Dziewięćdziesiąt siedem

35 6 0
                                    

Layla

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Layla

Layla podbiegła do katafalku, ale jeszcze zanim znalazła się wystarczająco blisko, jakaś postać śmignęła tuż przed nią. Dziewczyna rozejrzała się w pośpiechu, dopiero po chwili zauważając, że Rufus zniknął. Spanikowana i jednocześnie pełna nadziei, chciała się odwróci, ale wtedy ktoś otoczył ją ramionami od tyłu, dłonią zakrywając jej oczy.

– Hej! – zaprotestowała i szarpnęła się instynktownie. Udało jej się wyrwać, a kiedy stanęła na lekko ugiętych nogach, gotowa do przyjęcia ataku, przekonała się, że nikogo za nią nie ma. – Co do...? – zaczęła i aż podskoczyła, kiedy tuż u jej boku zmaterializowała się zwinna, szczupła postać.

Reakcja była instynktowna i właściwie nawet się nad nią nie zastanawiała. Błyskawicznie odwróciła się na pięcie i z całej siły uderzyła stojącego przy niej pół-wampira w twarz. Rufus zdecydowanie się tego nie spodziewał, zaś siła ataku i zaskoczenie sprawiły, że cofnął się o kilka kroków, palcami dotykając pulsujące bólem czerwieniejące miejsce.

– A niech cię, dziewczyno! – Sekundę wcześniej rozbawiony, teraz patrzył na nią oczami wielkimi jak spodki. Dyszała ciężko, rękę wciąż trzymając lekko uniesioną, jakby wahała się nad powtórnym atakiem. – Za co? – zapytał ją, mrużąc oczy i wciąż trzymając się w bezpiecznej odległości.

Layla pomyślała, że za moment trafi ją szlag.

– Za co? Ty się jeszcze pytasz za co? – zapytała gniewnie, w ułamku sekundy pokonując dzielącą ich odległość i stając tak blisko, że Rufus instynktownie odchylił się do tyłu. Dziewczyna nie miała pewności, ale coś podpowiadało jej, że oczy ma roziskrzone czerwonym blaskiem, co było dość zabawną odmianą, bo zwykle to Rufus się tak denerwował. – Za to, że najwyraźniej chcesz mnie wpędzić do grobu! I za to, że zmusiłeś mnie, żebym... – Zadrżała na wspomnienie tego, jak zgodziła się go zabić. – Również za popisywanie się i kolejne eksperymenty na sobie. A już najbardziej za to, że ja tak cholernie się martwiłam! – wyrzuciła z siebie na wydechu.

Jeszcze mówiąc, zamachnęła się po raz kolejny, ale tym razem nie pozwolił jej nawet się musnąć. Jego palce zacisnęły się na jej nadgarstku, zdradzając niezwykły refleks i siłę, chociaż uścisk jednocześnie pozostawał niezwykle delikatny. Przez kilka długich sekund patrzyli sobie w oczy, mierząc się wzrokiem i tocząc niewerbalną walkę na spojrzenia, którą ostatecznie to Layla przegrała, odwracając wzrok.

Rufus uśmiechnął się niepewnie, nie chcąc jeszcze bardziej jej prowokować. Jego uścisk stał się jeszcze lżejszy, kiedy rozluźnił palce i chwycił jej rękę niżej, tym razem ujmując ją za dłoń. Layla przez ułamek sekundy miała ochotę zrobić mu na złość i się wyrwać, ale ostatecznie zmieniła zdanie. Zbyt wiele czasu spędziła na zamartwianiu się, żeby teraz prowokować kolejną kłótnię.

– Czy teraz możemy założyć, że moje „przepraszam" przynajmniej tymczasowo ci wystarczy i porozmawiamy? – zasugerował, starannie dobierając słowa i ponad jej ramieniem patrząc na towarzystwo, które mieli i które nie spuszczało ich z oczu.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz