Layla
Dimitr błyskawicznie uskoczył na bok. W ułamku sekundy wybił się i – wyraźnie oszołomiony – z wprawą przeskoczył nad fotelem, który stał tuż za nim, lądując po jego drugiej stronie w taki sposób, że mebel posłużył mu jak barykada, która była w stanie osłonić go przed Laylą. Kiedy dziewczyna warknęła gniewnie i ponowiła atak, kopnięciem posłał fotel w jej stronę, sprawiając, że odleciała na kilka metrów, zwalona z nóg jego ciężarem.
Layla jęknęła, kiedy boleśnie wylądowała na plecach. Rozeźlona i oszołomiona jednocześnie, jednym ciosem odepchnęła fotel od siebie, sprawiając, że rozleciał się na kawałki. Odłamki drewna i materiału wzbiły się w powietrze, po czym prawie natychmiast opadły, tak, że dziewczyna zmuszona była osłonić twarz i oczy ramionami. Dopiero po chwili doszła do siebie, chociaż na jej postępowanie miał raczej wpływ dźwięk w pośpiechu zatrzaskiwanych drzwi, który jasno dał jej do zrozumienia, że Dimitr opuścił bibliotekę, na odchodne zatrzaskując za sobą drzwi.
Tchórz, pomyślała w pierwszym momencie, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to nie jest prawda. Gdyby chciał, król mógłby pokazać jej, jak bardzo jest niebezpieczny. Nie miała wątpliwości, że jest nie tylko doskonałym łucznikiem, ale również wprawionym wojownikiem. Kiedy trzeba było, potrafił znakomicie walczyć, a jeśli coś go powstrzymało przed kontr atakiem, to na pewno nie powinna się w tym doszukiwać właśnie tchórzostwa.
Zerwała się na równe nogi, po czym niewiele myśląc ruszyła w stronę drzwi. W głębi duszy czuła ulgę, że Dimitr potraktował ją w taki sposób, ale jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że to nie koniec. Nawet uderzenie o ziemię i ciężar fotela nie wystarczyły, żeby wyrwać ją z transu. Wręcz przeciwnie – atak i ucieczka Dimitra jedynie bardziej rozjuszyły tę część jej jestestwa, która pozbawiona była uczuć, zwłaszcza tych pozytywnych.
Nie była w stanie walczyć o to, żeby się zatrzymać. Kiedy tylko zerwała się na równie nogi, natychmiast wypadła za Dimitrem, kierując się w stronę prowadzących na piętro schodów. Sama nie była pewna, gdzie powinna się udać, ale to już nie miało żadnego znaczenia. Miała zadanie do wykonania – zadanie, które coraz bardziej się komplikowało – a jeśli miała zostać przez kogoś przyłapana, było jej wszystko jedno. Najważniejsze było to, by w ogóle zrobić to, co musiała; Dimitr miał nie dożyć rana, a potem było jej wszystko jedno.
Dostrzegła jakiś ruch na piętrze, gdzieś w okolicach balustrady przy schodach. Bez wahania ruszyła w tamtą stronę, w pośpiechu pokonując po kilka stopni na raz. Czuła narastający gniew, chociaż sama nie potrafiła określić jego źródła. Wiedziała jedynie, że nie może go zignorować, podobnie jak i nie mogła powstrzymać się przed decyzjami, które już raz zostały podjęte. Coraz bardziej rozeźlona, pokonała ostatnie stopnie i bezradnie rozejrzała się dookoła, szukając wzrokiem czyjejkolwiek obecności. Była zbyt rozproszona, żeby zdać się na zmysły; nie potrafiła się skupić, jakaś częsta jej zresztą nie chciała okazać się do tego zdolną. Starała się zrobić wszystko, byleby jakoś się rozproszyć, chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że to prawdopodobnie bez sensu i że tak naprawdę nie jest w stanie zrobić niczego.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]
FanfictionOd śmierci Isabeau i jej dzieci mija kilka miesięcy. Nadejście lata wpływa pozytywnie na odbudowę Miasta Nocy i jego mieszkańców. Wydaje się, że prócz zbliżającego się ślubu Renesmee i Gabriela, nie ma niczego, co mogłoby ponownie zakłócić spokój te...