Sto czterdzieści siedem

38 5 0
                                    

Layla

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Layla

Palce Rufusa wplotły się w jej długie, jasne włosy, delikatnie je przeczesując. Wampir stanowczo przyciągnął ją do siebie, nachylając się w jej stronę tak, żeby być w stanie zmniejszyć dzielącą ich odległość i ją pocałować. Layla nawet się nie zawahała, z bijącym sercem oczekując momentu, w którym ich usta miały się połączyć. Jak zwykle przed pocałunkiem czuła się równie podekscytowana, co i spięta, chociaż doskonale wiedziała, że w momencie, kiedy Rufus nareszcie się zdecyduje, po raz kolejny doświadczy czegoś, co wcale nie było straszne, a w istocie pozostawało piękne.

Rufus całował ją zawsze z delikatnością, ale przy tym namiętnością. Ogień i ta przysłowiowa chemia pojawiały się natychmiast, kiedy tylko zdarzało im się dotykać. Layla zawsze czuła się oszołomiona, kiedy doświadczała emocji i uczuć, które przez wszystkie te wieki życia były jej obce albo wręcz ją przerażały. Pod wpływem dotyku naukowca zmieniała się, nabierając pewności siebie. Czuła się coraz bardziej gotowa na to, żeby raz jeszcze odważyć się spróbować zrobić coś, co do tej pory było dla niej nieosiągalne. Strach wciąż paraliżował ją za każdym razem, kiedy o tym myślała, ale coraz łatwiej przychodziło jej zapomnienie o przeszłości i skoncentrowanie się na tym, co było tu i teraz. Rufus pomagał jej w tym, dobrze wiedząc w jaki sposób powinien się z nią obchodzić, żeby czuła się przy nim bezpieczna. Zamierzała wykorzystać to uczucie, chociaż decyzję o tym podjęła praktycznie bezwiednie i nawet się nad tym nie zastanawiała.

Całując go z tak wielkim zaangażowaniem na jakie było ją stać, naparła na naukowca tak, że mimowolnie musiał odchylić się do tyłu. Usłyszała cichu jęk, omal też nie straciła równowagi, ale na całe szczęście wampir w porę podparł się na ręce. Drugą wciąż ją obejmował, mocno tuląc do siebie i nie protestując, kiedy wsunęła obie dłonie pod jego lekarski kitel i spróbowała nakłonić go do tego, żeby go ściągnął. Jej serce biło jak szalone, gdy pocałowała go w jeszcze bardziej zdecydowany sposób, czując, że coś w niej narasta – potrzeba, której w żadne sposób nie potrafiła zaspokoić. Zdawała sobie sprawę z tego, że to pożądanie, jednak nigdy dotąd nie czuła tego aż tak intensywnie ani nie miała problemów z tym, żeby nad sobą zapanować.

Kiedy otworzyła oczy, przekonała się, że Rufus spogląda na nią w oszołomieniu. Jego czekoladowe oczu zaszły mgłą, poza tym bez trudu mogła dostrzec wypełniające je pożądanie. Pragnęła go i to ze wzajemnością; czuła to zwłaszcza w sposobie w jaki odwzajemniał jej pieszczoty, coraz mniej świadom tego, gdzie się znajdowali i co działo się wokół nich. Layla też czuła, że świat realny przestaje jej dotyczyć, w zamian kurcząc się do tej idealnej chwili i do ich dwoje, bliskich tego, żeby połączyć się w jedno.

Tym razem nie czuła strachu albo raczej nie zamierzała pozwolić, żeby ten przejął nad nią kontrolę. Chciała zaufać Rufusowi i jakoś zapanować nad instynktownym odruchem, który nakazywał jej kulić się, kiedy Rufus próbował jej dotykać. To było trudne, ale miała dość tego, jak czuła się w takich momentach, kiedy wspomnienie ojca przejmowało nad nią kontrolę, nie pozwalając jej zaznać pełni szczęścia. Musiała się uwolnić, chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że będzie to najtrudniejszą bitwą, jaką kiedykolwiek przyjdzie jej stoczyć. Nie mogła inaczej, zwłaszcza po tym, jak zmusiła Rufusa do tego, żeby przełamał się i sięgnął pamięcią do najgorszych wspomnień... A przynajmniej zakładała, że zabicie Rosy było największym błędem, jako zdarzyło mu się popełnić. Teraz sama musiała zwalczyć strach przed którym od wieków uciekała i to nie tylko dla siebie, ale również dla Rufusa – żeby nareszcie oddać mu się w pełni, tak, jak sobie na to zasłużył.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz