Siedem

49 10 2
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

W jednej chwili wszystko zaczęło dziać się bardzo szybko. Wciąż jeszcze mnie nosząc, mój ukochany przypomniał sobie o tak istotnym szczególe, jak chociażby obrączki. Kiedy Gabriel nareszcie postawił mnie na ziemi, mieliśmy zaledwie kilka sekund na to, żeby zdążył mi wsunąć złocisty, zdobiony krążek, równie niezwykły co mój pierścionek zaręczynowy. Zdążyłam jeszcze mu się odwzajemnić, kiedy prawie natychmiast otoczyli nas pierwsi goście, a ja nareszcie poczułam się jak na normalnym ślubie. Przechodząc z rąk do rąk i przyjmując gratulacje (przecież części gości nawet nie znałam!), starałam się uśmiechać i dziękować, obojętnie w jaki sposób się na mnie patrzono. Ręka nareszcie przestała krwawić i to chyba w samą porę, bo w przypadku wampirów widziałam w znamienitej większości czerwone tęczówki, więc kto wie jak to mogłoby się skończyć.

Ulżyło mi, kiedy wpadłam w przesadnie wręcz ciepłe ramiona, które mogły należeć wyłącznie do jednej osoby. Layla uściskała mnie krótko, po czym odsunęła od siebie i szczerząc się w uśmiechu, wyciągnęła ramiona w stronę Gabriela.

– No i co to miało być? – zapytał ją z udawaną złością, kręcąc z niedowierzaniem głową. – Miałaś jej powiedzieć – wytknął jej, kiedy spojrzała na niego pytająco.

– Hm? Najwyraźniej wyleciało mi z głowy – usprawiedliwiła się, wzruszając ramionami. Oczywiste było że kłamie i po prostu bała się, że spanikuję; zbytnio zależało jej na tym, żeby wszystko odbyło się zgodnie z tradycją. – Przepraszam! – dodała śpiewnym głosem, rzucając krótkie spojrzenie w moją stronę.

Wyglądała olśniewająco, jakby i tak na co dzień nie brakowało jej wdzięku. Miała na sobie granatową sukienkę na ramiączkach – prostą i elegancką, spływającą aż po samą ziemię Nie widziałam jej butów, ale musiały być na dość znacznym obcasie, bo wzrostem dorównywała Gabrielowi, chociaż zawsze była o kilka centymetrów niższa. Złociste włosy upięła wysoko na głowie, tworząc coś, co chyba z założenia miało być kokiem, ale wyglądało zdecydowanie bardziej niezwykle. Sama nie jestem pewna, kiedy zdołała stworzyć to cudo, skoro z Niebiańskiej Rezydencji wróciłyśmy dość późno, ale najwyraźniej przypadku siostry Gabriela nie istniały rzeczy niemożliwe. To po prostu była Layla.

W pierwszej kolejności właściwie wyczułam niż zobaczyłam innych moich bliskich, którzy kierowali się w moją stronę. Esme – jako najdrobniejsza i najbardziej zwinna – pierwsza dostała się do nas. Dosłownie promieniała, poza tym chyba gdyby mogła, w tym momencie płakałaby ze szczęścia. Najwyraźniej należała do tych kobiet, które zawsze płaczą na ślubach; ja chyba też, tylko byłam zbyt oszołomiona niekonwencjonalną uroczystością, żeby pozwolić sobie na aż tak skrajne emocje. Być może później miałam jeszcze wszystko nadrobić, ale w tym momencie czułam się niezwykle pobudzona i szczęśliwa.

– Gratulacje, Nessie! – powiedziała, wyciągając ręce w moją stronę. Już dawno przestałam czuć się niezręcznie, kiedy mnie przytulała, poza tym dla mnie wcale nie byłą najwyżej półroczną wampirzycą. Przytuliłam się, ciesząc się przynajmniej z tego, że ona, Carlisle i Edward mogli być obecni na moim ślubie. Nie tak sobie to wyobrażałam, zawsze bowiem dorastałam w przekonaniu, że na takiej uroczystości będą obecni wszyscy moi bliscy. – Gabrielu – dodała i skinęła mu głową, bo nie wyglądał na chętnego do aż takiej wylewności.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA III: MROK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz