisz, że została zahipnotyzowana? – zapytał, wyraźnie nic już nie rozumiejąc. Szczerze powiedziawszy, w tym momencie nie był jedynym, który nie nadążał.
– To proste. – Gabriel i Layla wymienili krótkie spojrzenia. – Wołała cię po imieniu, chociaż chyba nigdy nie widziałem bardziej uległego i pełnego szacunku człowieka – zaczął wyliczać, rozprostowując kolejne palce. – Ledwo łapała dech i nie mam tutaj na myśli, że zmachała się po biegu. Rozkojarzenie, trudność z zachowaniem koncentracji...
– Dobrze! Zrozumiałem – skrzywił się Dimitr. – Lepiej mi powiedzcie, co to oznacza dla nas.
– Wydaje mi się, że absolutnie nic – wtrącił się Carlisle. Zaskoczyło mnie, że to akurat on był w stanie Dimitrowi odpowiedzieć. – Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, Gabrielu – zwrócił się do mojego ukochanego – ale z tego, co powiedziała mi Bliss... – Zawahał się na moment, ale Dimitrowi udało się całkiem wprawnie udawać, że niczego nie usłyszał i że wcale nie dostaje szału na samą myśl o rudowłosej wampirzycy. – Z tego, co mi wtedy powiedziała – podjął temat dziadek, tym razem staranniej dobierając słowa – mój ojciec dopiero zaczynał wprawiać się w hipnozie. Zawsze miał zdolności przywódcze, dlatego nie dziwi mnie, że ostatecznie to perswazja wykształciła się w jego przypadku do rangi daru – stwierdził.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]
FanfictionOd śmierci Isabeau i jej dzieci mija kilka miesięcy. Nadejście lata wpływa pozytywnie na odbudowę Miasta Nocy i jego mieszkańców. Wydaje się, że prócz zbliżającego się ślubu Renesmee i Gabriela, nie ma niczego, co mogłoby ponownie zakłócić spokój te...