Layla
Layla zadrżała, oszołomiona. Słowa Rufusa wciąż odbijały się echem gdzieś w jej umyśle, ale prawie nie była tego świadoma. Czuła przejmujący chłód i żal, a przede wszystkim pretensje, ale uczucie to nie było skierowane do Rufusa. Była zła na siebie – i na to, że mogła w ogóle pomyśleć o tym, żeby zmusić wampira do tego, żeby raz jeszcze musiał przejść przez wszystko, co spotkało w go w przeszłości.
Rufus zastygł, teraz nieruchomy niczym posąg. Jego oczy były puste i chociaż na nią patrzył, Layla była pewna, że jej nie widział. Myślami wciąż był gdzieś daleko, być może w Mieście Nocy sprzed kilku wieków... Albo w swoim laboratorium, raz jeszcze doświadczając tego, co przed chwilą jej opowiedział. Aż nazbyt dobrze znała ten stan, kiedy przeszłość praktycznie przenikała rzeczywistość; wiedziała, że teraz nie może mu pomóc, obojętnie jak bardzo by tego chciała.
Ramiona wampira kurczowo zaciskały się wokół dziewczyny. Layla czuła, że dłonie naukowca przesuwają się po jej plecach, muskając włosy i raz po raz wyznaczając krzywiznę jej kręgosłupa. Przynajmniej zaczął się ruszać, ale było w tym coś niepokojącego, tym bardziej, że wampir kołysał się miarowo, chyba w ogóle nie zdając sobie sprawy z tego, co dzieje się wokół niego.
– Zabiłem ją. Nie chciałem tego, a jednak to zrobiłem. I wciąż mogę zrobić... Czuję, że mogę – mamrotał nerwowo, coraz bardziej roztargnionym tonem. Oddalał się od niej i to było przerażające. – To wciąż we mnie jest, Laylo. Wciąż we mnie jest... Och, przecież ja wcale nie chcę cię skrzywdzić i...
– O czy my mówisz? – przerwała mu, czując, że dłużej nie będzie w stanie tego słuchać. W pośpiechu wyprostowała się, po czym stanowczo ujęła jego twarz w obie dłonie. – Rufusie... Rufusie, proszę, spójrz na mnie – nakazała mu, spuszczając z tonu dopiero wtedy, kiedy skoncentrował na niej wzrok. – Już wszystko dobrze. Powiedziałeś mi i... Już jest wszystko dobrze – powtórzyła z takim przekonaniem, że sama we własne słowa uwierzyła.
Rufus patrzył na nią, dziwnie zagubiony i bezbronny. Dawno nie widziała go w takim stanie, nigdy zresztą nie wydawał jej się aż do tego stopnia... bezradny. Nie potrafiła opisać słowami uczuć, które malowały się na jego twarzy i które dostrzegała w spojrzeniu ciemnych, czekoladowych oczu. Ta mieszanka ją przytłaczała, tym bardziej, że Layla była świadoma tego, iż odpowiada za wszystko, co nieśmiertelny w tym momencie przeżywał.
Rufus uniósł dłoń i przykrył jej drżącą dłoń swoją. Zamknęła oczy, pozwalając żeby jej dotykał, chociaż jednocześnie coś przewróciło jej się w żołądku, jak zawsze kiedy znajdowała się w podobnej sytuacji. Szybko wzięła się w garść, po czym wyciągnęła ramiona, żeby mocno objąć wampira. Wtuliła się w jego tors, wcześniej zarzucając mu obie ręce na szyję i wplatając mu palce w jasne włosy.
W jego ramionach poczuła się lepiej. Nie miała pewności, ale coś podpowiadało jej, że również Rufus nieznacznie rozluźnił się pod jej dotykiem. Wciąż czuła skrajne emocje, bo te wręcz z niego emitowały, ale przynajmniej trochę się uspokoił, a właśnie to było dla niej najważniejsze. Ona również musiała przez to przejść, kiedy opowiadała mu o swoim ojcu, dlatego wiedziała, że musiał przez to przejść. Oboje musieli oswoić się z tymi wspomnieniami; musieli przestać uciekać przed przeszłością, żeby zaznać ukojenia – i Rufus na pewno zdawał sobie z tego sprawę.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]
FanfictionOd śmierci Isabeau i jej dzieci mija kilka miesięcy. Nadejście lata wpływa pozytywnie na odbudowę Miasta Nocy i jego mieszkańców. Wydaje się, że prócz zbliżającego się ślubu Renesmee i Gabriela, nie ma niczego, co mogłoby ponownie zakłócić spokój te...